Stan Kubik Stan Kubik
372
BLOG

Nagroda w konkursie o Powstaniu – refleksje po..

Stan Kubik Stan Kubik Powstanie Warszawskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

 

Nagroda w konkursie o Powstaniu – refleksje po..

 

W dniu wczorajszym dostałem bardzo szczególną przesyłkę z Polski - książkę pt. „Uliczka powstańców” - autorstwa nieżyjącej już niestety (zmarła w 1993 r. wieku 83 lat) pani Marii Zatryb – Baranowskiej, ps. „Adela” - sanitariuszki powstańczego szpitala polowego AK przy ulicy Konopczyńskiego 3, a potem 5/7 w Warszawie, oczywiście na Powiślu.

To jest moja nagroda za podzielenie się wspomnieniami rodzinnymi z czasów Powstania Warszawskiego na łamach Salon24.pl.

Za moją opowieść dostałem inną opowieść, cudze, choć bardzo bliskie sercu Warszawiaka wspomnienia.

Pani Maria, polonistka z cenzusem Uniwersytetu Warszawskiego, w sposób skromny i bardzo syntetyczny, choć dokładny, spisała swoje przeżycia od połowy września '39, poczynając od ucieczki przed NKWD z Nowogródka, przejścia przez niemiecko-sowiecką „granicę przyjaźni”, powrót do Warszawy – czas Okupacji i Powstania Warszawskiego, niewoli popowstaniowej, ucieczki z transportu do obozu w Pruszkowie, by skończyć na tułaczce bezdomnych Warszawiaków gdzieś w podkrakowskich wsiach. Chociaż bezdomnych to niewłaściwe słowo, oni byli bez miasta.

Trzeba przyznać, że książka jest napisana w formie łatwo przyswajalnej, ponieważ pani Maria, jako filolog operuje językiem prawdziwie literackim. Treść jednak przedstawia okrutny i bolesny czas zabijania Polski, Polek, Polaków i tego języka właśnie, co zmusza do zamyśleń i refleksji.

W formie bardzo syntetycznej, bo zaledwie na kilkudziesięciu stronach, autorka przedstawiła ogrom tragicznych wydarzeń, które się wtedy rozegrały.

Usprawiedliwia się w pewnym momencie, że jej obraz Powstania został zawężony do obszaru szpitala polowego i jego najbliższych okolic. Jest to autentyczna skromność osoby, która stawiając zawsze dobro ogółu nad własną, może i egoistyczną chęcią poznania, nie wspomina nawet o tym, że jej powstańczym obowiązkiem było bycie przy rannych i umierających po 20 godzin na dobę.

Ranni byli i po zwycięstwach i po porażkach..” - okrutna prawda.

Ale jest również fragment: „Nam ducha starczy dla nas i starczy go dla Was! Żądamy amunicji..” (fragment z poematu Zbigniewa Jasińskiego).

Powstańcy w jej wspomnieniach, to ludzie zdeterminowani i skupieni na walce, nawet przez chwile nie wątpiący w celowość zrywu przeciwko Niemcom.

W innym, zaskakującym współczesnego czytelnika akapicie pani Maria ze zgrozą wyznaje, że Niemcy od początku Powstania konsekwentnie niszczyli jej, moją, naszą ukochaną Warszawę, od pobudki o 6.00 do capstrzyku o 22.00, z przerwami na posiłki, jak roboty, zaprogramowane maszyny śmierci.

Potem straszny moment upadku Północnego Powiśla . I tak, jak moja familia pod koniec września w Śródmieściu, tak na początku września szpital polowy w bunkrze pod kamienicą na Konopczyńskiego 5/7 miał warszawskiego farta, bo tam wkroczył Wehrmacht i nie zabili na miejscu ani rannych, ani personelu szpitalnego. Choć kazali czekać w bunkrze na pomoc i podpalili dom nad nim. Kawalarze, psia ich mać.

Niewola, ucieczka, tułaczka i „wyzwolenie”, to wcale nie lżejsze epizody.

Przeczytałem te wspomnienia sanitariuszki, aż do kończącego ten warszawski, powstańczy esej - tryptyku „Śmierć powstańca”, kojarzącego się nieodparcie z K.K. Baczyńskim. Przeczytałem to wśród spokojnej, cichej lozańskiej nocy, w trzy godziny, jednym tchem i nie mogłem już zasnąć… i dlatego pokusiłem się o dokonanie syntezy syntezy….

Książka ukazała się dzięki Fundacji Warszawskie Szpitale Polowe i przy współpracy PZU. Nie wiem, czy jest, czy też będzie ogólnie dostępna, bo nie zauważyłem informacji o nakładzie. Na razie zostanie nieodpłatnie udostępniona bibliotekom.

Moja skromna osoba weszła w jej posiadanie dzięki zapisanym przeze mnie wspomnieniom historycznym, na przykładzie losów mojej rodziny z tamtego okresu.

Posiadaczami tej książki zostało również parę innych osób piszących na Salonie24.

Fundacja Warszawskie Szpitale Polowe, to między innymi, a może przede wszystkim, szefowa Salonu24 - Bogna Janke, która założyła tę Fundację, równie jak ja poruszona między innymi wspomnieniami „Adeli”. Tylko, że ja zaledwie nagryzmolę notkę na ten temat, a Szefowa „przenosi góry”.

W słowie wstępnym do „Uliczki powstańców” i w epilogu, Bogna Janke nadmieniła, że ta skromna książka jest częścią większego projektu. To idea powołania Muzeum Szpitala Polowego, której oprócz Fundacji patronują m.in.: znany mi poniekąd dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego - Jan Ołdakowski, rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego - prof. doc. hab. Marek Krawczyk, prezes Polskiego Czerwonego Krzyża - Stanisław Kracik oraz… prezydent W-wy - H. Gronkiewicz - Waltz.

Warto dodać, że w zasadzie rzecz już się dzieje, ponieważ wspólnota mieszkańców z kamienicy przy ulicy Konopczyńskiego 5/7 (nad dawnym bunkrem)z entuzjazmem zainicjowała i powoli urządziła skromną na razie ekspozycję w bunkrze-szpitalu.

Myślę, że aby Muzeum Szpitala Polowego nabrało należytego kształtu potrzebni będą jednak sponsorzy, o co zresztą walczą wspomniani mieszkańcy i Bogna Janke razem z Fundacją.

I jeszcze jedno. Pod notką Bogny Janke o nagrodach w konkursie „powstańczym” znalazło się wiele postów oponentów Powstania Warszawskiego, kontestujących wyniki konkursu. Zarzucono nagradzanie blogerów wyłącznie popierających w swych tekstach zasadność Powstania Warszawskiego. Polecam owym krytykom przeczytanie „Uliczki powstańców” wraz z felietonem o entuzjastycznych działaniach zwykłych mieszkańców Warszawy, w tym naszej (jednak niezwykłej) Szefowej, dla których ważna jest pamięć o zwykłych powstańcach.

Może wtedy nie tyle zrozumieją, co przybliżą sobie ideę Powstania oraz kultywowanie pamięci o nim.

 

SK&RzJ

 

Ps: oprócz wydania książki powstała również baza internetowa:

 

www.szpitale1944.pl

Stan Kubik
O mnie Stan Kubik

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Kultura