Ninę poznałem na muzułmańskim, zachodnim skraju Chińskiej Republiki Ludowej. Śliczna 27-letnia buddyjka wracała z pielgrzymki do Tybetu. Kilka dni spędzonych w jej towarzystwie nie sprawiło, że stałem się buddystą lecz wzbogaciło moją osobowość. Chciałbym myśleć, że z wzajemnością.
O ile poszukujemy prawdy, a większość ateistów do swojej niewiary doszło właśnie przez jej poszukiwanie, zawsze dostrzeżemy sens kulturalnego i rzeczowego dialogu. Każdy człowiek ma coś ciekawego do powiedzenia, zatem warto zadać sobie pytanie jak wiele treści ma nam do przekazania głos całych pokoleń wyznawców każdej z religii. Niezależnie od nawet najbardziej absurdalnych podstaw kultu religijnego.
“Silna rodzina sprawia, że jesteśmy mocniejsi” - Nina tłumaczyła mi przy kolacji różnice pomiędzy Europą a Państwem Środka. Zrozumiałem i tego samego wieczora wykonałem telefon do domu. Być może wraz postępującą laicyzacją Europy pochopnie odrzucono szereg wartości moralnych, przekazywanych w formie wiedzy pokoleń i różnego rodzaju tradycji duchowych. I tutaj właśnie, jako ateista doszukiwałbym się sensu dialogu z ludźmi wierzącymi. W drodze rewanżu za lekcję filozofii, wyznawcy wszystkich bogów mogą wynieść z tego rodzaju dysputy trzeźwe spojrzenie na świat. Jest on – jak sądzę - o wiele bardziej skomplikowany niż opisuje go Biblia i ma zdecydowanie piękniejszy pejzaż niż ten rysowany ręką księdza z ambony. Dyskutujmy zatem, ubogacajmy się nawzajem, ale prozelityzm zostawmy za drzwiami!
Paweł Bolek. Podróżnik, publicysta, działacz samorządowy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości