Guglując w sieci, zupełnie przypadkiem znalazłem wierszyk Juliana Ejsmonda z 1927 roku. Julian Ejsmond był polskim poetą, bajkopisarzem i tłumaczem literatury. Od jego nazwiska pochodzi Zakręt Ejsmonda w Wysokich Tatrach, na drodze do Morskiego Oka, gdzie poeta odniósł śmiertelne obrażenia w wypadku samochodowym w 1930 r.
Wierszyk przywołał pewne wspomnienia i zachęcił mnie do napisania nowego artykułu.
„Nie święci garnki lepią, czytelnicy mili,
I nie święci to przysłowie sobie ulepili.
Ulepili zaś je bardzo zgrabnie po to, By na czoło wyszło, nieuctwo z głupotą...
Na opak wszystko dziś w Polsce się dzieje.
O, jakże inne były dawne, dobre czasy!
Hulali kołodzieje; teraz hulają złodzieje,
Nie popuszczając pasa — popuszczali pasy.
Dziś, gdy Polska znów wolna szeroko zakwita,
O zapomnianej trzeba przypomnieć o dewizie -
„Pilnuj szewcze kopyta“, bo Rzeczpospolita,
zamiast iść naprzód, jak rak do tyłu „lizie“.
Ale u nas na szewców jest ogromny popyt;
w literaturze, w biurze — mamy ich do syta!
I dlatego pilnują wszystkiego — prócz kopyt,
aż dotąd Rzeczpospolita wyciągnie kopyta...
Pastuch — analfabeta, tylko patrzeć do Sejmu się wkręci.
Nie będzie śmiał? „A Gdzie ta! Abo to garki lepią święci?“
Jedynie dla pamięci zaznaczyć tu się odważę,
Garnków nie lepią święci - lepią je garncarze.”
Chciałbym taki wierszyk napisać, ale już to zrobił Ejsmond... Wierszyk nic nie stracił na świeżości, a garncarskie koło kręci się wesoło.
Warto lepić garnki; mało tego, lepić garnki należy - jak się da i czym się da...
Według Słownika Języka Polskiego PWN, czasownik „lepić” ma bardzo szeroki kontekst, a pochodzący od niego rzeczownik ma też wiele znaczeń
- lepienie, to modelowanie czegoś na jakiś kształt; to przyklejanie czegoś do czegoś; sklejanie różnych elementów w jeden kształt; zlepianie ze sobą czegoś z czymś; wklejanie czegoś w dane miejsce. To również lgnięcie do kogoś, jeżeli ten ktoś też się do nas lepi.
Można ptaszkowi zlepiać klejem piórka żeby nie mógł fruwać; można przylepiać dziadkowi wąsy plastrem, zalepiać dziury do mieszkania sąsiada kawałkiem sklejki albo dykty, albo zalepiać sobie oczy ropną wydzieliną; rozlepiać na mieście plakaty twórczości własnej i odlepiać plakaty politycznego przeciwnika; można też dolepiać komuś gębę albo wlepiać mandaty za overspeeding,... i tak dalej... Można też przelepić na drugą stronę, z białego na czarne, i wtedy spod czarnego nic nie wylezie...
Przede wszystkim jednak, konieczne jest lepienie per se... Lepić trzeba.
Garnki lepi się z gliny; glina się wygina i przełazi przez palce... Na garncarskim kole glinę się formuje a potem glina schnie... Glinę można wypalić, a jak się glinę wypali, z gliny robi się ceramika – fajans albo porcelana... Garnki z porcelany dobrze się sprzedają, szczególnie te chińskie, bo porcelana to „czajna”...
Lepienie zawsze było dochodowe... Kiedyś Chińczycy lepili wazy i inną ważną ceramikę... Najdroższa, podobno, chińska waza na świecie, pochodząca z połowy XVIII wieku, z czasów cesarza Qianlong z mandżurskiej dynastii Qing, została sprzedana na aukcji w Londynie, za rekordową cenę - równowartość ponad 85 milionów dolarów... Niezła kasa.
Ceramika to kształt, a kształt to byt; ceramika to sztuka, ale sztukę można podrobić i byt otumanić.
Lepienie inspiruje i wzmaga wyobraźnię, szczególnie lepienie z gliny.
Co można by nowego wymyślić w temacie lepienie z gliny?
A gdyby babci dolepić gliniane wąsy?... A gdyby dziadkowi odlepić protezę, albo zglinować babkę i rzepkę?... Zamalować coś rzadką gliną na wszystkie kolory tęczy?!
Zwalić komuś na łeb wygrzaną wazę to prosta sprawa... Za rozbitą wazę firma ubezpieczeniowa daje dobre pieniądze.
I tak garncarskie koło kręci się - w dzień i w nocy; 24/7, rok w rok... Jak się komuś wydaje że się nie kręci, jest w błędzie - nie mniejszym niż byli wrogowie Galileusza.
Śpimy sobie błogim snem, a w tym czasie prokurator kręci stan oskarżenia... Odlepiamy od siebie błoto, a sędzia kręci gotowy już wyrok... Zalepiamy drzwi wejściowe do mieszkania, a tu o piątej nad ranem wpada policja, a my wpadamy do gliny... To taka gra słów, tylko.
Można lepić nie tylko w glinie... Można też w stali i betonie, albo w drewnie i plastyku. To się tylko inaczej nazywa...
Można zlepiać makroskopowo albo mikroskopowo... Niektórzy wiedzą, że najlepiej zlepia się w technologii nano... Sygnał cyfrowy zlepia określone komórki w płatach mózgowych; potrzeba tylko żeby audiowizualny sygnał cyfrowy zrobił swoje, jak tylko się dostanie przez komputer-mózg interface tam, gdzie trzeba.
Nanotechnologia i nanobiologia zlepiają myślenie racjonalne z emocjonalnym i kierują wyborem wszystkich decyzji i rozwiązań. Racjonalne decyzje to tylko pozór; bo najczęściej, szczególnie te polityczne, są emocjonalne niezwykle... Cwaniacy medialni potrafią emocjami sterować łatwiej, niż mały Jasio steruje dronem.
Zawsze istniał pęd do lepienia „czegoś nowego”... W procesach podczaszkowych lepienie garnków "dobrego i złego", przerodziło się we wszechogarniający progresywizm, czyli postęp.
Filozoficznymi przejawami progresywizmu były koncepcje Hegla i Marksa, ponieważ wkładały w progresywizm tak zwaną, konieczność dziejową... I tak już zostało.
Teoria postępu została stworzona w XVIII wieku. ale kolejne współczesne interpretacje społecznej teorii postępu stworzonej w XVIII wieku. bardzo zmieniły początkową koncepcję tak zwanego "nowatorstwa postępu."
Nowatorstwo teorii postępu polegało na zaprzeczeniu tradycyjnego poglądu istniejącego w kulturze europejskiej od początku średniowiecza i zakwestionowaniu wielu poglądów i wartości, z którymi Europejczycy żyli od setek lat... Najpierw nastąpiło zakwestionowanie autorytetu myślicieli starożytnych oraz średniowiecznych, którzy autorytet starożytnych uznawali; potem przyszło uznanie, wbrew tradycji chrześcijańskiej wartości - ludzkich osiągnięć, ludzkiego rozumu i wartości życia doczesnego bez Boga... Kolejno, przyjęto założenia o stałości praw natury (bez czego nie można by mówić o kumulatywnym rozwoju wiedzy) oraz założenia, że instytucje społeczne nie są dane raz na zawsze, lecz że podlegają one zmianom w kierunku postępu które ustala człowiek.
Postęp jest konieczny; ale wobec zmian świadomości społecznej ery Wodnika, wniosek jest jeden – najlepiej jest kręcić i lepić jakieś garnki... Albo od razu kręcić lody.
Wodnik stał się symbolem New Age i został spopularyzowany za sprawą musicalu Hair, a jednym z przebojów tego musicalu był Aquarius, Czas Wodnika.
Pojęcie Wodnika weszło do powszechnego użytku nowej społecznej generacji, po publikacji w 1980 r. książki Marilyn Ferguson The Aquarian Conspiracy. Personal and Social Transformation in the 1980s.
Książka się bestsellerem, w kręgach wodnikowych jest nazywana Biblią New Age... Została bardzo spopularyzowana w amerykańskich szkołach, koledżach i uniwersytetach. Znacznie zintensyfikowała radykalizację poglądów młodzieży na Zachodzie.
Czyli, jednak się kręci...Każdy sobie coś kręci i każdy coś lepi... Inaczej już nie będzie i chyba być nie może.
Już jak zostałem „Amerykanistą”, tak się przed laty złożyło, że Dyrektor pewnego Ważnego Instytutu na Ważnej warszawskiej Uczelni, zaproponował mi włączenie do programu studiów podyplomowych na tym Wydziale, „jakiegoś” tematu, który by jeszcze bardziej zmotywował studentów do zakończenia studiów... Wielu studentów studiowało i pracowało; było wiele przypadków przesadnego przedłużania czasu studiów... W perspektywie, przyszli inżynierowie mieli "w rękach" atrakcyjny i dobrze płatny zawód, a były to już czasy dużych zmian na rynkach pracy i rozpędzania "wyścigu szczurów" w poszukiwaniu najlepszych pracodawców.
Jako „amerykanista” pomyślałem, ze najlepiej będzie wyjść z punktu widzenia ich przyszłej kariery zawodowej i zaproponowałem temat „Selfmarketing”, co początkowo wyglądało niezrozumiale i mało efektownie.
Jedno-semestralny moduł studiów zachęcająco zatytułowałem „Nie święci garnki lepią – lepcie garnki”... Po pierwotnych zastrzeżeniach i moich wyjaśnieniach, Dyrektorowi tytuł się spodobał... Nieoczekiwanie, wzbudził spore zainteresowanie studentów, którzy na zajęciach zadawali wiele pytań... To jest w annałach Instytutu i Wydziału.
Największym powodzeniem cieszyła się część modułu „Jak napisać dobre CV, żeby złapać dobrą pracę”... O wierszu Ejsmonda wtedy zupełnie nie wiedziałem, a lepienie garnków uznałem za wzór tworzenie jakiegoś dzieła.
Nieskromnie powiem, że z moich rad w temacie „jak dobrze sprzedać pracodawcy samego siebie”, skorzystało wielu studentów i moich współpracowników z firmy, w której byłem wtedy zatrudniony...
Mam przekonanie, że przekazywanie komuś wiedzy werbalnie, wymaga od słuchaczy słuchania; a pisemnie – czytania.
Dzisiaj przeczytałem o kpinach z Donalda Trumpa, który powiedział, że książkę Woodwarda „Rage” przeczytał wciągu jednej nocy.
Całą, setki stron liczącą książkę w ciągu jednej nocy?... I podczas czytania nie usnął?... Znowu kłamie, to przecież idiota !
Wielu tutejszych blogerów już się cieszy, zę trampek znowu się poślizgnął...
Bo tak już jest; ludzie którzy czegoś nie potrafią, czegoś nie widzieli, o czymś nie słyszeli, albo czegoś nie przeczytali – uważają że to „coś” nie istnieje... Oni potrzebują wiedzy.
Nie da się niczego ulepić bez posiadania odpowiedniej wiedzy - jak lepić, czym lepić i co ulepić jest warto.
Żeby ulepić jakiś garnek, każdy musi się nauczyć albo poduczyć; tego i owego... Ale to jest trudna sprawa... Pomimo znanej zasady na którą pracodawcy ( i niektórzy salonowi blogerzy) zwracają uwagę, że „uczymy się całe życie” (longlife learning) zbyt wielu uważa, że uczyć się za długo nie trzeba. Nie ma na to czasu i ochoty; a jak nie ma przymusu, wszystko przełazi przez palce, zupełnie jak glina. Dotyczy to aspiracji zarodowych, ale również konieczności "równania w górę", wszystkich członków społeczeństwa i blogerów też.
Wystarczy smartfon albo laptop z internetem?... Nie wystarczy – choć wiadomo, że w sieci jest "wszystko".
Jako wytrawny dydaktyk powtarzam młodzieży, wszem i wobec – lepcie garnki!.. Można sobie ulepić jakiś kształt bez wiedzy wyższej, nawet średniej; bo podstawowa wystarczy... Ale wtedy można ulepić potworka, trójwymiarową karykaturę; albo kupę ... nie mogę powiedzieć czego...
Wielu współczesnych menadżerów "nauczania zawodowego i szkoleń" uważa, że przy wielokierunkowej specjalizacji wszystkich prawie zawodów, wystarczy płytka wiedza w określonym zakresie.
Taka wiedza nie wystarczy, gdyż w obecnych czasach młodzież ma coraz cieńsze podglebie, które daje rodzinny dom, szkoła i otoczenie... Coraz bardziej wyraźny brak wiedzy, często elementarnej, postępujący brak wychowania i zasad, stawia młode pokolenie w arcy-niewygodnej sytuacji.
To rzutuje na wszystko - rozumienie, zrozumienie, wnioskowanie i podejmowanie decyzji...Bardzo wielu absolwentów szkół nie potrafi dobrze czytać i pisać... Błędy ortograficzne i stylistyczne, to pryszcz... najgorzej, że młodzież nie rozumie co się do niej mówi... Dlatego że nie rozumie tego, co mieści się w standardowym programie dobrej szkoły... Ale czy "dobre szkoły" jeszcze istnieją... Polskie szkoły średnie, szkoły wyższe, uniwersytety?... A co to znaczy "dobre"; może ktoś wie?
Coraz trudniej wytrzymać ciśnienie, coraz trudniej jest młodzieży zachować równowagę psychiczną... Stres i konkurencję to trudno znieść.
Dla tych, którzy to jakoś zniosą ale pozostaną niedouczeni, perspektywy też nie są za szerokie...Obyście w niedalekiej przyszłości, młodzieży kochana, nie musieli zamiatać ulic albo zmywać garów. Garów, których nie ulepiliście sami, chociaż smartfon w kieszeni był i inne możliwości też.
Nadchodzi „ejaj” , który we wszystkim wyręczy... AI, to Artificial Intelligence, zdaje się... Ale to jest osobny temat.
Czy jestem pesymistą? Wcale nie jakoś tam będzie! Czy przeczę samemu sobie?... Wcale nie... Gary lepić trzeba, ale najpierw trzeba nauczyć się czytać.
Life is good!
Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości