Święta wpływają na mnie refleksyjnie zwykle. Tak też było i teraz. Zacząłem zastanawiać się nad swoim stosunkiem do wiary. Jednak nie będę może opisywał swoich wniosków na ten temat, ponieważ uważam, że wiara jest wewnętrzna sprawą człowieka i nie należy się z nią ostentacyjnie obnosić. Skupię się na pewnym niezwykłym zdarzeniu jakie miało miejsce w moim życiu kilkanaście lat temu w …Rumunii. Poznałem tam kiedyś przy okazji podrózy zawodowej pewną kobietę. Była ona w posiadaniu atrefaktu na którym znajdował się, jak twierdziła, znak - oblicze Matki Boskiej. Ale po kolei…
Osoba ta była architektem i współpracowaliśmy w sprawie pewnego sporego projektu w Bukareszcie. Sprawa dotyczyła przeróbki budynku wzniesionego, lecz nie dokończonego przez Ceausescu w Bukareszcie. Miał z tego powstać hotel. Przygotowaliśmy koncepcję, rozwiązanie, wycenę i wszystko co tam było potrzebne, stanęliśmy do przetargu. Osoba ta była Rumunką z kanadyjskim obywatelstwem i miała pewne określone stosunki w ówczesnym światku inwestycyjno-architektonicznym w Bukareszcie. Sam Bukareszt był dla mnie wtedy, w 1997 wielkim szokiem. Pamiętam po dzień dzisiejszy sfory bezdomnych psów wałęsających się po ulicach, śmiecie wyrzucane przez okna jak w Królestwie Kongresowym w XIX w. totalny chaos komunikacyjny, ciżbę ludzką na ulicach…nie wyglądało to dobrze. Jechałem też metrem wtedy…to nie był dobry pomysł, wszyscy wiedzieli, że nie jestem stąd…Mało tego, szokowały mnie te zwidsające wszędzie na ulicach wiązki kabli, właściwie to pęki kabli. Niesamowite...
A pewnego dnia po wytężonej pracy, Maria powiedział, że jest w posiadaniu czegoś niezwykłego i może mi to pokazać. Powiedziała, ze otrzymała „to” na wsi rumuńskiej z prośbą aby zainteresować tym Watykan. Zapytała, czy nie chciałbym zobaczyć i obcować z czymś niezwykłym i wielkim dla wiary. Powiedziała, że ludzie, którzy obcowali z tym stygmatem zmienili swoje życie, poczuli uspokojenie, dystans do świata, zaczęli żyć inaczej. Byłem wtedy bardzo młody i odmówiłem. Byłem tez do wiary nastawiony ortodoksyjnie. Wydało mi się to dziwaczne i niestosowne…
Dziś bym pewnie inaczej do tego podszedł, choć jestem nadal nastawiony do „tego” sceptycznie. Nie wiem jakie są dalsze losy artefaktu, straciłem też kontakt z Maria, która wróciła do Toronto, choć spotykałem ją potem kilka razy przy okazji realizacji naszego projektu.
Sama Rumunia zawsze sprawiała na mnie wrażenie kraju zapomnianego i zacofanego. Dlatego było dla mnie wielkim szokiem, że wszedł ten kraj do UE. Nie był to chyba właściwy czas… Znalazłem tam wielu przyjaciół z którymi utrzymuję kontakt po dzień dzisiejszy, jednak był to dla mnie kraj wielu porażek, zmarnowanego czasu i innego sposobu myslenia niż jestem doń przyzwyczajony. Znalazłem swoje ciekawe miejsca w Bukareszcie, pochodzące z czasów międzywojennych. Zadziwiłem się nad historią tego kraju, ponieważjak się okazuje uzyskali państwowość wcześniej niż Polska - w XIX w. Architektura Bukaresztu jest fascynująca, a są jeszcze inne niezwykłe miasta – Brasom, czy Sibiu. Jest to naprawdę kraj niespodzianek i kontrastów. Jeżeli będziecie mieli kiedyś możliwość podróżować po tym kraju, ręczę , ze warto. Na początek rzucam kilka zdjeć z Bukaresztu. Mam też zdjęcia z wizyty w Brasovie, gdzie pewnie prędzej czy później znów zawinę i wtedy rozwinę temat…
"Nothing in the World is so powerful as an idea. A good idea never dies and never causes changing its form of life". Frank Lloyd Wright.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości