List do królowej Elżbiety
Wstrząsające i niezapomniane dni, kiedy żołnierze Armii Krajoweja z nimi ludność Warszawy, stawiły czoła Niemcom, przeżyliśmy tu na Zachodzie bardzoboleśnie. Kiedy Warszawa się krwawiła i wzywała nas na pomoc nie mogliśmy jej daćprawie żadnego ratunku. Odległość i machlojki polityczne naszych aliantów niepozwalały nam podążyć z pomocą walczącej Warszawie, w pełni sił, tak jak tegopragnęliśmy. My lotnicy przeżywaliśmy to może najciężej, bo zdawaliśmy sobiesprawę z tego, że właśnie my mieliśmy największe możliwości pomocy. Ale z powoduodmowy pozwolenia lądowania na sowieckich lotniskach nasza pomoc stawała się prawieniemożliwa. Wysłaliśmy więc depeszę w tej sprawie do królowej angielskiej, którąpozwolę przeczytać w tłumaczeniu polskim.
Tłumaczenie telegramu wysłanego do królowej Anglii w dniu 14 sierpnia 1944 roku przez 303 Dywizjon Myśliwski :
Wasza Królewska Mość !
Są chwile w życiu każdego narodu, których pamięć jest pielęgnowana przez wieki, a w stosunku do których nie można pozostać tylko biernym świadkiem. Naród polski przeżywa właśnie teraz taki moment i to szczególna okoliczność utwierdza nas w słuszności zwracania się do Ciebie Królowo.
Kiedy właśnie to piszemy, Warszawa, stolica i serce naszego ukochanego kraju, stacza straszną walkę życia lub śmierć bez jakiekolwiek pomocy z zewnątrz. Poprzez 12 dni i nocy, prawie bez broni, polskie oddziały utrzymują swe pozycje wystawione przeciwko niemieckim karabinom maszynowym, artylerii, miotaczom ognia, tankom, pociągom pancernym i atakom bombowym. Ich nieznaczne źródła amunicji są na wyczerpaniu. Groźba zniweczenia wisi jak całun nad milionowym miastem. Mężczyźni, kobiety i dzieci są w niebezpieczeństwie masakry w rękach teutońskich barbarzyńców. Waszej Królewskiej Mości pomoc udzielona natychmiast mogłaby zapobiec katastrofie. Brytyjska pomoc jest bez wątpienia możliwa a my jako lotnicy zdajemy sobie z tego najlepiej sprawę.
Każdej nocy z tej wielkiej wyspy startuje tysiące samolotów do nalotów na kontynent, Mała ich nawet część mogłaby ocalić Warszawę. Be zporównania znacznie mniejsza ilość od tysięcy samolotów w masowym nalocie i parę tuzinów z zaopatrzeniem każdej nocy byłaby wystarczająca.
Jest to zbyt upokarzające dla nas, aby prosić o to co nam się słusznie należy - bardzo przykre i haniebne. Naszym jedynym wytłumaczeniem jest żywotna konieczność.
Kiedy w 1940 roku los Wielkiej Brytanii wisiał na włosku, proszę nam wierzyć Wasza Królewska Mość, my polscy lotnicy nigdy nie myśleliśmy ooszczędzaniu naszej krwi lub poświęceniu naszych żyć. Tysiące mil od naszych domów pod obcym niebem wyruszaliśmy bez zastanowienia aby zwalczać nawalne ataki niemieckie.
W owym czasie nad palącym Londynem nie było ani momentu zastanowienia się czy wysyłać polskich czy angielskich pilotów.
Czyż ma zabraknąć ich teraz nad palącą się Warszawą ? Czyż to miasto ma zostać zmiecione z powierzchni ziemi w przededniu zwycięstwa po pięcioletniej tęsknocie do wolności ? Czyż jedyną odpowiedzią na wezwanie dziesiątek tysięcy kobiet i dzieci spoglądających ku niebu w ostatniej iskierce nadziei ma tylko znaleźć ogień ziejący z niemieckich samolotów. Czyż Luftwaffe, która została zwalczona nad londyńskim niebem, ma odbijać swoja zemstę i siać śmierć nad Warszawą ? Czyż ufność w Wielką Brytanię ma być zniszczona w płomieniach okalających teraz naszą stolicę ?
My prosimy Ciebie Królowo, abyś nam wybaczyła jako żołnierzom, za nasze wypowiedzenie i szczerość. My w żadnym wypadku nie możemy dłużej pozostawać w milczeniu w czasie kiedy nasze kobiety i dzieci umierają.
My stanowczo wierzymy Waszej Królewskiej Mości, że nie pozostanie nieczuła na ich los.
Jak wiadomo, nie wiele to pomogło. Jedyne co udało się nam osiągnąć, to pozwolenie na skromne i właściwie samobójcze loty z Włoch z bronią i amunicją dla Warszawy. Najbardziej w tych lotach odznaczył się Dywizjon 301 (do zadań specjalnych). Z 18-tu załóg tego Dywizjonu, które dokonały 91 lotów, tylko dwie załogi przeżyło te mordercze loty. 16 załóg zginęło. Za swoje bohaterstwo Dywizjon301 uzyskał nazwę Obrońców Warszawy. W lotach do Warszawy brały także udział ochotnicze załogi brytyjskie i południowo - afrykańskie. W czasie 50-ciu lotów Brytyjczyków 13 załóg zginęło. W czasie 55-ciu lotów Południowo - Afrykańczyków 9załóg zginęło.
Później kiedy Rosjanie wreszcie pozwolili na lądowanie na swoich lotniskach 110 Amerykańskich fortec startowało z Anglii i 107 z nich dokonało zrzutów materiałów wojennych w Warszawie.
My, wszyscy Polacy jesteśmy ogromnie wdzięczni tym obcym bohaterskim lotnikom, którzy poruszeń niezłomnym duchem obrońców Warszawy ruszyli im na pomoc. Niestety, jak wiemy, ta cała bohaterska pomoc była niewystarczająca. Walka o Warszawę od początku była skazana na klęskę militarną przez przewrotność naszego wschodniego sąsiada.
Bezsilni, podziwialiśmy tylko z odległości, niesamowite bohaterstwo, siłę ducha i bojowość obrońców Warszawy, którzy przez dwa miesiące potrafili walczyć prawie gołymi rękami, przeciw największej potędze militarnej, jaką zna historia. Pomimo klęski wojskowej wierzę, że Powstanie Warszawskie pozostanie symbolem walki o wolności i będzie przykładem nieugiętej woli i niezachwianej wiary w lepszą przyszłość, narodu polskiego.
Stanisław Marcisz (KW, VM, pilot 315, 316 dywizjonu PSP na Zachodzie). Bristol1969.
Nick "Dziewanowski" bardzo znamienny, ale tylko dla tych którzy wiedzą...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura