Postanowiłem trochę przyspieszyć, ponieważ jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie opiszę moich podróży, co było pomysłem na ten blog...
Do Zagrzebia i Chorwacji zacząłem podróżować zawodowo od...1997. Wtedy poznałem Karlo - genialnego wynalazcę róznych urządzeń do odzdskiwania i utylizacji szkodliwych substancji z przepracowanego oleju . Z nim byłem w Vukowarze w i widziałem umarłe, zniszczone i wypalone doszczętnie miasto....Jak Warszawa po wojnie...Niestety Karlo doznał nieodżałowanej trgedii w postaci śmierci swego maleńkiego dziecka z jego winy...jego malutki syneczek wpadł pod pociąg, gdy był pod jego opieką...moze wtedy wymyślał swój kolejny wynalazek...nie spotkałem Karla nigdy w życiu wiecej...
Potem poznałem Ivo.To był taki pieszczoch czasów Tito...Także genialny wyynalazca (lecz tylko jego zdaniem), świetnie wykształcony na Zachodzie za czasów Jugosławii. Uważał, że pieniądze rosną na drzewie i moją misją jest dawać mu kasę i sponsorować jego pomysły...dzięki Ivo poznałem Blażenkę i Romana - cudownych ludzi, umiejących liczyc zyski i mających zdrowe, biznesowe podejście. Roman był to syn jugosłowiańskeigo prominenta, prawdopodobnie to pomogło mu wejść w poważny biznes. To miły, pokojowo nastawiony człowiek, podchodzący pragmatycznie, choć trochę beztrosko do życia, Na szczęscie Blaża czuwa...To z nimi poznawałem chorwacką kuchnię, historię nowej Chorwacji, usłyszałem o wojnie i generale Gotovina (złapali go jak mieszkałem po sąsiedzku, była akcja z helikopterów w zupełnie innym miejscu, kraju i innym czasie...dosyć szokująca sprawa w ogóle). To z Blażą i Romanem oglądałem mistrzostwa Europy w piłce nożnej, gdy Chorwacja zwyciężyła Francję, ówczesnego Mistrza Europy, a Roman wyciągnął "kałacha" i walił w niebo z radosci...Zrobiliśmy w Zagrzebiu parę fajnych projektów, poznałem kuchnię, kulturę, zwyczaje, sam "Zagreb"...lecz ani ja, ani oni pieniędzy na tym nie zarobiliśmy specjalnie..
Jestem szczęśliwy, że Polska wspiera starania Chorwacji w wejściu do Unii. W końcu jedna z akceptowalnych szeroko teorii pochodzenia Chorwatów jest taka, że pochodzą znad Wisły (konkretnie zza wschodniego jej brzegu, tak to określa tekst na który się powołuję)...
Ciesze sie, że nie poddają sie kryzysowi. Może jeszcze damy radę...Byłem tam kiedyś z jedną z wielu wizyt, kilka dni po wizycie naszego Karola Wojtyły, niezapomnianego Polaka w tamtym kraju., Myślę, że to zaważyło na naszych wspaniałych późniejszych relacjach...Papież Polak - w końcu Chorwaci to katolicy...
Wspomnienia odżyły przglądając zdjęcia. Przez Zagrzeb przejeżdżał mój syn kilka dni temu i obfotografował to, co widziałem tyle razy, lecz mi się w większości nie chciało (no moich zdjęć też tu jest parę...)...a może nie miałem wtedy ochoty robić, myśląc, ze bedę tam bywał co tydzień??? Trzeba łapać chwilę...to może już nigdy nie wrócić, choć zawsze myślimy, że to niemożliwe...
"Nothing in the World is so powerful as an idea. A good idea never dies and never causes changing its form of life". Frank Lloyd Wright.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości