Zupełnie zapomnieliśmy o suszy w Europie, szarańczy w Afryce i Azji, wojnach etc, a także o konflikcie międzypokoleniowym na Zachodzie. Jeszcze dwa miesiące temu w toczącej się w Stanach Zjednoczonych kampanii do prawyborów hasłem było “ok, boomer” (millenialsi 1986-2000 vs boomersi 1946-1964),
Konflikt ten wróci, wywołany niebanalnym pytaniem: dlaczego właściwie lepiej chronić życie i zdrowie pokolenia emerytów kosztem ładu gospodarczego? Pomijając już fakt, że reakcje różnych rządów tworzonych przez sześciesięciolatków pokolenia wyżu powojennego, często nie chronią ani jednego ani drugiego, a nawet bywają przeciwskuteczne.
Na razie dominuje przekaz unisono: o wyborze obrony życia i izolację dla wszystkich za wszelką cenę. W Polsce wiele razy rzucaliśmy tak “kamienie na szaniec” i śpiewaliśmy „Tramwajem jadę na wojnę, [...] z pierwszosierpniowym słońcem na skroni”. Ale aktywność, nawet tak okrutna i bezsensowna ma większy nibm romantyczny niż siedzenie w domu i czekanie.
Żadnych złudzeń, panowie, żadnych złudzeń, parafrazując klasyka. Oczywiście, politycy śpiewają tak jak lud im zagra. Zrobili to bo takie są nastroje społeczne – życie ludzkie jest bezcenne (a przynajmniej do momentu gdy trzeba podnieść składki na ubezpieczenie zdrowotne i zaproponować sensowny plan reformy służby zdrowia). A poza tym to proszę nie narzekać tylko śpiewać razem z chórem „od powietrza, ognia, głodu i wojny zachowaj nas Panie”.
Póki co, dominuje pieśń powstańcza: Jesteśmy wszyscy zmobilizowani i choć władza obiecywała że jesteśmy „silni zwarci i gotowi” i “nie oddamy ani guzika”, i jeszcze nie ogląda się na szosę na Zaleszczyki, a my tu wszyscy angażujemy się w walkę z niewidzialnym wrogiem, szyjemy maseczki, dowozimy zakupy emerytom etc. Ale tak po kolejnych tygodniach nieudanego powstania będziemy już mniej Zośką czy Rudym z Kamieni na szaniec, a bardziej mającymi dużo brudów za uszami Ogniem czy Burym (ale oni to chociaż mogli pójść do lasu).
Ale gdzieś z tyłu głowy zaczyna kołatać się inna melodia:
„Ludzie bowiem łatwiej, odkąd świat jest światem
Znoszą ojca śmierć, niż ojcowizny stratę”
I tylko pytanie, kiedy wraz z rozwojem epidemii i coraz silniej odczuwalnego krachu gospodarczego zaczniemy stawać się szmalcownikami: bo skoro starzy trzymają mieszkania, zaciągnęli hamulec gospodarczy by ratować służbę zdrowia, to może młodzi poratują ich eutanazją? Na szczęście póki co paradoksalnie z moich prywatnych obserwacji wynika, że to młodzi bardziej boją się koronawirusa i strofują rodziców i dziadków niż odwrotnie. A starsi panowie urządzają sobie pochody bez masek i rękawiczek, jak dzisiaj z okazji 10 rocznicy Smoleńska.
Any writard who writes dynamitard shall find in me a never-resting fightard
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo