Pod koniec ubiegłego roku znany amerykański inwestor giełdowy Victor Sperandeo opublikował ciekawy tekst w tygodniku finansowym Barrron's. Omówię tu pokrótce jego tezy, bo na polskim podwórku rzadko można podobne rzeczy przeczytać (z wyjątkiem np. blogu dwagrosze) a wydają się warte uwagi. Sperandeo podkreśla na wstępie oczywistą oczywistość, że hiperinflacja jest zawsze efektem działań rządów i banków centralnych, które w momencie gdy nie są już w stanie finansować długu uciekają się do drukowania pieniądza. Od 1920 roku było ponoć 29 przypadków hiperinflacji na świecie (definiowanej jako wzrost cen powyżej 50% w ciągu miesiąca), ostatnio w Zimbabwe w 2007. Przypomnijmy, że w Polsce hiperinflacja wystąpiła na początku lat 20-tych i pod koniec 80-tych.
Autor artykułu koncentruje się na sytuacji w USA i zauważa, że historycznie rząd tracił zaufanie inwestorów wtedy gdy przez dłuższy czas ponad 40% wydatków budżetowych było finansowane przez zadłużenie. Ten poziom zadłużenia został już przekroczony w USA w 2009 i 2010 roku. Pytanie brzmi, jak długo ta sytuacja może trwać? Biuro Budżetowe Kongresu prognozuje, że w latach 2012-2014 poziom zadłużania spadnie dzięki wzrostowi gospodarczemu, który ma wynieść 4,4% PKB. Jednak Sperandeo zauważa, że taki wzrost jest bardzo mało realny, bo ostatnio wystąpił w latach 1997-2000, kiedy gospodarka była historycznie bardzo silna. Jeśli wzrost PKB będzie niższy to istnieje niebezpieczeństwo, że rząd będzie musiał finansować aż 50% wydatków poprzez dalsze zadłużenie. W takim wypadku cierpliwość inwestorów może się bardzo szybko skończyć. A gdyby inwestorzy rzeczywiście stracili kiedyś zaufanie do obligacji amerykańskich, to zapewniam, że na pewno nie wybraliby obligacji polskich gwarantowanych przez panów Tuska czy Belkę.
Komentarze
Pokaż komentarze (4)