Odwiedzając groby najbliższych od najmłodszych lat natykałem się na swojej drodze na wspaniały głaz zdobiący nagrobek rodziny Hiszpańskich. Grób ten znajduje się na przecięciu dwóch ważnych alei i stanowi zapewne drogowskaz dla wielu odwiedzających Stare Powązki.
Pytałem kiedyś mamy, kto to był, czy wie może coś na ten temat i okazało się, że tak. Otóż Hiszpańskich Mama znała stąd, że ktoś z Jej rodziny był członkiem cechu białoskórników. Wiedziała więc, ze Hiszpańscy zajmowali się wyrobem ekskluzywnego obuwia przed wojną, z czego z resztą ich zakład słynął niemal na całym świecie. Poszedłem więc tym tropem i zapytałem kiedyś mojego zmarłego wielkiego przyjaciela i przy okazji teścia Piotra na ten temat, ponieważ jego ojciec miał znaną fabrykę butów przed wojną na Pradze , też funkcjonującą od pokoleń. Piotr uraczył mnie wtedy smakowitą anegdotą o jednym z Jego stryjów, który kupując buty w czasie wojny w Nowym Jorku wzbudził sensację wśród sprzedawców, którzy rozpoznali wyrób Hiszpańskiego z Warszawy…
Poszukując dalej informacji znalazłem, że protoplasta rodu Hiszpańskich, Stanisław Eugeniusz i jego potomkowie byli ludźmi arcyciekawymi i wybitnymi. Tak więc po kolei…
Stanisław Eugeniusz urodzony w 1815 r. miał warsztat na Tłomackie, sklep na Bielańskiej i kamienicę na Długiej. Był starszym Zgromadzenia Szewców w Warszawie i współzałożycielem Towarzystwa Pomocy Naukowej. Został wybrany do Delegacji Miejskiej kontaktującej się z administracją carską. Po ogłoszeniu stanu wojennego wprowadzonego w wyniku napięć, które potem doprowadziły do wybuchu Powstania Styczniowego został uwięziony i zesłany na Syberię. Po powrocie do Warszawy wycofał się z życia politycznego i zajął się firmą. Miał Stanisław Eugeniusz dwóch synów, a jeden z nich, oczywiście też Stanisław położył podwaliny pod dalszy rozwój firmy. Nie dość, że był szewcem i kształcił się w tym fachu pod okiem warszawskiego mistrza Lindermanna, mistrzów angielskich i amerykańskich, to jeszcze skończył prawo. Miał gorącą krew i był sprawcą skandalu towarzyskiego: zastrzelił adoratora swej żony i spędził rok w więzieniu. Jego z kolei syn, urodzony w 1872 r. oczywiście też Stanisław rozwinał firmę „Hiszpański” i uczynił ją znaną w świecie .
Stanisław Hiszpański III był z wykształcenia prawnikiem. Prawo ukończył podczas swej wieloletniej podróży po świecie, którą zakończył w Paryżu (Sorbona, a jakże), pracując jednocześnie w garbarni paryskiej i praktykując w lokalnym rzemiośle szewskim. Po powrocie do Warszawy zajął się firmą i działalnością społeczną. Od 1905 r. zakładał organizację Gniazd Sokolich, a jedno z gniazd działało na robotniczej Woli i wspierało najbiedniejszych i najgorzej przystosowanych. W 1912 założył Tajną Naczelną Organizację Skautową w zaborze rosyjskim. W czasach I Wojny Światowej po wspierał Towarzystwa Gimnastycznego„Sokół”, a jedno z ognisk skautingu harcerskiego działało konspiracyjnie w jego dobrach w Świdrze, zwanymi Mądralin. Kasie Mianowskiego wspierającej badania naukowe podarował jedną ze swoich posiadłości. Wspaniały człowiek!
Wracając do firmy, to sklep firmowy mieścił się na Krakowskim Przedmieściu 7, w logo firmy umieszczonym nad sklepem był niedźwiedź brunatny trzymający w łapach but. Slogan firmy głosił: „Jak buty, to od Hiszpańskiego”. W butach od Hiszpańskiego ( a szczególnie oficerkach) chodzili generałowie polscy i zagraniczni, a do clelebrytów ówczesnych będących klientami firmy należeli: premier Sławoj-Składkowski, Jan Kiepura, Stanisław Zbyszko-Cyganiewicz (zapaśnik i mistrz świata, niepokonany kilka lat na światowych ringach), czy marszałek Finlandii Carl Gustaw Mannerheim. Firma funkcjonowała do 1944 r. roku, a po śmierci Stanisława Hiszpańskiego III firmę prowadziła jego żona Zofia.
Następni potomkowie rodu również okazali nietuzinkowe talenty. Stanisław Hiszpański IV, był architektem i malarzem, a także pilotem. Po kampanii wrześniowej wzięty do niewoli spędził zawieruchę wojenną w Woldenbergu, udzielając się w obozowym teatrze i tworząc,niestety prace z tego okresu przepadły. Po wojnie dalej tworzył, był członkiem ZPAP-u, pozostawił po sobie spory dorobek. Więcej o artyście
TUTAJ.
Z czasów świetności międzywojennej pochodzi okazała willa na Mokotowie, przy ul. Ludwika Narbutta 18, otoczona pięknym ogrodem. Na tyłach willi umiejscowiona była słynna pracownia firmy. Otoczenie domu było bardzo eleganckie i dystyngowane, a wokół powstawały piękne kamienice będące ozdobą Warszawy i dziś. Dom był zaprojektowany nowocześnie i według zasad funkcjonalizmu według projektu inż. Chodakowskiego. Do nieruchomości należała też okazała wozownia, znajdująca się na tyłach posiadłości. Niestety rezydencja została doszczętnie wypalona w Powstaniu. Po wojnie przez jakiś czas dom był w posiadaniu prof. Józefa Rancewicza, który dom odbudował w latach 1946-1948. Stąd zapewne wywodzi się to "R" na bramie...Dalej niestety willę podzielono na kilka mieszkań, jak to po nacjonalizacji...
Aktualnie jest ona w nie najgorszym stanie, choć prosi się o remont. Ogród będący ozdobą został zaniedbany. Udało mi się zajrzeć do środka posesji i zrobić kilka zdjęć, świadczących o latach świetności przedwojennej rodu i firmy. Nadal wzbudza podziw swym rozmachem i wielkością. Dobrze, że brakuje już niektórych liści, można sobie lepiej zajrzeć do środka…
Na koniec nadmienię, że trzech ze Stanisławów Hiszpańskich zostało wymienionych na Tablicy Zasłużonych na Powązkach, a jedną z ulic Warszawy nazwano 2001 r. imieniem Rodziny Hiszpańskich.
Przy notce korzystałem z następujących źródeł:
O. Budrewicz: „Sagi Warszawskie”
Jacek Kałuszko: „Otwock i okolice – przewodnik”
Co mogłem - podlinkowałem
"Nothing in the World is so powerful as an idea. A good idea never dies and never causes changing its form of life". Frank Lloyd Wright.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura