Do Mostaru zawitałem kilka lat temu z
Sarajewa tylko na parę godzin i właściwie to nie udało mi się wczuć ani na moment w atmosferę tego miejsca. Jedno jest pewne – jest to unikalnie piękne miasto ze zdumiewająco urokliwą starówką. Szkoda, ze nie mogłem odwiedzić tego miejsca wieczorem, gdy światła grają na starych murach…cóż, nie wszystko może być jak w bajce i oznacza to, ze miejsce to trzeba będzie odwiedzić w przyszłości jeszcze raz!
Symbolem Mostaru jest przepiękny most przerzucony przez rzekę Neretwę w XVI w z rozkazu Sułtana Sulejmana Wspaniałego, twórcy potęgi Tureckiej Porty. Most wykonano z bloków z białego marmuru sprowadzonego z Turcji, poszczególne elementy mostu spięte były klamrami z kutego żelaza. Most jest dosyć wąski, takie były wtedy reguły budowania, miało się minąć na nim 2 konnych i starczyło…Wysokość przęsła mostu ponad rzeką to około 20m. Most służył podróżnym i był perłą miasta 427 lat. W 1992 r ludzi tu mieszkających ogarnął jakiś obłęd…W wyniku walk muzułmańsko-chorwackich najpierw ucierpiał Dubrownik, a potem w 1993 roku w listopadzie Chorwacki ostrzał starówki zniszczył ten most…
Zabytek został odbudowany w 2004 roku. Kamienne bloki sprowadzono znów z Turcji. Siły SFOR uczestniczyły w tym projekcie, węgierscy saperzy wydobyli elementy potrzaskanego mostu z rzeki, Włosi wykonali projekt, Niemcy poczynili obliczenia i zarusztowali całość, co jak się okazuje było nie lada wyczynem biorąc pod uwagę rwący nurt rzeki. Jak więc poradził sobie z tym problemem turecki inżynier Numar Hajrudin w 1566? Nadal jest to przedmiotem domysłów. Odbudowę sfinansowała UE i UNESCO. Siedząc z Amirem na kawie tureckiej zastanawiałem się patrząc na ten zabytek jak to możliwe, że strzelano z dział do takiego miejsca, wiedząc, że miejsce to liczy 5 wieków. Cóż, nienawiść, różnice kulturowe i religijne zacierają wspólnotę, a Muzułmanie i Chorwaci stanowili wtedy równy udział w całości zaludnienia tego miejsca, po ok. 35% każda z nacji a ok. 19% to Serbowie. Konflikty tliły się wiec tutaj od zawsze. Wydawało się, że współistnienie od 1875 r gdy Hercegowina weszła w skład Austro-Węgier mogło nauczyć ludzi pokojowej współpracy. Jednak to nie jest prawdą, z reszta co się dziwić - w królestwie Galicji i Lodomerii było podobnie, tylko napięcia zaczęły eksplodować od 1918, a jak się zakończyły wiemy sami…
Dziś miasto wygląda przepięknie, słychać wielojęzyczny gwar, cos podobnego do gwaru
nikozyjskiego, gdzie z jednej strony dobiega bicie
dzwonów kościelnycha z drugiej nawoływanie muezzina…Niech tak to już zostanie na zawsze…
"Nothing in the World is so powerful as an idea. A good idea never dies and never causes changing its form of life". Frank Lloyd Wright.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura