To moja pierwsza notka, dlatego przedstawię się w sposób może nietypowy, ale dający obraz kim jestem. Poprzez to kogo czytam na Salonie, a czytam rożnych autorów od wielu lat i jest to stały element mojej codziennej internetowej prasówki.
Czasem wołam żonę - zobacz jaki fajny tekst. Zawsze znajdę coś co swoją świeżością bije na głowę profesjonalne opracowania.
W naszym domu nie ma telewizji i jak jedziemy do teściów to nasze dzieci stoją jak pingwiny przed telewizorem.
Salon czytam od wyborów 2007r. Część autorów niestety już nie żyje (Seawolf…) apogeum był rok 2010 po katastrofie smoleńskiej. Nie miałem wtedy dobrego internetu czytałem w przeglądarce tekstowej i archiwizowałem co ciekawsze artykuły.
Ten brak internetu (kiedyś o tym opowiem) to coś z klimatu wpisów Jana Hermana, którego teksty bardzo lubię, za wrażliwość społeczną, tą nutkę socjalistycznej utopii, która jest mi bliska i bardzo ją rozumiem. Myślę, że jesteśmy zbyt daleko od siebie, że powinniśmy kooperować nie oddzielać się murami automatycznych bram. Widzę że nasza zamożność do niczego dobrego nie prowadzi poza wyjątkami, które potwierdzają regułę.
Lubie krytycyzm Ufki, jej teksty o narodzinach polskiego kapitalizmu, dobrze rozumianą krytykę władzy, czy obrazek dziewczynki w kościele w tenisówkach zimową porą (mam nadzieję, że czegoś nie mylę, bo piszę z pamięci). I widzę moją córeczkę która ma 10 lat i potrafi się uprzeć na ten, a nie inny element garderoby.
Podobają mi się teksty Animeli, gdzie kuchnia przeplata się z życiem.
Lubię też czytać Hepalumpa, jego zachwycenie ojcostwem (sam jestem zachwycony od prawie 15 lat, od czasu narodzin naszego najstarszego), to co pisze o codzienności, rodzinie, Linuxie. Mamy trójkę dzieci, ale myśleliśmy o większej rodzinie. Bardzo mi (nam) imponują wielodzietne rodziny i większość naszych znajomych ma po kilkoro dzieci, nierzadko 5-6-7. Są to ludzie wykształceni (czasem dobrze sytuowani) dbający o dzieci, mający swoje biznesy, oraz działający na rzecz wspólną. Gdzie takich spotkać? Ano przy parafii i jej dziełach. W szkole katolickiej.
Z niecierpliwością czekam na każdy wpis Wzmianki. Jej analityczny umysł i wyciąganie wniosków z tego co jest dostępne, ale nie każdy umie to poprawnie zinterpretować, nie każdy ma taki warsztat i wie gdzie szukać. Poza tym interesuje mnie energetyka odnawialna, ale taka na skalę własnego domu, aby jak najmniej korzystać z tej konwencjonalnej opartej o paliwa kopalne. W marcu, kwietniu słońce jest już na tyle wysoko, że tej energii jest już sporo, latem za dużo i w razie wyjazdu trzeba nadmiar zrzucać, albo zasłaniać kolektory. Jesienią powtarza się to co było wiosną. Ratunkiem jest prosumencka instalacja PV gdzie można oddać nadmiar do sieci.
Z początkiem wakacji pojechaliśmy z dziećmi na pole truskawek. Gospodarze byli na tyle mili, że pozwolili nam zbierać mimo naszej małej wprawy w tym fachu. Dzieci trochę zarobiły i poczuły, że te truskawki to nie taka łatwa sprawa, że jest zmęczenie, że nic samo się nie zbierze (zbieraliśmy bez szypułek do przetwórni), ze samo nie trafi do słoika. I tak przez pracowaliśmy kilka dni.
Nam te pieniądze nie były tak naprawdę potrzebne. Nam było potrzebne doświadczenie tej pracy. Dojazd kilkanaście kilometrów rowerem na pole wczesnym rankiem kiedy jest jeszcze chłodno i praca do południa kiedy skwar stawał się nieznośny i zbieracze schodzili z pola.
Aby robić z dziećmi takie rzeczy, być blisko ludzi, tych co są na polu, trzeba dać swój czas dzieciom (i tu klimat z notek Jana Hermana) spotkaliśmy tam tych, dla których ta praca jest utrzymaniem, nie zawsze są oni piękni w obyciu, ale są prawdziwi i wiele się można od nich nauczyć.
Nie napisałem na kogo będę głosował. Za chwilę cisza i niech tak zostanie…
Inne tematy w dziale Kultura