Samo piękno - P-51B Mustang..
Samo piękno - P-51B Mustang..
Dziewanowski Dziewanowski
1512
BLOG

Jaskółki w płomieniach..

Dziewanowski Dziewanowski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Dziewiątego kwietnia 1945 roku nad Hamburgiem piloci Polskich Sił Powietrznych uzyskali swoje ostatnie zwycięstwa powietrzne w II Wojnie Światowej. Łupem myśliwców z biało-czerwoną szachownicą padły odrzutowce niemieckiej Luftwaffe, Messerschmitty Me 262, pieszczotliwie nazywane przez pilotujących je Niemców – „Jaskółkami” (z niemieckiego Schwalbe).

W lipcu 1944 roku na powietrznym froncie pojawił się nowy groźny przeciwnik alianckich samolotów, niemiecki odrzutowy Messerschmitt Me 262. Wprowadzony do służby myśliwiec osiągał prędkość 870 km/h na wysokości 6000 m, co czyniło praktycznie nieosiągalnym dla tłokowych samolotów alianckich. Dysponująca baterią czterech działek 30 mm „Jaskółka”, z łatwością niszczyła krótką salwą, nawet tak odporne na uszkodzenia, „Latające Fortece”. Mimo nadmiaru mocy Me 262 nie mógł stawić czoła w walce manewrowej myśliwcom tłokowym, ze względu na niedoskonały jeszcze silnik. Wyprodukowany przez Junkers Motorenbau napęd bywał bardzo kapryśny. W sytuacji gwałtownego dodania mocy gasł lub zapalał się. Pilot musiał bardzo rozważnie manipulować manetką. W doprowadzonym niemalże do doskonałości silniku tłokowym, takie operacji nie powodowały żadnych reperkusji, wobec czego prowadzenie walki manewrowej samolotów tłokowych można było prowadzić na całej rozciągłości mocy. Pilot mógł gwałtownie zmniejszyć lub zwiększyć obroty silnika by uzyskać przewagę nad przeciwnikiem. Jedynym skutecznym sposobem walki stosowanym przez pilotów na Me 262 był atak z przewagi wysokości na dużej prędkości. Taktyka ta wręcz uniemożliwiała odparcie takiego ataku, ze względu na to, że prędkość pozioma odrzutowca bywała większa niż dopuszczalna szybkość nurkowania Mustangów, Spitfireów czy Thunderboltów. Mimo tego alianccy myśliwcy musieli podjąć walkę i z czasem zaczęli odnosić zwycięstwa nad szybkimi odrzutowcami.

Polscy myśliwcy nie mieli okazji spotkać w powietrzu niemieckiego odrzutowca przez wiele miesięcy od wprowadzenia go do walki. Dopiero 23 marca 1945 roku 309. Dywizjon Myśliwski natknął się na Me 262 10 mil na południe od jeziora Dummer nad Bad Oeynhausen. W książce „Me 262 Schwalbe, wydanie II rozszerzone” autorstwa S.Fleischera i M.Rysia, wydawnictwa AJ-Press, na stronie 75 błędnie podano datę tego spotkania przesuwając ją dokładnie o jeden miesiąc wcześniej. Walka z Me 262 z Kampfgeschwader (J) 54 „Totenkopf” rozegrała się na wysokości 20 000 stóp około godziny 15.52. Jedynym pilotem, któremu udało się dojść na odległość skutecznego strzału był W/O Aleksander Pietrzak. Lecący na Mustangu III, z oznaczeniem bocznym WC-D i numerze seryjnym SR418[1], W/O Pietrzak uszkodził podczas walki niemieckiego odrzutowca. Po locie pilot opisał w raporcie bojowymtak tę walkę:

Lecieliśmy jako osłona 11 Lancasterów [atakujących] wiadukt kolejowy pod Bad Bayerhausen[2], leciałem jako Czerwona 3, gdy usłyszałem ostrzeżenie o ataku Me[sserschmittów]. Zobaczyłem 1.  Me 262 z lewej strony, lekko z tyłu i na tej samej wysokości. Me 262 otworzył ogień do mojej sekcji z mniej więcej 300 jardów. Zrobiłem pół pętli w skręcają w lewą stronę o 180 stopni, [dzięki czemu] znalazłem przed sobą innego ME 262, do którego otworzyłem ogień z 1000 jardów [strzelając] do 250 jardów. Zobaczyłem trafienia na skrzydle i nosie [samolotu].

Zgłaszam tego ME 262 jako uszkodzonego.

Pozostałe jety z łatwością oderwały się od napastników i wycofały, nie wdając się w walkę. Mając nauczkę na przyszłość Polacy starali się opracować taktykę walki z odrzutowcami. Widocznie nie tracili czasu, skoro przy następnym spotkaniu, które miało miejsce dziewiątego kwietnia nad Hamburgiem, walka wyglądała nieco inaczej. Przeciwnikiem Polaków tym razem była bodajże najskuteczniejsza jednostka Luftwaffe, wyposażona w Me 262, Jadgeschwader 7 „Nowotny”. Na liście asów walczących na „Schwalbe” figuruje 38. nazwisk z tego 31. latało w JG 7.

Prowadzący 133. Skrzydło Myśliwskie W/Cdr Kazimierz Rutkowski, dowodził Mustangami z 306., 309. i 315. dywizjonu[3]. Polacy wystartowali z lotniska Andrews Field, na operację Ramrod 1533, o godzinie 15.50. Tuż po starcie z powodu awarii do bazy zawrócili piloci 309. dywizjonu F/O Zbigniew Stankiewicz (WC-X, FB.383) i W/O Aleksander Pietrzak (WC-D, KH.540). Do bazy wcześniej powrócił także F/O Kazimierz Wacnik (UZ-A) z 306. Zadaniem skrzydła była osłona 56 Lancasterów w drodze na był Hamburg. Lot do celu przebiegał spokojnie. Bombowce zrzuciły swój ładunek i zawróciły w stronę Anglii. Wtedy nastąpił atak ośmiu odrzutowców. Była godzina 17.55. Bezpośredni udział w walce wzięły tylko dwa dywizjony 306. i 309. Leciały one w następujących składach:

- 306: S/Ldr Józef Żulikowski (UZ-Ż), F/Lt Jan Wisiorek (UZ-C), F/O Leszek Grzybowski (UZ-S), F/O Czesław Hryniewiecki (UZ-U), F/O Stanisław Chrapkiewicz (UZ-J), P/O Tadeusz Budzich (UZ-L), W/O Jan Pomietlarz (UZ-T), W/O Eugeniusz Dowgalski (UZ-W), W/O Jan Rogowski (UZ-M), F/S Józef Polczyński (UZ-O), Sgt Piotr Bobrowski (UZ-F),

- 309: F/Lt Mieczysław Gorzula (WC-V, FZ111), F/Lt Mieczysław Befinger (WC-B, FZ143), F/Lt Jan Mozołowski (WC-M, SR420), F/Lt Sergiusz Czerni (WC-A, KH574), F/Lt Jerzy Mencel (WC-F, KH516), F/O Stanisław Zajchowski (WC-Y, FZ175), F/O Jan Lewandowski (WC-N, KH484), W/O Erwin Loska (WC-J, FZ120), W/O Aleksander Murkowski (WC-W, FB385), Sgt Teodor Kulecki (WC-S, FB104).

Już w pierwszym ataku Niemcy zestrzelili cztery Lancastery. Wśród zwycięzców byli: Uff. Engler, Lr. Zingler i Gfr. Muller z I/JG 7 oraz Oblt. Schall z III/JG 7. Mimo ogromnej przewagi szybkość Niemców, Polacy przechwycili niemieckie odrzutowce i wyniku walki zgłosili zestrzelenie czterech Messerschmittów Me 262 na pewno i uszkodzenie dalszych dwóch. Zwycięstwa odnieśli S/Ldr Żulikowski 1-0-0 z 306., a pozostałe piloci 309. F/Lt Gorzula 1-0-0, F/Lt Mencel 1-0-0, W/O Murkowski 1-0-1 i zespołowo uszkodzenie F/Lt Mozołowski i F/O Lewandowski. To ostatnie zgłoszenie zostało odrzucone podczas weryfikacji. Polskie dywizjony powróciły do bazy bez strat własnych.

S/Ldr Żulikowski złożył raport bojowy następującej treści:

W drodze powrotnej znad celu około 18.00 usłyszałem przez radio ostrzeżenie o zbliżaniu się ME 262. Minutę później zobaczyłem ME 262 około 2000 – 3000 stóp poniżej, pomiędzy bombowcami. Zanurkowałem w stronę tego ME 262, który wznosił się w kierunku bombowców, skręcił i zawrócił, a następnie leciał od czoła bombowców. Otworzyłem ogień do tego ME 262 z około 200 jardów [pod] kątem 60-90 stopni, nieprzyjacielski samolot nurkował dalej. Następnie zobaczyłem 3 ME 262 atakujące bombowce z tyłu. Gdy zawróciłem dostrzegłem dwa płonące bombowce. Te trzy ME 262 skręciły w lewo, lekko nurkując. Wybrałem najbliższy nieprzyjacielski samolot oddając kilka serii z [odległości] około 800 jardów, obserwując uderzenia [pocisków] na kadłubie. Zgłaszam 1 ME 262 jako uszkodzonego.

Po dokładnej analizie filmu z fotokaemu stwierdzono, że pilot Me 262 opuścił samolot skacząc na spadochronie, wobec czego zmieniono kwalifikacje zgłoszenia na „zniszczony”.

Piloci 309. dywizjonu mieli swoje wielkie święto. Jednostka ta odniosła do tej pory tylko jedno zwycięstwo, więc gdy piloci tylko mieli okazję podwyższyli konto swego dywizjonu.

Dowodzący, tego dnia jednostką F/Lt Mieczysław Gorzula, złożył następujący raport bojowy:

Dowodziłem „niebieską” sekcją trzech Mustangów eskortującą Lancastery. Tuż po opuszczeniu [rejonu] celu przez bombowce, usłyszałem przez radio od dowódcy bombowców: „Kilka jetów atakuje nas” i w tej samej chwili bombowce wystrzeliły zielone rakiety. Gwałtownie zawróciłem i kazałem mojej sekcji zbliżyć się do bombowców, które były już atakowane przez dwa nieprzyjacielskie samoloty, ale bez rezultatu. Nie mogłem zaatakować żadnego z dwóch [samolotów nieprzyjaciela] ponieważ były za szybkie, skręciły w prawo i przeleciały przez „strumień” bombowców. Dwie minuty później [pojawiły się] w odległości około 1,000 jardów dwa Me 262. Zaatakowały środkowe bombowce, prowadzące formację, z których jeden został zestrzelony. W tym czasie byłem z lewej strony bombowców na wysokości 18,000 stóp. Dwa Me 262, które zestrzeliły 1. Lancastera, zakręciły o 90 stopni w lewo łagodnie nurkując. Wybrałem odpowiednią pozycję do otworzenia ognia do pierwszego z nich. Otworzyłem ogień z 450 jardów pod kątem 45 stopni. Oddałem trzy serie, dostrzegłem uderzenia [pocisków] na kokpicie i czarny dym wydobywający się z samolotu. Zwolnił, wyciągnąłem w górę i, zobaczyłem jak nieprzyjacielski samolot wpadł w korkociąg i odpadła mu część ogona. Sgt. Kulecki, mój numer 2., widział Me 262, którego atakowałem w korkociągu i odpadające [od niego] skrzydła. Sgt. Bobrowski z 306. dywizjonu widział tego samego Me 262, najpierw w korkociągu, następnie ciągnącego za sobą czarny dym i rozpadającego się na kawałki. Zgłaszam Me 262 jako zniszczonego.

Kolejny pilotem, który nawiązał walkę z „Jaskółkami” był W/O Murkowski, autor pierwszego zestrzelenia dla dywizjonu. W/O Murkowski raportował:

Lecieliśmy na wysokości 19,000 stóp,  byłem prowadzącym [pary] w niebieskiej sekcji. Kiedy natknęliśmy się na drugą formację bombowców powracających znad celu, dywizjon wykonał skręt w lewo. Dostrzegłem wtedy poniżej lecące na mniej więcej 4,000 stóp około 8. Me 262. Odrzuciłem zapasowe zbiorniki [paliwa] i nurkując zaatakowałem nieprzyjacielskiej samoloty, które wznosiły się do ataku na bombowce, lecące w złej, rozciągniętej formacji. W tym samym momencie wywołałem [przez radio] resztę dywizjonu. Zaatakowałem najbliższy nieprzyjacielski samolot, który nie widział mnie dopóki nie zbliżyłem się na odległość 600 jardów. Gdy nieprzyjacielski samolot dostrzegł mnie wykonał ostry skręt w lewo. Otworzyłem ogień, strzelając pod kątem 90/40 stopni. Po przerwaniu ognia zobaczyłem odpadające lewe skrzydło, nieprzyjacielski samolot runął jak kamień do ziemi. Wyciągnąłem [w górę] i skierowałem się w stronę bombowców. Wtedy zobaczyłem Me 262, do którego otworzyłem ogień z odległości 600 jardów. Zauważyłem uderzenia [pocisków] z tyłu kadłuba i na ogonie, ale dalej leciał i nurkując oddalił się. Ponownie zawróciłem i wznosząc się w stronę bombowców dostrzegłem następne dwa nieprzyjacielskie samoloty. Zauważyłem jak F/Lt Mencel strzelał do jednego z nich, zaatakowałem drugiego oddając krótką serię, ale bez efektu. Widziałem dwa Me 262, atakowane przez F/Lt Mencla, lecące w dół pod kątem około 60 stopni i zderzenie z ziemią w wielkiej eksplozji. W drodze powrotnej znad celu eskortowałem samotnego bombowca aż do holenderskiego brzegu. Zgłaszam zniszczenie 1. Me 262 i uszkodzenie 1. Me 262.

F/Lt Jerzy Mencel, „dołożył” kolejnego jeta do konta zestrzeleń dywizjonu. Pilot tak opisał w raporcie to zwycięstwo:

Prowadziłem „żółtą” sekcję eskortującą Lancastery, gdy zobaczyłem z prawej strony bombowców, 2,000 stóp powyżej, jednego Me 262 atakującego bombowce z tyłu, od dołu z lewej strony. Zszedłem w dół, przez formację bombowców i zaatakowałem nieprzyjacielski samolot. Był w głębokim skręcie w lewo i zaczynał nurkować. Znalazłem się za nim, na jego ogonie w odległości 600 jardów. Otworzyłem ogień i szedłem za nim z 16,000 stóp do 6,000 stóp, kontynuując ostrzał. Zobaczyłem czarny dym [wydobywając się] z Me 262, który przewrócił się na plecy i poszedł prosto w dół. W/O Murkowski, który był za mną widział nieprzyjacielski samolot uderzający w ziemię i eksplodujący. Zgłaszam jednego Me 262 jako zniszczonego.

           Podczas wojny nie doszło już do walk polskich pilotów z niemieckimi odrzutowcami. Epizod 9 kwietnia, był ostatnią walką z Messerschmittami Me 262, a jednocześnie zaowocował on ostatnim powietrznym zwycięstwem lotników Polskich Sił Powietrznych w II Wojnie Światowej.

I właściwie można byłoby zakończyć artykuł na opisie samej walki. Coraz głośniej jednak mówi się o nierzetelności, a czasami wręcz o fantazjowaniu pilotów myśliwskich przy zgłaszaniu zestrzeleń. Ma to swoje uzasadnienie, vide Bitwa o Anglię. Obie strony, Alianci i Niemcy, zgłosiły zniszczenie trzykrotnie większej ilości samolotów niż rzeczywiste straty przeciwnika. Przez lata poddawało się weryfikacji, czy zarzucało się Niemcom przypisywanie dodatkowych zestrzelonych samolotów. Ostatnimi czasy takim sam zarzut padł pod adresem Polaków.

Nie zamierzam rozstrzygać ten kwestii w tym artykule, bo nie ma na to miejsca, ale chciałbym ustosunkować się do faktycznych strat niemieckiej odrzutowców w walce z Polakami w 1945 roku. 23 marca uszkodzenie zgłosił W/O Pietrzak. Tego dnia w okolicach jeziora Dummer podczas lotu bojowego trafiony został Me 262 o numerze seryjnym 900154.

Dziewiątego kwietnia piloci 133. Skrzydła zgłosili cztery zniszczone i jeden uszkodzony samolot wroga. Niemcy przyznają się tego dnia do straty czterech Me 262A-1 o następujących numerach: 900579 , 900598, 900619, 900045 (Me 262A-1a/R1, pilot Uffz Kohler). Wiarygodność stuprocentowa ? Nie do końca, niestety, ponieważ Me 262A-1a/R1 został zestrzelony prawdopodobnie przez Lt. M.W. Geigera ze 162. Dywizjonu Rozpoznawczego i to w okolicach Berlina. Odrzucić musimy jedno pewne zestrzelenie. Z treści raportów wynika, że najprawdopodobniejF/Lt Mencel i W/O Murkowski strzelali do tej samej „Jaskółki”. Mimo tego ponad 80% wiarygodność przy zgłoszeniu świadczy dobrze o pilotach. Niestety nie było to regułą przez całą wojnę, co ze smutkiem stwierdza Autor.



[1] W Operation Records Book 309. widnieje numer SR418, w rzeczywistości w obu lotach Pietrzak leciał na KH540. Mustang o numerze SR418 został zniszczony miesiąc wcześniej.

[2] Tak w oryginale. Nie ma miejscowość Bad Bayerhausen. Najprawdopodobniej chodzi Bad Oeynhausen .

[3] Informacja podana za ORB 306. i 309. dywizjonu. J.B. Cynk w „Polskie Siły Powietrze w wojnie 1943-45”, tom II, str.481, podaje liczbę 42 Mustangów Skrzydła, które wzięły udział w Ramrod 1533.

Zobacz galerię zdjęć:

Jerzy Mencel
Jerzy Mencel Józef Żulikowski Mieczysław Gorzula Aleksander Murkowski Niemiecka Jaskółka - Messerschmitt Me 262. Źródło: http://acepilots.com/german/me262.html.

Nick "Dziewanowski" bardzo znamienny, ale tylko dla tych którzy wiedzą...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura