Dziś rano dotarł do mnie z Polski zarzut – dlaczego przestałeś pisać?... Ja – przestałem?...W życiu!... Nieporozumienie jakieś, albo co?. Nie przestałem i nie przestanę... może mniej na Salon, ale pisać będę – póki ziemia kręci się!
W sytuacjach takich jak przypadek Autora, hobby jest efektem „chcienia piszenia”... Chcienie to stan umysłu, piszenie to czynność motoryczna, obie definicje wymagają prostego wyjaśnienia... Chyba wreszcie do tych różnic trzeba będzie wrócić, bo niezrozumienie jest powszechne... Pisanie vs. piszenie – to temat na cały traktat. Nie teraz.
Żeby coś stale robić dla przyjemności trzeba być hobbystą jakimś! Prawdziwi blogerzy to przeważnie hobbyści, oprócz tych którzy muszą się wykazać, wszem i wobec; więc nie mogą wytrzymać...
Blogerzy bywają opowiadaczami, felietonistami albo bajkopisarzami; są także literaci, ze wszystkich stron świata i na każdy temat. Osobna kategoria, to zawodowi analitycy od wszystkiego... Od Jarosława Haszka to mam – wierzę tylko w analizę moczu!
Hobby, to jest konik, albo pasja. Albo zamiłowanie... Zamiłowanie daje przyjemność, jakby się jadło śmietankowe lody...Można sobie wyguglować, że hobby i pasja to nie to samo, bo można być hobbystą bez zamiłowania.
Pasja jest wtedy kiedy zniewala i nakłada kajdany . Jak się jest kajdaniarzem, cierpi dusza i ciało. Cierpienia młodego Wertera, to przy tym pikuś ! Cierpieć można za miliony, ale można też wsobnie. Niektórzy cierpią zasobnie, nawet to sobie chwalą.
Żeby cierpieć za miliony trzeba być męczennikiem Wielkiej Sprawy. Wszystkie porównania są chybione; nie ten kaliber i nie ta miara, ale bycie niewolnikiem swojej pasji też trzeba jakoś odkupić...
Można mieć hobby wszeliniejakie, od zbierania znaczków i motyli, do kolekcjonowania starych samochodów albo bankowych kont... Wiele z hobby jest niewinnych, wręcz pożytecznych lub chwalebnych... Takim hobby jest codzienne głaskanie psa albo kota... Z kanarkiem jest inna sprawa, ale wychowywanie własnych dzieci na pewno hobby nie jest... Polecam też głaskanie kury ruchem wzdłużnym.
Powszechną formą hobby może być ustawiczne oglądanie telewizji; jest też nim zmaganie się ze smartfonem w ramach społecznościowych mediów. Takie hobby może się przeformować w pasję która przynosi cierpienie od którego boli głowa. Ale to powiększa pewność siebie – podobno?... Podobno, to nie jest przesada, bynajmniej...
Jeden Pan powiedział, że „nasz ból głowy jest z powodu informacyjnego szumu który degenerują linie sensoryczne w obszarze kory i płatów mózgowych”... jakoś tak...
I że „po transformacji analogowego głosu i obrazu w formę numeryczną, poprzez komputerowo-mózgowy interfejs, audiowizualny sygnał cyfrowy zakłóca linie sensoryczne do wszystkich płatów mózgu i deformuje komórki kongitywne obiektu, zgodnie z programem nadawcy...
Nie wiem jak to jest naprawdę, bo może jest to kolejna teoria spiskowo- dziejowa; przyznaję jednak, że po dłuższych okresach oglądania wiadomości TVN zawsze bywałem jak nabuzowany. Po programie TVP trochę mniej, może dlatego że u nich sprzęt był i jest słabszy... Ale na wsiakij słuczaj i dla własnego bezpieczeństwa oba te sygnały dawno sobie rozdzieliłem...
Ostatnio trochę się zmieniło... nawet zaczęto szeptać, że los TVN jest niepewny!?... Los telewizji TVN niepewny? Pewny, pewny on jest - chociaż losy Niniwy uczą inaczej; anyway, to przekonanie mam, jak pewnik matematyczny...
Po powrocie z Polski wzięliśmy z Zosią urlop. Zebraliśmy się i wzięliśmy! W domu konsumujemy albo relaksującą muzykę z widokiem kolorowego akwarium na YouTube, albo obrazki stron w prawdziwej książce; na kindle albo ekranie laptopa... Dużo tańczymy!... Czasami only wyrywam się i piszę, ale przeważnie jesteśmy „poza domem”. Pogoda do tego zniewala!
Niekiedy zdarza się komuś, że czytanie jakichś stron łączy nagle z pisaniem innych stron, zupełnie jakby zwariował... Wtedy nie jest dobrze, bo czytelnictwo i piszalnictwo łączą się w groźną pasję... To się rzadko zdarza, ale zdarza; wtedy hobbysta staje człowiekiem niebezpiecznym i podejrzanym, bo pasjonaci często wymachują na oślep rękami i mogą kogoś walnąć w oko albo w ucho. Niechcący...
Najgorzej jest, jak hobby pisarskim uderzy się kogoś w samą głowę, bo wtedy trzeba się głupio tłumaczyć, a w skrajnych przypadkach wołać Pogotowie albo płacić karę... To mój przypadek!
Zogniskowanie hobby w pasję jest szczególnie niebezpieczne, kiedy pisarskim blogowaniem nadepnie się komuś na odcisk... To zmusza do wyboru bezpiecznego pola upraw... Broń boże „Ekologia”, „Wiosna”, „Gospodarka” albo „Niemcy”, „USA” - bo można się nabawić wielu sprośnych komentarzy. Najlepiej jest wybrać coś z „Rozmaitości”, a jak się jest niezwykle ostrożnym – wybrać „Hobby”.
A dlaczego w tytule Hobby-Lobby? Ano, bo tak mi się zachciało; szczerze mówiąc, nie chcem ale muszem... Hobby – Lobby, to na Florydzie sieć dużych sklepów, prawie supermarketów. Ze sprzętem do hobbingowania wszystkiego... Lista długa – lepiej zajrzeć.
Hobbingował, albo hobbował się będę! Póki mam czas i póki ziemia kręci się, a ja na jej powierzchni... Z Zosią, of course!
Alternatywnie, co to jest to Hobby-Lobby, można sobie wyguglować... Powodzenia!
Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości