Czym więc jest CPK(L)? To jest tak naprawdę nowe lotnisko dla Warszawy i okolic (Łódź, Bydgoszcz, Toruń, Radomia). Tylko tyle, żadne kosmodromy, podziemne bunkry i dominacja nad światem.
Centralny Port Komunikacyjny nie istnieje naprawdę. Jest zderzeniem dwóch propagandowych narracji, gdzie każda przekłamuje rzeczywistość i bardziej opisuje mentalność grupy - czy to rozdętą mocarstwowość peryferii, czy zakompleksiony prowincjonalizm wielkich miast - niż plany budowy lotniska.
Zacznijmy od oddzielenia CPK od CPL (Centralnego Portu Lotniczego), czyli skupmy się na samolotach a nie pociągach. Tzw. Komponent kolejowy CPK jest nie tylko 3-4x droższy niż samo lotnisko, ale obejmuje scenariusze „od Sasa do Lasa”. Jest tam np. linia Podłęże-Piekiełko (czyli nowa linia Kraków-Zakopane) którą widziałem narysowaną jako „w budowie” na papierowych mapach PKP z lat ’90. Jest tam też sporo korytarzy kolejowych unijnych (tzw. TEN-T). Jest niezbędna szybka linia do Łodzi (by Łódź stała się tym czym powinna, czyli sypialnią Warszawy). Wypadałoby też by 80 lat po „przyłączeniu Wrocławia do Macierzy” połączyć go bezpośrednią linią kolejową ze stolicą. Stąd CPK-Y czyli lina Warszawa-Wrocław/Poznań (bo Poznań też ma połączenie z Warszawą ze sklejonych ogryzków linii porosyjskich i poniemiecki) to jest coś co przy obecnych trendach proekologiczno i prokolejowych w Unii jest nam niezbędne. Z resztą PiS wytyczył linię CPK-Y źle, bo ona powinna też obsługiwać kierunek Poznań-Wrocław, ale w warszawocentrycznych głowach decydentów to się nie mieściło. Ale to temat na osobne, pogłębione studium.
Samo lotnisko ma kosztować 46mld zł. To wydaje się dużo (choć np. na zbrojenia mamy wydawać 3x tyle rocznie). Ale zapomina się, że po wybudowaniu CPK i likwidacji Okęcia, gdyby tam wybudować normalne deweloperskie bloki to sama marża deweloperów to byłoby 14mld zł. Bo Okęcie to ½ Ursynowa. Na Ursynowie mieszka 150 tyś osób, w Warszawie na osobę wypada 30m2/os. Co daje nam 2.3 milionów metrów kwadratowych mieszkań na Osiedlu Okęcie. I biorąc pod uwagę świetne skomunikowanie z centrum to takie osiedle raczej nie będzie miało tańszych mieszkań niż 20tyś/m2 (a z inflacją to pewnie 30tyś). Zakładając 30% marży deweloperów, to mamy 30%*20tyś*2.3m = 14 miliardów złotych samej marży. Czyli praktycznie cały wkład własny na budowę CPK (kredyty to 30mld, reszta 15mld) można by sfinansować z budowy bloków na Okęciu.
Czym więc jest CPK(L)? To jest tak naprawdę nowe lotnisko dla Warszawy i okolic (Łódź, Bydgoszcz, Toruń, Radomia). Tylko tyle, żadne kosmodromy, podziemne bunkry i dominacja nad światem.
Pomysł by wyprowadzić lotnisko z miasta na peryferia nie jest rewolucyjny. Zrobił tak Paryż w 1974 (Lotnisko de Gaulla), Mediolan (w 1998), Katowice (1958 likwidacja Muchowca), Szczecin (1960 likwidacja lotniska w Dąbiu dla LOT), Kraków (likwidacja lotniska na Czyżynach w 1963), Londyn (zamknięcie lotniska w Croydon 1959), Wiedeń (1954) i Monachium (1992) oraz Berlin (2020). I mówimy tu tylko o przykładach z Europy, bo te miasta mają podobną strukturę urbanistyczną, infrastrukturę i zabudowę. Lotnisko blisko centrum jest problematyczne (duży ruch), trudne w rozbudowie… i bardzo drogie, tzn. tzw. „koszt alternatywny” pomysłu posiadania lotniska w godziny spaceru z centrum miasta (15 minut komunikacja publiczną), zamiast np. biur i domów jest po prostu absurdalnie nieefektywny.
Paryż i Londyn to nie ta liga co Warszawa, z resztą londyńskie lotnisko bardzo cierpi z powodu braku miejsca i co jakiś czas pojawiają się pomysły, czasem szalone jak lotnisko na wodzie. Bo gdyby dało się wybudować „Nowe Heathrow” i skomasować trochę ruch, to byłoby to pewnie największe lotnisko na świecie. A z drugiej strony miasto jest na tyle rozległe i bogate, że wybudowało małe centralne lotnisko City, które z resztą jest 50% dalej od centrum niż Okęcie.
Mediolan to jest fantastyczny antyprzykład czego nie robić: Włosi zbudowali nowe lotnisko, ale nie zlikwidowali starych i cały zysk z synergii ruchu lotniczego przepadł. Mówi się, że to była jedna z ważniejszych praprzyczyn upadku Alitalii. Podobna historia miała miejsce w Montrealu, ale realia kanadyjskie trudniej przyrównać do Polski.
Monachium jest przykładem miasta doskonale porównywalnym z Warszawą – samo miasto minimalnie mniejsze (ale dużo bogatsze) przeniosło swoje lotnisko w 1992 z bliskich przedmieść (11km od centrum) na dalekie (33km). Warszawa jest owszem praktycznie 2x biedniejsza, ale z Łodzią też 2x większa, więc ma potencjał na generowanie podobnego ruchu (Chopin, Modlin, Łódź, Bydgoszcz to dziś 23 mln pasażerów, Monachium 38 mln ale uwzględniając prognozy wzrostu ruchu za dekadę dogonimy Bawarię). Lotnisko w Monachium jest też bardzo podobne projektem do CPK, no ale nie ma się co dziwić, to są lotniska budowane wg. takich samych założeń. Więc jeśli ktoś zobaczyć jak będzie wyglądać CPK(L) wystarczy wycieczka do bratniej stolicy piwa. Podobnym miastem jest jeszcze Wiedeń gdzie lotnisko na 30 mln pasażerów, położone jest 20km od centrum, ma dwa pasy startowe… i planują wybudować trzeci.
Czy można zamiast tego rozbudować Okęcie? W teorii tak, w praktyce nie. Koszty opłat środowiskowych (za hałas i latanie w nocy), brak przestrzeni etc. skazują nas na de facto jeden pas startowy i raczej nie będziemy w stanie przebić Lizbony (33mln pasażerów) która identyczny układ lotniska (krzyżujące się pasy, 6km od centrum miasta) i samo lotnisko jest okropne. Z powodu ciasnoty panuje tam po prostu straszny bałagan i brud i jest to jedyne lotnisko w Europie gdzie widziałem biegające radośnie karaluchy. Ok, niby lotnisko w Londynie Gatwick ma też jeden pas i obsługuje 47mln pasażerów, ale ma lepiej wytyczone drogi kołowania i nie jest „lotniskiem uniwersalnym”, a tylko dla tanich linii, które potrzebują mniej miejsca do obsługi naziemnej i gdyby to było legalne to by O’Leary (właściciel Ryanair) kazał nam odprawiać się na łące i wchodzić do samolotu po drabinie.
Niektórzy sugerują rozbudowę Modlina, ale jak mamy budować lotnisko w polu (bo rozbudowa oznacza budowę od nowa w tym wypadku) to lepiej w połowie drogi między Warszawą a Łodzią a nie w połowie drogi między Warszawą a Płońskiem. Taktycznie przemilczę lotnisko w Radomiu, które jest przykładem pisowskiej hipokryzji inwestycyjnej, bo w kontekście presji budowę na CPK ono nie ma sensu. Spełni swoją rolę w wariancie „quadroportu” Macieja Laska (PO), tyle że obecny rząd akurat radomskie lotnisko atakował a teraz je broni. Już prędzej ma sens „CPK w Pyrzowicach” jak żartowały sobie internetowe trolle, jest tam miejsce, duża aglomeracja (wliczając Ostrawę) i większy popyt na cargo:)
Czyli widać, że CPK(L) to jest lotnisko dla „warszafki”. Wszelkie dowożenie pasażerów z Ostrowca czy Zielonej Góry to są mrzonki. CPK(L) jest po to, by z Warszawy można było sobie bezpośrednio polecieć gdzieś dalej niż na tanie wakacje czy zmywak, zamiast kombinować z przesiadką, gdzie głównie gubią się bagaże. I można było na lotnisko dojechać w 25 minut a nie w 1-2h (Modlin/Radom). Bo oczywiście CPK(L) oznacza likwidację Okęcia, Modlina i Radomia. I Ryanair będzie musiał zacząć konkurować o pasażerów na równym boisku a nie żywić się dotacjami reklamowymi hojnie sypanymi przez lokalnych włodarzy w imię uzasadniania że ich kosztowne lotnisko regionalne ma sens.
I tu odzywa się we mnie sentyment przeciwko stolicy – jeśli głównym beneficjentem nowego lotniska (cpkl dss = Cała Polska Konstruuje Lotnisko Dla Swojej Stolicy) ma być Warszawa (z Łodzią), to skoro mieszkańcy są przeciw (w końcu głosowali na takich co zapowiadali wstrzymanie tej inwestycji) to ja nie będę się jakoś za nich poświęcał w imię idei. Niech się męczą i latają z Radomia i Lublinka. Poza tym warszawiacy za dużo zarabiają i nie potrzebują większej liczby inwestycji zagranicznych, które na pewno by się pojawiły, gdyby poprawiło się skomunikowane dzięki CPK(L):)
W ogóle – w ramach interludium – polecam poczytać o strukturze właścicielskiej dużych lotnisk regionalnych w Polsce (Gdańsk, Katowice, Wrocław; Kraków to PLL) by zobaczyć, że mamy całkiem spory regionalny „deep state” który pilnuje by stolica nie decydowała o życiowych interesach regionów.
Tu jeszcze jeden pstryczek polityczny dla PiSu: Poprzedni szef CPK ( Horała ) usiłował przejąć Pyrzowice i zgaduję, że nie po to by sobie mogło dalej rosnąć, tylko by można było pasażerów ze Śląska wypychać do Baranowa. Co oczywiście nie ma sensu, jak ktoś będzie potrzebował lecieć gdzieś daleko (np. do Nowego Jorku) skąd z Katowic raczej nic nie poleci, to pewnie będzie wolał i tak podskoczyć do Warszawy (pociągiem, mniejsze ryzyko zgubienia bagażu) niż przechodzić dwa razy lotniskowy cyrk by lecieć przez Amsterdam czy Frankfurt. No ale co można była zabrać Katowicom i dać Warszawie to Nowogrodzką cieszyło w imię centralizacji wszystkiego.
Skoro już wiemy, że CPK(L) jest zwyczajnym lotniskiem dla dużego miasta, to krótko podsumujmy narzekania PiS i Platformy:
Mity Platformy (CPK) (tych nie będę rozwijał, w internecie jest teraz pełno sensownych demaskacji czemu to wszystko to bzdura)
- Że drogie
- Że megalomańskie
- Że niepotrzebne (duoport ?)
- Że daleko
- Że można rozbudować Okęcie
Mitach Pisu (CPK) (na których chciałem się skupić)
Po pierwsze to lotnisko nie będzie żadnym międzygalaktyczym megaportem odbierającym tlen Lufthansie. Z Monachium (wybudowanym jako druga baza Lufthansy!!), które jak wiemy jest trochę wzorem dla CPK(L), można obecnie dolecieć bezpośrednio do zdecydowanie mniejszej liczby międzykontynentalnych miast niż z Frankfurtu. Rozważmy dla uproszczenia tylko Zachodnie Wybrzeże USA i Kanady (mało miast, ale duże, ważne i bogate):
- Z Monachium (2+2) Los Angeles, San Francisco, Vancouver (sezonowo) i od 2024 do Seattle
- Z Frankfurtu (4+1): Los Angeles, San Francisco, Seattle, Vancouver oraz Portland (sezonowo)
- Z Berlina (0) do USA tylko Nowy Jork i to nie Lufthansa ale Delta oraz United (czyli z USA)
- Z Paryża (4): Los Angeles, San Francisco, Seattle, Vancouver
- Ze Stambułu (4): Los Angeles, San Francisco, Seattle, Vancouver
- Z Amsterdamu (5) Portland, Seattle, San Francisco, Vancouver, Los Angeles
- Z Londynu (5+1): Los Angeles, San Francisco, Seattle, Vancouver, Portland, San Jose (brakuje tylko lotu na Alaskę)
- Z Lizbony (1): San Francisco
- Z Wiednia (0+1): Los Angeles, tylko sezonowo
- Z Warszawy (1): Los Angeles
Tak więc patrząc na obłożenie pasażerskie (Okęcie 18mln, Berlin 23mln, Monachium 37mln) i na to że z Monachium można dolecieć regularnie tylko w jedno miejsce więcej (póki co), a z Berlina to nigdzie. Więc marzenia PiSu o konkurowaniu z Frankfurtem są mocno na wyrost, ale też i potencjał mamy taki, że jak będzie mieć bezpośrednie loty z Warszawy do San Francisco (Dolina Krzemowa!) to będzie to z jednej strony duży sukces, a z drugiej strony impuls rozwojowy.
Po drugie kwestia wielkiego cargo to też jest mit. Cargo dzieli się na dedykowane i takie co lata razem z pasażerami. Z punktu widzenia rozwoju lotniska cargo najlepiej mieć dużo długodystansowych lotów pasażerskich samolotami szerokokadłubowymi (B787, A350 long-haul), gdzie w luku bagażowym poza walizkami będą też kontenery lotnicze. Oraz dodatkowe loty towarowe do tego samego lotniska by zwiększać efekt synergii. Loty towarowe mogą być gdziekolwiek, do Łodzi czy Radomia, to nie problem. Lotnisko w Lipsku przeładowuje 10x tyle cargo co Okęcie, a to lotnisko połowę mniejsze od Modlina, tyle że DHL zrobiło z niego swoje centrum dystrybucyjne. Wąskie gardło to loty międzykontynentalne, które jeśliby CPK powtórzyło sukces Monachium mogą porównywalnie zwiększyć wolumen towarów, bo Monachium przeładowuje ich 2.5 razy więcej. Ale nie będzie aż tak dobrze, bo popyt na cargo jest indukowany przez przemysł, a ten w Polsce jest głównie między Wrocławiem a Krakowem i tam też powstaje najwięcej nowych inwestycji okołoprzemysłowych. A ze Śląska jest równie daleko do Lipska przez Via Regia (A4) jak do Warszawy. Czyli jednak CPK w Pyrzowicach?:) Bardzo dobrze ten problem opisał Instytut Misesa.
Trzecia zmitologizowana przez PiS kwestia to znaczenie CPK(L) dla obronności. Wielkie amerykańskie transportowce lądują w Rzeszowie, więc mogą w Radomiu, Pyrzowicach albo Poznaniu (Krzesiny i „Autobahn nach Poznań”). Chyba, że chodzi o ten bunkier sterowania wszechświatem pod CPK o którym opowiadał Grzegorz Braun.
I ostatnia wpadka PiSu: Pełnoprawne (tzn. nie “tanie”) linie lotnicze przeżywają trudne chwile i szczegółowe wyceny na potrzeby pomocy w czasie covidu pokazują, że głównym atutem linii lotniczych z USA nie są samoloty a programy lojalnościowe (tzn. mile), które sprawiają, że linie stają się bardziej parabankami a sam biznes lotniczy jest deficytowy. W Europie konkurencja z tanimi liniami jest jeszcze bardziej mordercza i rynek lotniczy bardziej rozdrobniony więc wszyscy przewoźnicy łączą się w sojusze, które wspólnie naliczają mile i LOT należy do Star Alliance, którego głównymi filarami jest United (w USA) i Lufthansa (w Europie). Więc LOT w obecnym sojuszu nawet nie chcąc nabija pasażerów Frankfurtowi i Lufthansie. I nikt z PiS nie zrobił nic by to zmienić. A wydaje się, że lepiej by nam się funkcjonowało zarówno z OneWorld jak i SkyTeam.
Podsumowując: CPK jest lotniskiem dla Warszawy i Warszawa go potrzebuje. Potrzebuje go też LOT. Ale nie jest to magiczny wehikuł i maszynka do drukowania pieniędzy. Jest to normalne przedsięwzięcie infrastrukturalne, o bardzo dobrych prognostykach zwrotu, które powinniśmy zbudować już lata temu. Zamiast inwestować w Modlin oraz egzotyczne porty regionalne, gdzie lata mniej niż ½ miliona pasażerów rocznie (Bydgoszcz, Lublin, Łódź, Olsztyn, Zielona Góra, Radom i Gdynia). Ale jak pisałem, skoro warszawiacy nie chcą lotniska, to niech latają z Łodzi, a na Okęciu postawmy warszawskie Canary Wharf i La Defense.
Any writard who writes dynamitard shall find in me a never-resting fightard
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka