Dziobaty Dziobaty
114
BLOG

Cieszę się – uroczystość na Salonie, obchody na Florydzie

Dziobaty Dziobaty Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 12


Cieszę się! ... Wraz z Zosią będziemy jutro obchodzić ważną rocznicę... 

Wojciech Skowroński śpiewał „Ja to się cieszę byle czym (byle co go cieszy)”... Ja też się ciesze byle czym, ale jedno „byle co”, drugiemu „byle co” nie równe... Pamiętam, jak pewien Wielki Człowiek i celebryta, przed szampańskim toastem wstydliwie mówił – „nie pijmy za byle co!”...

Zosia kupiła, co prawda nie Dom Perignon 2008, ale Pro-secco Martini, chociaż w pobliskim Russian Deli mają prawdziwe igristoje... Te uwielbiam, ale Zosia woli włoski pół-szampan...

Kieliszki umyte i wytarte do czysta już czekają...

Wspominam rzewnie, jak startowałem w Salonie równo miesiąc temu... Mam powody do zadowolenia, choć Zosia twierdzi że mogło być lepiej... Wytyka mi, że nie wstaje w nocy żeby się załapać na poranne wydanie w Polsce... Zosia tak mówi, ale dobrze wie że w jej obecności nocne wstawanie jest niemożliwe... Chyba że w nagłej potrzebie.

Jestem zadowolony, bo mimo różnicy czasu (pokazuję się na Salonie albo za wcześnie, albo za późno) ktoś mnie „otwiera”, co chyba znaczy że mnie czyta?... Co to jest otwarcie? Znam otwarcia w bridżu... Mam nadzieję, że oznacza to czytanie... Gorzej jest z komentowaniem, gdyż moje komentarze zawsze są na końcu, a jak wszystkich komentarzy jest sto dziesięć (niektórzy blogerzy tak mają), nikt poważny do końca ich nie doczyta...

Zosia mi mówi, że powinienem być bardziej poważny... Jak mogę być poważny skoro tylko z wyglądu jestem poważny... Twarz wydłużona, policzki zapadłe, łysawa głowa z resztkami siwizny z tyłu... Jest jeszcze siwa broda, ale stylizowana na Lenina, nie na Marksa, niestety... Młodzież teraz czyta Marksa... Nawet nasza córka nazwała mnie kiedyś „smutny świstak”... Ecce homo...

Zosia mnie skutecznie pociesza, że z moją siwą brodą świetnie kontrastuje opalona twarz i że jak zgoliłbym brodę i poczernił resztę włosów, to wykapany Daniel Craig, choć dla niej najlepszy zawsze był Connery Bond, James Bond...

Za najmłodszych lat Mamusia cierpliwie mnie uczyła żebym uprawiał mimikrę bo tak jest bezpieczniej, chyba z jej rad dobrze skorzystałem... Nawet rodzona rodzina często mnie nie poznaje i mało o mnie wie, z rodzonym bratem włącznie... Ale niektórzy znają mnie jako kawalarza i wiedzą, że we mnie „żywy ogień płonie”... Niektóre panienki wiedzą o tym też, a najwięcej Zosia. Jest z tego bardzo zadowolona...

Człowiekiem jestem sędziwym i nic co ludzkie nie jest mi obce... To potwierdził Matuzalem, z którym piliśmy razem w jego 600-letnie urodziny bardzo zacny trunek... Matuzalem, to nie to samo co Wernyhora.

Od wieków lubię pisać... Zosia, która moje pisarstwo zawsze kontroluje żebym się za bardzo nie rozpędzał, znowu mnie sforuje i każe przestać pisać o sobie... Zosia jest mądra i kilka wieków ode mnie młodsza...

Bardzo dobrze mi na tym Salonie jest... Poczyniłem wiele ciekawych obserwacji, również na temat człowieczeństwa i gotowania... Są tu tysiące blogerów którzy pisują dziesiątki tysięcy artykułów i mają setki tysięcy tzw. otwarć...

Ilość zielonych i czerwonych łapek sięga milionów... Niektóre artykuły wiszą na pierwszych stronach Salonu dniami i nocami; naogół wiem dlaczego, ale czasami nie wiem i tylko się domyślam... Wielu blogerów powtarza te same tematy w kółko, ja spróbuję też...

Od dawna mam kilku ulubionych blogerów. Trzech wymienię, Sikum Bakala, którego nazwiska nie mogę rozgryźć; echo24, który kiedyś nazywał się inaczej i Stary, który mnie wybanował...

Są, oczywiście inni, poczytni blogerzy i blogerki których nie wymieniam, a których bardzo cenię i czytam... Żebym znowu się nie rozpędził i nie odszedł od tematu, laurek moim faworytom wystawiał nie będę, ale jeden komentarz zrobić muszę, a właściwie zadać jednemu Blogerowi pytanie...

Kiedyś zbierałem znaczki pocztowe, wśród których były „trójkąty” i „rąby”... Były wśród nich znaczki z Republiki Suluku Matalan... Moje pytanie jest: czy małpka w herbie którym rzeczony Bloger się posługuje, żyje na wyspie Suluku Matalan?... Ponieważ oddaje się też tematyce samochodowej, a właściwie tematyce pojazdów dwu- i wielośladowych, na pewno do Autora S.M. będę miał w przyszłości wiele pytań...

Poczytnym blogerom gratuluje, Administracji Salonu mówię „I love you!” , bo te słowa są amerykańskim wyrazem zadowolenia z kogoś, a nie z czegoś...

Jeżeli Administrator będzie mi rzucał kłody pod nogi albo cenzurował moją poezje i prozę, będę pisał białym wierszem ale tak, aby nikt o czym piszę się nie zorientował... Będzie bardzo poprawnie politycznie...I promise.

Zosia odeszła, więc mimochodem tylko wspomnę, że moje pierwsze bardzo literackie dzieło w postaci pracy maturalnej z języka polskiego, wywołało niezwykłe wrażenie na czytających...

Był to rok Słowackiego i wybrałem wolny temat pod tytułem „Sen srebrny Salomei”... Nasza polonistka, która udzieliła mi dużego kredytu zaufania, z trudem wybroniła mnie przed ukamienowaniem przez rozwścieczoną Komisję Egzaminacyjną... Zostałem prawie zdyskwalifikowany... Powiedziała mi później z wyrzutem- „...jak mogłeś mi to zrobić!”.

Mam jeszcze w sobie duży potencjał... Kto mnie nie zna, to mnie jeszcze pozna... Niekoniecznie z dobrej, ale też ze złej strony...

Kochajmy się! Orate fratres! Myślmy inaczej!...

Na koniec kilka amerykańsko-języcznych wrzutek dla blogerów językoznawców –

“There is a lot of beef and nonsense out there (+)”, “Many are kinda boring (-)”, „Come to dady, baby! (+)”, “That came out wrong (-)”. “Think outside the box (+)”

Roger that!

Życie jet piękne, Life is good! Hallelujah!

P.S. 1. Za promocję jej hasła firma LG płaci mi słone tantiemy.

P.S. 2. A teraz odpocznę sobie.


Dziobaty
O mnie Dziobaty

Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości