Dziobaty Dziobaty
127
BLOG

Po zamknięciu urn w USA - miałem znowu sen

Dziobaty Dziobaty Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 1


Głosowanie na Prezydenta RP na Florydzie odbywało się wczoraj, w sobotę. Do końca czekaliśmy na formularze wyborcze z Konsulatu RP w Miami. Ja i moja małżonka byliśmy wkurzeni bo zgłoszenia, zarówno on-line jak i faxem wysyłałem dwukrotnie, znacznie przed 16 czerwca który był deadline.

Skwaszeni, poszliśmy spać, ale obojgu nam ta noc jakoś nie wyszła... Żonę, co często jej się zdarza po upalnym dniu, goniły w nocy „jakieś łobuzy”... Ze mną było znacznie gorzej, może ze względu na upał i zaśmiecony wodorostami brzeg oceanu, nad którym spędziliśmy całe popołudnie...

Moja rodzina w Polsce i znajomi od dawna wiedzą, że często miewam kolorowe sny; zwykle odbijają one wrażenia i nastroje dzienne... Zdarzają się sny żółto-purpurowe, pełne ognia i siarki; nie brak mi też snów czarnych i mrocznych, jak cela Waryńskiego w Szliserburgu...Brat wypomina mi z przekąsem, że za dużo jest w moich snach nieboszczyków.

Już dwukrotnie wspominałem w moich felietonach, że w marzeniach i marach sennych często nawiedza mnie Towarzysz Stalin... Towarzysz Stalin o mnie pamięta, chyba dlatego że dawno, dawno temu razem z innymi harcerzami śpiewaliśmy „...niech żyje nam Towarzysz Stalin, co usta słodsze ma od malin”...

On mi się zdarza zawsze przed ważnymi wydarzeniami krajowymi i międzynarodowymi, a przed tymi wyborami Towarzysz Stalin przyszedł do mnie dwa razy...

Ostatniej nocy zaczęło się jak zwykle....

Idę Nowym Światem w Warszawie, jest poranek, świeci słońce i chce mi się kawy... do chodnika podjeżdża czarna Wołga, wyskakuje dwóch drabów i siłą wciąga mnie do Wołgi... w czarnej Wołdze zarzucają mi na głowę jakiś worek..., ale szczegółów powtarzał nie będę...

... Zdejmują mi worek; widzę rozległe wnętrze z kandelabrami, coś jakby w Pałacu Kultury i Nauki... Wprowadzają mnie do ogromnej sali, przy drzwiach stoi drewniany stołek na którym mnie sadzają. Draby stają po obu moich stronach...

W ogromnej sali stoi ogromny stół...

„Wchodzi Towarzysz Stalin... W prostym, żołnierskim ubraniu; buty z cholewką, postura prosta, wzrok jasny... Towarzysz Stalin w prawym ręku trzyma fajeczkę, lewą założył za kraj żołnierskiej bluzy... Towarzysz Stalin zbliża się do ogromnego stołu, ale za nim nie siada...

Najpierw przechadza się koło stolika...pyk, pyk... Towarzysz Stalin puszcza wonny dymek... W końcu daje znak głową... Ci, dwaj za mną, podrywają się i prowadzą mnie pod ręce wprost do Towarzysza Stalina...

Pyk, pyk, pyk... Towarzysz Stalin patrzy na mnie surowo...”

„Zawiedliśmy się na Was, Towarzyszu Dziobaty... Najpierw zamęt przedwyborczy czyniliście i mówiliście że wybory się nie odbędą, potem mówiliście że nie wiecie na kogo głosować, a potem w podejrzany sposób wysłaliście zgłoszenie do waszego konsulatu w Miami... Zawsze coś kręcicie... To niedobrze Towarzyszu Dziobaty”

Pyk, pyk, pyk... Towarzysz Stalin chodzi i chodzi.

„Naradziliśmy się tutaj z innymi Towarzyszami i postanowiliśmy, że Was rozstrzelamy. Co Wy na to, Towarzyszu Dziobaty?”

Jak zwykle zrobiło mi się słabo ale jak zwykle, przytomnie odpowiadam.

„Słuszna decyzja Towarzyszu Stalin, słuszna i na czasie... Ale pozwólcie zauważyć, że Towarzysze w Polsce tak mnie skołowali, że sam nie wiedziałem co robię, a Trzaskowski wygadywał takie rzeczy, że dostałem tężca... Trzaskowski w nocy myśli po angielsku a w dzień mówi po francusku i wydaje mu się że wszystko wie i zwycięży; ale to przecież Prawda zawsze zwycięży”...

Towarzysz Stalin spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie i chrząknął... Zaczął chodzić koło stolika; raz w lewo, potem znowu... Towarzysz Stalin w prawo nie skręca nigdy!... Pyk, pyk...

Nagle otworzyły się drzwi Wielkiej Sali i do Towarzysza Stalina podszedł Wysoki Funkcjonariusz. Zasalutował i coś Towarzyszowi Stalinowi do ucha zaszeptał. Potem znowu zasalutował i wyszedł...

Pyk, pyk... Wreszcie Towarzysz Stalin przemówił.

„Macie szczęście Towarzyszu Dziobaty i chcecie się wykręcić... Pyk, pyk, pyk...

„Naradziliśmy się tutaj z innymi Towarzyszami i postanowiliśmy, że na razie Was nie rozstrzelamy... Pyk, Pyk... Właśnie dowiedzieliśmy się, że w waszym konsulacie w Miami formularza wyborczego wam nie wysłali...” Pyk, pyk... Tam w Konsulacie wykazali partyjną czujność i nie pozwolili wam zrobić głupstwa... To dobrze, a Trzaskowskiego przeniesiemy do rezerwy...”

Pyk, pyk... Towarzysz Stalin myśli.

„Jesteście elementem niepewnym i nie można na was liczyć... Kolejny raz zbłaźniliście się, ale wybroniliście się... Pyk, pyk... Ale każdy głos jest dla nas ważny. Postaramy się żeby was przekabacić”... Pyk, pyk, pyk...

Towarzysz Stalin odwrócił się i wyszedł. Nawet nie zdążyłem podziękować.

Radość zalała mnie gorącym potem, ale szybko ochłonąłem bo uzmysłowiłem sobie że Towarzysz Stalin jest Nieboszczykiem.

Na to znowu i nieoczekiwanie, w chmurze jakby pyłu znad Sahary, pojawiła się na chwilę twarz Towarzysza Stalina z fajeczką... Towarzysz Stalin uśmiechnął się złośliwie i powiedział:

„My o was będziemy pamiętać, Towarzyszu Dziobaty”... Po tym zniknął.

Obudziłem się w nie najlepszym nastroju i oczekiwałem pociechy... Ale Zosi przy mnie nie było... W kuchni parzyła kawę...

Poczułem jej zapach i poweselałem... After all, life is good!

Będzie dobrze…

PS. Dziś rano na Yahoo znalazłem artykuły:

World

What Poland's Elections Could Mean for the Future of Europe

Madeline Roache TIME June 26, 2020, 5:10 PM GMT+2 


World

The Future of Europe Could Be Decided in Poland

Andreas Kluth Bloomberg June 27, 2020, 7:00 AM GMT+2 

I potem jeszcze jeden, z ostatniej chwili, mówiący o wysokim „turnout” podczas wyborów w Polsce. Musiałem przerwać czytanie. Jak znowu włączyłem stronę, artykuł gdzieś zniknął.


Dziobaty
O mnie Dziobaty

Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości