Ciąg dalszy, punkty związane z parlamentaryzmem.
6 Instytucje kontrolne w rękach opozycji
Kontrola władzy wykonawczej w Polsce jest fikcją. Ta sama większość sejmowa, która powołuje rząd, decyduje również o obsadzie personalnej instytucji, które tenże rząd mają kontrolować. Należy zagwarantować mechanizm głosowania nad wyborem prezesów Najwyższej Izby Kontroli oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego, w którym mogliby wziąć udział tylko ci posłowie, którzy nie zagłosowali za wotum zaufania dla rządu. W ten sposób najważniejsze instytucje kontrolne byłyby obsadzane przez opozycję, a prezesi tych instytucji mieliby interes w faktycznym wykrywaniu korupcji, a nie jej ukrywaniu. Należy także powołać do istnienia instytucję tymczasowych prokuratorów specjalnych, którzy dzięki gwarancjom niezawisłości będą mogli efektywnie prowadzić śledztwa w sprawach politycznych.
Całkowicie się zgadzam. Co więcej, może zasadę podziału sejmu na części warto by wprowadzić również do wyboru niektórych ciał kolegialnych, aby większość sejmowa nie powoływała całego składu.
Umocowanie prokuratura specjalnego może okazać się problematyczne. Komu należałoby przyznać uprawnienia do jego powoływania:
- większość sejmowa będzie chroniła swoich przed śledztwem
- mniejszościowa grupa posłów będzie nadużywała do atakowania rządu
- niezależni od władzy wykonawczej są senat i prezydent
W razie problemów z tą konstrukcją, należałoby oddzielić prokuraturę od Ministerstwa Sprawiedliwości i większości sejmowej. Można się zastanowić nad powołaniem Prokuratura Generalnego przez opozycję sejmową lub przyznać tą kompetencję senatowi i prezydentowi.
7 Wzmocnienie kontroli władzy przez parlament
Obecnie władza wykonawcza przez większość czasu zachowuje większość w obu izbach, a parlament nie ma rzeczywistych i skutecznych kompetencji w zakresie kontrolowania władzy. W nowoczesnym państwie rząd ma tak szeroki zakres władzy, że potrzebuje prawdziwej kontroli ze strony elity politycznej wyłanianej przez naród. Dlatego obok silnej władzy premiera należy stworzyć szereg instrumentów, które umocnią pozycję posłów i senatorów w kontrolowaniu tej władzy. Trzeba wprowadzić konstytucyjną i karną odpowiedzialność członków rządu i najwyższych urzędników państwowych za umyślne wprowadzenie w błąd parlamentu podczas obrad plenarnych lub obrad komisji. Spotkania Sejmu z premierem i odpowiednich komisji z ministrami w formie sesji pytań i odpowiedzi powinny być regularne i obowiązkowe. Rozsądne tempo prac legislacyjnych i niezbędny zakres konsultacji społecznych powinny zostać zagwarantowane w ustawach organicznych. Uprawnienia komisji śledczych powinny zostać wzmocnione, a ich przewodniczenie z zasady powinno należeć do opozycji. Opozycja powinna mieć większy wpływ niż obecnie na program debat w Sejmie.
Zgoda. W warunkach ścisłego powiązania rządu z większością sejmową, potrzebne są specjalne instrumenty, aby parlament nie był instytucją fasadową.
8 Reforma ordynacji wyborczej
Doświadczenia ostatnich 30 lat parlamentaryzmu pokazały liczne wady obecnego systemu wyborczego. Nowa Konstytucja powinna wyraźnie wskazywać na sejmową ordynację wyborczą w modelu mieszanym, w którym część posłów wybierana jest w jednomandatowych okręgach wyborczych, a część z list w systemie proporcjonalnym. Umożliwi to wejście do Sejmu niezależnym liderom i zarazem ułatwi najsilniejszej partii sformowanie samodzielnego rządu, bez rozmywania odpowiedzialności na koalicjantów. Kadencję Sejmu należy ponadto wydłużyć do pięciu lat, aby dać więcej czasu na realizację złożonych reform i ograniczyć szkodliwe zjawisko funkcjonowania polityków w warunkach permanentnej kampanii wyborczej.
Raczej nie. Jeśli chcemy mieć parlament mieszany, to prościej połączyć obecny JOWowy Senat z proporcjonalnym Sejmem (ograniczonym do 360 posłów) w jedno Zgromadzenie Narodowe na czas powoływania i odwoływania rządu.
Kwestia braku odpowiedzialności w rządach koalicyjnych wielokrotnie jest podnoszona przez publicystów prawicy. Każdy z koalicjantów tłumaczy wyborcom, że nie zrealizował swego świetlanego planu przez swojego partnera. Z drugiej strony rządu PiSu pokazały, że w przypadku uzyskania większości przez jedną partię (czy wręcz jednego naczelnika), rządzącym władza uderza na głowy.
Jestem przeciwny wydłużania kadencji do 5 lat, im dłuższe kadencje tym politycy są bardziej oderwani od obywateli. Partie potrzebują czuć oddech wyborców na plecach częściej niż rzadziej.
9 Zmniejszenie liczby posłów o połowę
Na tle innych państw Polska utrzymuje ponad-przeciętnie dużą liczbę parlamentarzystów w stosunku do swojej liczby ludności. Spora część posłów jest w praktyce mało aktywna i Sejm bez nich mógłby funkcjonować równie sprawnie, a nawet lepiej, gdyby był mniejszy. Należy zmniejszyć skład Sejmu o połowę, to jest do 230 posłów. Taka liczba w dalszym ciągu zapewni polskiemu parlamentowi reprezentatywność, a pozwoli znacząco zwiększyć efektywność pracy posłów i skupiać w większym stopniu rzeczywistą elitę polityczną. Jednocześnie pozwoli to ograniczyć koszty funkcjonowania parlamentu i wyeliminować z Sejmu tych posłów, których funkcja sprowadza się obecnie do bycia statystami zwycięskich partii politycznych i bezmyślnego głosowania zgodnie z wytycznymi partyjnych liderów
Kategoryczne nie. Bardzo szkodliwy pomysł, szczególnie łącznie z proponowaną w poprzednim punkcie mieszaną ordynacją wyborczą. Takie zmniejszenie składu sejmu zniszczy reprezentatywność, co uzasadniam poniżej.
Dlaczego reprezentatywność jest ważna? Z jednej strony więcej grup wyborców zyskuje swoje przedstawicielstwo polityczną, czyli wola sejmu lepiej odwzorowuje wolę społeczeństwa. Z drugiej strony debata staje się wzbogacona, co pozwala patrzeć na kwestie państwowe z różnych punktów widzenia. Duopol partyjny redukuje debatę do rytualnego sporu miedzy dwiema grupami.
Jak zmniejszenie składu Sejmu o połowę likwiduje reprezentatywność i pluralizm? Otóż zadaniem ordynacji jest przełożenie procentów poparcia społecznego (liczb rzeczywistych) na całkowitą liczbę miejsc w Sejmie. Przeliczenie nie odbywa się na poziomie kraju, czyli nie zachodzi 6% głosów = 0.06*460 miejsc = 27 miejsc. Przydział mandatów odbywa się na poziomie okręgów, gdzie jest znacznie mniejsza liczba miejsc.
Okręgi wyborcze w Polsce mają od 7 do 16 mandatów, za wyjątkiem 20-mandatowej Warszawy (okręg nr 19). Jak łatwo się zorientować nawet w 16-mandatowym okręgu 6-procentowy wynik nie przekłada się na całego posła (0,06*16 = 0.96, acz realnie przelicza się to metodą d'Hondta). Dlatego Konfederacja ma tylko 11 posłów w 460-osobowym Sejmie. Przy zmniejszeniu liczby posłów o połowę, Konfederacja nie miałaby żadnego reprezentanta, gdyż liczba mandatów w okręgach zostałaby zredukowana do 4-8 (i 10 w Warszawie).
Najlepiej to wykazać na przykładach. Konfederacja najlepszy wynik miała w rzeszowskim okręgu 23 (8.25%, gdzie wszedł Braun) oraz w krakowskim okręgu 13 (7,99%, gdzie wszedł Berkowicz).
- W 15-mandatowym okręgu rzeszowskim podział był następujący: 10 PiS, 2 KO, 1 Konf, 1 PSL, 1 SLD. Gdyby zmniejszyć liczbę mandatów do 8: 7 PiS, 1 KO.
- W 14-mandatowym okręgu krakowskim podział był następujący: 6 PiS, 4 KO, 2 SLD, 1 Konf, 1 PSL. Gdyby zmniejszyć liczbę mandatów do 7: 3 PiS, 3 KO, 1 SLD.
Postulowane dodatkowe przeniesienie części 230 mandatów do JOWów zmniejszy pulę mandatów do proporcjonalnego podziału, więc jeszcze bardziej oddali nas od reprezentatywności.
Z takim głupio-populistycznym postulatem programowym Konfederacja podcina gałąź, na której siedzi. Ale tak naprawdę nie chodzi tylko o jej interes, a o każdą 6-7 procentową partię, która mimo przekroczenia formalnego 5-procentowego progu może nie dostać żadnego mandatu. A zaistnienie na scenie politycznej może zmienić losy kraju. Obecnie mało kto pamięta, że w 1997 roku Jarosław Kaczyński wrócił do Sejmu (po klęsce PC w 1993) startując z list ROP, który otrzymał ledwie 5,56% głosów (i uzyskał 6 mandatów).
10 Polonijne okręgi wyborcze.
Wielka rzesza Polaków mieszkających poza granicami Ojczyzny to ogromny potencjał. Państwo polskie ponosi odpowiedzialność za utrzymanie relacji z nimi. Dlatego należy rodakom zza granicy umożliwić zaangażowanie w życie polityczne kraju poprzez wybory do Sejmu. W tym celu należy wprowadzić do Konstytucji Polonijne Okręgi Wyborcze, z których część posłów będzie wybierana za granicą przez mieszkających tam obywateli polskich. To da jasny sygnał politycznej jedności narodu ponad granicami państw i da impuls do samoorganizacji Polonii i kresowych Polaków. To także zwiększy ich wpływ i wzmocni ich głos, który obecnie w polskim parlamencie jest niesłyszany. Tak wybrani posłowie wniosą do Sejmu nowe spojrzenia, odmienne doświadczenia, poszerzą horyzonty i wzmocnią rolę Sejmu jako ośrodka skupiającego rzeczywistą elitę polityczną narodu
Zdecydowane nie. Polacy stale mieszkający na terenie innych państw (zarówno emigranci na zachodzie, jak i kresowiacy), nie podlegają polskiemu prawu i polskiej administracji. Skoro nie ponoszą konsekwencji decyzji sejmu i rządu polskiego, to nie powinni ich wybierać.
Obywatele tymczasowo pracujący za granicą powinni głosować w ramach okręgu wyborczego, w którym ostatnio zamieszkiwali w Polsce. Jeśli nie mają możliwości głosowania w Polsce, powinni poprosić o czasowe wykreślenie z listy wyborców w swym okręgu (w kraju) i przeniesienie na listę wyborczą w konsulacie.
Inne tematy w dziale Polityka