Komentarze do notki: Smoleńsk: a może jednak awaria klap?

« Wróć do notki

John Kowalski22 lipca 2010, 20:40
@autorWysunięte klapy w tej sytuacji nie są przeszkodą, tylko pomocą. Jeśli pan interesuje się technicznymi aspektami, to już raczej proponuję spoilery. Bawienie się spoilerami przez kogoś z debeściaków mogło spowodować nierówne opadanie przedstawiane na licznych wykresach w Salonie.

Dobrze, że nie pozabijali jeszcze nikogo na ziemi, a blisko było do dealera samochodowego i innych obiektów.
35stan22 lipca 2010, 21:19
@dzida"(Przy okazji nie wiem czy ktoś zauważył, że w stenogramie jest błąd przy podaniu godziny rozpoczęcia alarmu TAWS - PULL UP - w trakcie odczytu przez nawigatora wartości 90. Podana godzina czasu moskiewskiego to 10:49:49,8 do 10:40:51,3).

Zauważył, było to na początku po opublikowaniu "Transkrypcji" wzmiankowane w dyskusji.
A o czym to świadczy? Ano o tym, że "wersja nr1" była przerabiana pod różne godziny katastrofy, a przez przeoczenie "macherów" została niezmieniona.
Pamiętacie jaką godzinę katastrofy podał minister ds sytuacji nadzwyczajnych Szojgu Putinowi w dniu 10.04.2010 roku na posiedzeniu rządu? Była to 10.50.
To pod tą godzinę przygotowywany był "stenogram" i "Transkrypcja", a ta "pozostałość" (10.49.8)to poważna poszlaka na rzecz manipulacji.
Potem dopiero sfabrykowano "zerwanie linii energetycznej" o 10.39.35 i do tego dopasowano "Wersję nr1" stenogramów. Ale znów wszystko na nic, bo znów nieuwaga, bo wg stenogramu TU154M o tej godzinie był na wysokości 400m i linii po prostu nie mógł zerwać.
Widać, że "macherzy" pracują w stresie i nie do końca są w stanie kontrolować efektów manipulacji, a tu patrzy im na ręce tysiące internautów, prześwietlających po setki razy każdy tekst, zdjęcie, czy wypowiedź.
Teraz tylko trzeba to zebrać, przekazać zespołowi parlamentarnemu, który to wszystko musi solidnie opracować z udziałem ekspertów różnych dziedzin.
rozowoczerwony23 lipca 2010, 00:43
@margarona"co gen.Błasik robił w kabinie pilotów podczas próby lądowania."

a skąd wiesz że gen. Błasik w ogóle był kabinie nie mówiąc że jeszcze coś robił?
dzida23 lipca 2010, 08:00
@maddmnie interesuję ten moment kiedy "drugi" mówi odchodzimy. Jeżeli Protasiuk próbował poderwać maszynę i np. wystąpiłaby awaria w tym momencie (maksymalny niefart) to skutki mogły być takie jakie były.

A o agregacie z prądnicą wysuwanej z dołu kadłuba w Airbusach słyszałem. Kiedyś nawet uratowała jedną maszynę, która zgubiła paliwo poprzez przeciek i na środku Atlantyku zamieniła się w szybowiec.
Synteza23 lipca 2010, 08:32
@dzidaTylko jeżeli była by to awaria, to piloci nie zachowywali by się tak spokojnie jak "kamikadze", którzy wiedzieli, że mają umrzeć, ja raczej sugerują zagłuszenie literki "p" przed "odchodzimy" co daje "podchodzimy" i wypatrywaniu pasa między ustawionymi reflektorami APM na samochodach ZIŁ, które musieli widzieć, aby podjąć decyzję o lądowaniu, tyle, ze samochody musiały być ustawione celowo kilometr wcześniej niż tam gdzie mówił pilot JAK'a!
dzida23 lipca 2010, 09:29
@Syntezajeżeli lądowali tylko na APMy bez widoczności pasa to też delikatnie mówiąc - nagięli procedury.

Pytanie czy nie widzieli pasa, czy może trafili na prześwit, może nawet wypowiedzieli słowa, że widzą pas i ktoś to wyciął ale to jest już spekulacja
Synteza23 lipca 2010, 09:41
@dzida"Mam takie przekonanie" cytat z JK po przegranej w sądzie: Podjęli decyzję o lądowaniu, gdy na wysokości ok. 100 metrów widać było potężne światła reflektorów i nic więcej, ziemię można było zobaczyć dopiero na wysokości ok. 50 metrów i próbowali wtedy poderwać maszynę, wtedy mogła nastąpić celowa awaria, a potem wybuch i ostatecznie "spotkanie z ziemię" nastąpiło 800 metrów dalej, ale optymistycznie FSB zakładało, że samolot roztrzaska się nie 300 metrów przed lotniskiem tylko na zboczu wąwozu, wtedy mogło to by wyglądać tak jak wyglądało na płaskim terenie, co oczywiście jest nierealne zważywszy, że samolot się "ślizgał".
madziar23 lipca 2010, 11:41
@margaronai te otwarte drzwi.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
madziar23 lipca 2010, 11:42
@maddspadaj bo łżesz dyżurny maddzie.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
madziar23 lipca 2010, 11:43
@John Kowalskispadaj wiejski przygłupie.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
madziar23 lipca 2010, 11:45
@dzidaII potwierdził odchodzenie bo odpowiadał za ciąg silników.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
dzida23 lipca 2010, 12:05
@Syntezaciekawe, ciekawe.

Ktoś pyta oficjalnie o miejsce postoju tych APM-ów na ZIŁ-ach (Polaczek, Macierewicz, Prokuratura, KBWL) w trakcie podchodzenia PLF101?
Synteza23 lipca 2010, 12:23
@dzidaObok jest fabryka ZIŁ, tych samochodów mogło być nie 2 ale 4, a może i więcej w zależności od rozwój sytuacji uruchomili tylko 2 reflektory z nich, tak przynajmniej uważam, bo inaczej piloci nie próbowali by lądować, a jeżeli nie lądowali to był celowy sabotaż - inaczej się tego nie da wytłumaczyć, bo nie byli to "kamikadze", tylko ludzie, którzy mieli swoje rodziny, MAK to mafijna organizacja na usługach FSB: http://synteza.salon24.pl/210694,dlaczego-nie-mozna-wierzyc-w-ustalenia-mak
dzida23 lipca 2010, 12:45
@Syntezao "profesjonalizmie" MAK to mnie nikt nie musi przekonywać:

http://dzida.salon24.pl/208528,smolensk-10-przykladow-profesjonalizmu-rosjan-i-mak

madd24 lipca 2010, 11:41
@dzidaGdyby tak było, to wszyscy od razu krzyczeliby w kokpicie o awarii, a w zapisie jest spokojny lot do damego końca, czyli klasyczny CFIT (controlled flight into terrain). Dopiero drzewa uderzające o kadłub uświadomiły im gdzie dokładnie są. W takiej mgle widzieli do przodu najwyżej na trzy sekundy lotu, a to oznczacza, że każde zbliżanie się do ziemi było bliskie samobójstwu, zwłszcza jeśli nie miało się pewności, że się jest nad pasem.

Awaria prądu w chwili poderwania maszyny nie ma żadnego znaczenia, bo napęd sterowania silnikami jest niezależny, a jak się już raz dodało gazu, to po kilkunastu sekndach silniki powoli zyskują obroty i już je utrzymują. Każda awaria silników, ich problemy z obrotami, jest słyszalna wyraźnie z daleka, a nasi piloci to słyszeli. Relacji przygodnych osób jak chodzi o dziwęk i pracę silników nie należy tu traktować poważnie, bo laicy nie potrafią ocenić ze słuchu stanu silnika, a tamte były dość specyficzne, staroświeckie.

Klapy były wtedy już dawno wysunięte, więc jeli pilot chciał je schować do powiedzmy 12 stopni, to nawet gdyby ich napęd się zpsuł nie ma to żadnego znaczenia dla bezpieczeństwa lotu. Działjące chowałyby się przez kilkanaście sekund (chyba ponad 20), czyl nie zmieniłyby aerodynamiki maszyny szybko, a niedziałające, zespute, tym bardzej by jej nie zmieniły.
Każda tego typu awaria jest natychmiast meldowana głosem, a tam w kokpicie nikt nic nie zauważa, więc awrii nie ma. Zresztą tor lotu samolotu wg śldów na ziemi i dostępnych relacji ustnych jest dość poprawny, jednymy problem, że zdecydowali się zejść poniżej regulaminowych wysokści, a moim zdaniem także poniżej pułapu chmur, a nadto zrobili to dwa razy za szybko i to ich zabiło, bo nie zdążyli wyprowdzić.