Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Dobrze, że nie pozabijali jeszcze nikogo na ziemi, a blisko było do dealera samochodowego i innych obiektów.
Zauważył, było to na początku po opublikowaniu "Transkrypcji" wzmiankowane w dyskusji.
A o czym to świadczy? Ano o tym, że "wersja nr1" była przerabiana pod różne godziny katastrofy, a przez przeoczenie "macherów" została niezmieniona.
Pamiętacie jaką godzinę katastrofy podał minister ds sytuacji nadzwyczajnych Szojgu Putinowi w dniu 10.04.2010 roku na posiedzeniu rządu? Była to 10.50.
To pod tą godzinę przygotowywany był "stenogram" i "Transkrypcja", a ta "pozostałość" (10.49.8)to poważna poszlaka na rzecz manipulacji.
Potem dopiero sfabrykowano "zerwanie linii energetycznej" o 10.39.35 i do tego dopasowano "Wersję nr1" stenogramów. Ale znów wszystko na nic, bo znów nieuwaga, bo wg stenogramu TU154M o tej godzinie był na wysokości 400m i linii po prostu nie mógł zerwać.
Widać, że "macherzy" pracują w stresie i nie do końca są w stanie kontrolować efektów manipulacji, a tu patrzy im na ręce tysiące internautów, prześwietlających po setki razy każdy tekst, zdjęcie, czy wypowiedź.
Teraz tylko trzeba to zebrać, przekazać zespołowi parlamentarnemu, który to wszystko musi solidnie opracować z udziałem ekspertów różnych dziedzin.
a skąd wiesz że gen. Błasik w ogóle był kabinie nie mówiąc że jeszcze coś robił?
A o agregacie z prądnicą wysuwanej z dołu kadłuba w Airbusach słyszałem. Kiedyś nawet uratowała jedną maszynę, która zgubiła paliwo poprzez przeciek i na środku Atlantyku zamieniła się w szybowiec.
Pytanie czy nie widzieli pasa, czy może trafili na prześwit, może nawet wypowiedzieli słowa, że widzą pas i ktoś to wyciął ale to jest już spekulacja
Ktoś pyta oficjalnie o miejsce postoju tych APM-ów na ZIŁ-ach (Polaczek, Macierewicz, Prokuratura, KBWL) w trakcie podchodzenia PLF101?
http://dzida.salon24.pl/208528,smolensk-10-przykladow-profesjonalizmu-rosjan-i-mak
Awaria prądu w chwili poderwania maszyny nie ma żadnego znaczenia, bo napęd sterowania silnikami jest niezależny, a jak się już raz dodało gazu, to po kilkunastu sekndach silniki powoli zyskują obroty i już je utrzymują. Każda awaria silników, ich problemy z obrotami, jest słyszalna wyraźnie z daleka, a nasi piloci to słyszeli. Relacji przygodnych osób jak chodzi o dziwęk i pracę silników nie należy tu traktować poważnie, bo laicy nie potrafią ocenić ze słuchu stanu silnika, a tamte były dość specyficzne, staroświeckie.
Klapy były wtedy już dawno wysunięte, więc jeli pilot chciał je schować do powiedzmy 12 stopni, to nawet gdyby ich napęd się zpsuł nie ma to żadnego znaczenia dla bezpieczeństwa lotu. Działjące chowałyby się przez kilkanaście sekund (chyba ponad 20), czyl nie zmieniłyby aerodynamiki maszyny szybko, a niedziałające, zespute, tym bardzej by jej nie zmieniły.
Każda tego typu awaria jest natychmiast meldowana głosem, a tam w kokpicie nikt nic nie zauważa, więc awrii nie ma. Zresztą tor lotu samolotu wg śldów na ziemi i dostępnych relacji ustnych jest dość poprawny, jednymy problem, że zdecydowali się zejść poniżej regulaminowych wysokści, a moim zdaniem także poniżej pułapu chmur, a nadto zrobili to dwa razy za szybko i to ich zabiło, bo nie zdążyli wyprowdzić.