Magiel internetowy żyje widmem powrotu masowego poboru, bo rząd PiS planuje w przyszłym roku przeszkolić 200 tysięcy rezerwistów. To dokładnie ta sama liczba co w 2021 i 2022 roku, choć w praktyce wychodzi zawsze nieco mniej. Owszem jest to więcej niż przed pandemii - wtedy było 50 tysięcy - ale gdy uświadomimy sobie, że w Polsce wchodzące w dorosłość roczniki liczą około 170 tysięcy chłopaków, to próba powołania na ćwiczenia 200 tysięcy nie wydaje się duża. Pamiętajmy, że szkolenia nie są tylko dla nowych roczników, a też dla przeniesionych do rezerwy pasywnej z automatu po 2009 (3.5 miliona „zaległości”!!) plus ćwiczenia dla rezerwistów, którzy odbyli zasadniczą służbę wojskową (czyli tych umownie 35+). Więc tak naprawdę szkolenia dla 200 tysięcy osób to bardzo niewiele, bo gdyby armia planowała posłać tylko raz na ćwiczenia tych nieszkolonych, to zakładając, że oni odpowiadają za połowę (100 tys.) tego kontyngentu, to pozbycie się zaległości w szkoleniach zajmie 35 lat (sic!). Czyli w sam raz ostatni rezerwista pasywny zostanie przeszkolony na swoje sześćdziesiąte piąte urodziny, gdzieś w okolicy 2060 roku.
Skąd więc taka panika? Raz z kręgów mających duże sympatie do Putina, a mieniących się wojowniczymi patriotami tradycji łacińsko-sarmackiej. Na nich trzeba machnąć ręką, bo dyskusja z wariatami i agentami jest bezcelowa. Drugi to kwestia czysto praktyczna: wyrywanie z codzienności ludzi z ułożonym życiem, zleceniami, kredytami, dziećmi etc. etc. jest po prostu dużo bardziej problematyczne niż zgarnianie maturzystów na Obóz survivalowo-integracyjny z możliwością poprowadzenia BWP [jakby to tak sprzedać, to ludzie by płacili!]. Trzeci powód jest dużo poważniejszy, bo chodzi o brak zaufania do państwa: pokazuje to jak bardzo mamy jeszcze przeoraną świadomości komunizmem, rozbiorami i warcholstwem.
Nie ufamy państwu i boimy się, że to szkolenie będzie bez sensu: że będzie służyło do wymuszenia łapówek; gnębienia przeciwników PiSu; obierania kartofli i mycia kiblii zamiast strzelania; że będzie tylko fala, chlanie oraz świerzb. Plus wychodzą drobne sprawy, które świadczą, że MON nie wyzbył się w pełni obyczajów PRLu typu opóźnia wypłacanie należnych prawem rekompensat za utracone dochody za okres ćwiczeń z tego roku. Trzeba się bezwzględnie wystrzegać takiej arogancji władzy i miejmy nadzieję, że nie dojdzie u nas do sytuacji jak z synem Pieskowa: gdy syn rzecznika Kremla zwymyślał przez telefon (fałszywą) WKU, że on jest ważny i jego pobór nie obowiązuje. To byłby wielki cios dla patriotycznego morale.
Zaś każdy cieszący się z paniki mądrala, który mówi, że dobrze by z wojsko zrobiło z „rurkowców” mężczyzn jest takim samym pożytecznym idiotą Kremla jak większość wiadomo której partii i geopolitycznych realpolitykierów. Szkolenie wojskowe ma robić z obywateli żołnierzy. Tylko tyle. Że boimy się, iż to preludium do wojny (w co akurat wątpię), to normalne. Wszyscy mamy traumę po Zaleszczykach, gdzie wódz naczelny ze sztabem najpierw wepchnął nas w wojnę na ochotnika („Poland first to fight”) a potem uciekł za granicę, czyli de facto zdezerterował. We Francji, z której tak się śmiejemy, wódz naczelny w 1940 - Maksym Weygand - poddał się Niemcom i trafił do obozu jenieckiego. A drugi wódz naczelny, z poprzedniej wojny – marszałek Petain, wziął na siebie odium kolaboracji by ratować Francję przed biologicznym zniszczeniem i został za to już po wojnie skazany na karę śmierci/dożywocie przez wolną ojczyznę. A który z naszych sanatorów miał w sobie tyle odwagi cywilnej?
Widać, że PiS musi prowadzić nas po cienkiej linii państwa próbującego zrzucić z siebie odium postkolonialnej mentalności i nie dać się podpuścić zwolennikom reaktywacji Ludowego (teraz chyba Narodowego?) Wojska Polskiego z jego barbarzyńskimi obyczajami. A niestety jest to zadanie dosyć trudne, bo pamiętamy, że kwarantanna wjazdowa na covid skończyła się w Polsce po tym jak Jacek Kurski został przyłapany na omijaniu rozporządzeń w grudniu 2021. Z resztą dobitnie widać teraz, jak bezsensowne są z dzisiejszej perspektywy groźby Błaszczaka z tamtej histerii, że dla niezaszczepionych nie ma miejsca w wojsku. Dlatego dziś trzeba uważać i postępować z wielką starannością, by nie wylać dziecka z kąpielą, bo przecież przykłady Finlandii, Szwajcarii, Korei Płd., Izraela, czy nawet do pewnego stopnia II RP pokazują, że armia powszechna może odgrywać ważną rolę w umacnianiu ducha obywatelskiego i patriotycznego. Tylko musi to być robione z głową a nie na modę TVP czy Glińskiego, bo naszym celem nie jest przekonanie do słuszności poboru rencistów oraz czytelniczek Tygodnia Powszechnego w wieku przedemerytalnym. Nie znaleźli się nawet w wymienionych przez MON poszukiwanych zawodach poborowych: lekarz, informatyk, kierowca, prawnik.
PS1 Nie mam pojęcia po co w wojsku prawnicy, ktoś ma jakies sugestie?
Any writard who writes dynamitard shall find in me a never-resting fightard
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo