Prowokacja w USA – sprawa polska

Informacja PAP MSZ. 

"W związku z prowokacją telefoniczną osób podszywających się pod Sekretarza Generalnego ONZ, wymierzoną w Prezydenta RP Andrzeja Dudę, Ministerstwo Spraw Zagranicznych informuje, że w zakresie kompetencji resortu dyplomacji podjęto działania mające na celu wyjaśnienie sprawy ".

Czytam komentarze w polskich mediach; trochę zaczynam rozumieć, chodzi o telefoniczną rozmowę Prezydenta Dudy z rosyjskimi komikami 

Szef MSZ uspokaja:

„Odpowiedzi prezydenta Dudy w rozmowie z rosyjskimi komikami były właściwe. Nie naraziły Polski na nieporozumienia "

Szukam na tabloidowym Yahoo, które donosi o międzynarodowych „sensacjach” i przekazywało ostatnio sporo wiadomości agencyjnych z Polski i o Polsce...Nic nie znalazłem a może przeoczyłem.

Może to nie sensacja, bo rosyjskich międzynarodowych „komicznych” prowokacji jest mnóstwo.

Chodzi mi o reakcję MSZ w tej sprawie ale, generalnie, o efektywność pracy placówek dyplomatycznych RP w USA (gdzie indziej też) i skutki oraz zaniechania w tej pracy.

Od MSZ zależy utrzymywanie kontroli nad Ambasadą i Konsulatami RP w całej USA. Ta kontrola a może jej brak, miały doniosły wpływ na głosowanie Polonii w ostatnich wyborach.

Waszyngton, Nowy Jork, Chicago, Los Angeles, Miami… wymieniam kilka z najważniejszych miast gdzie mieszkają Polacy.

Media, w tym Salon zachwycały się udziałem Polaków w głosowaniu.

Ze swojej strony powiem, że mojej rodzinie to głosowanie uniemożliwiono, mieszkamy niedaleko Miami... Można było głosować tylko korespondencyjnie , podlegamy Ambasadzie w Waszyngtonie, nie przysłano nam kart do głosowania.

O tym na blogu wspominałem i spotkałem się z besztaniem ze strony innych „amerykańskich” blogerów, choć znaki niepokoju były też, ale sprawa nie jest bagatelna.

Wyjaśnienia MSZ w „komicznej” sprawie nic nie wyjaśniają a symptomy działalności tutejszych konsulatów budzą niepokój.

Praca na takich placówkach to niezła „fucha”... Kto nad nią czuwa w interesie Polski?