Budapeszt jest ważnym miastem w Europie. Jest miejscem szczególnym dla niej z racji nie tylko swej kilkusetletniej przynależności do Austro-Węgier, lecz i do kultury Rzymskiej (Panonia), czy chrześcijańskiej (chrzest Węgier odbył się w roku 974). Myślę, że każdy tam był, lub będzie w swoim życiu chociaż raz. Dla mnie jest ważnym miejscem dlatego, że Węgrzy kochają Polaków jako jedna z nielicznych nacji w Europie, oprócz Gruzinów i Turków. Jak już zapewne wiecie, z powodu węgierskiego nazwiska mam tam fory, więc lubię tam jeździć i sobie zwiedzać. Zawsze odnajduję jakieś świeże spojrzenie, wypatrzę coś nowego i chętnie się podzielę tą wiedzą. Węgry są bardzo zaskakującym krajem, na każdym kroku czeka coś ciekawego z racji tego, ze nie ponieśli takich ofiar wojennych, ani nie były specjalnie zniszczone. Zawsze zazdrościłem Węgrom i Czechom czy Słowakom ich zdolności chłodnej kalkulacji i koniunkturalizmu. Dzięki temu możemy cieszyć się dziś pięknem Budapesztu i dystyngowaniem
Pannonhalmy, gdzie opatem w latach 1377-1379 był Polak, Władysław Biały Gniewkowski - ostatni Piast, czy różnymi zaskakującymi niespodziankami i smaczkami architektonicznymi na każdym kroku, z boku utartych szlaków turystycznych, czy drogowych. Cieszę się, że w dzisiejszych czasach idziemy taką drogą – spokojną, bez konfrontacji z sąsiadami i napięcia w stosunkach międzynarodowych. Ciekawe jak długo…Lecz cóż…Polak mądry po szkodzie…
Zapraszam wiec do kolejnego fotoreportażu o moim kraju dalekich przodków ze strony mojego szanownego taty, który nie tylko darował mi dobre geny. Zachęcam do odkrywania „swoich” Węgier – naprawdę warto, ponieważ jest to kraj niedoceniany przez turystów z Polski, mimo ich (Węgrów) wielkiego sentymentu do nas. Zamieszczam parę zdjęć ścisłego centrum, większość ze wzgórza Gellerta (pierwszy biskup Węgier, który z rozkazu pierwszego króla Węgier Stefana I ochrzcił Madziarów). Na samym wzgórzu mamy twierdzę wzniesioną przez Habsburgów w XIX w. co nasuwa pewne analogie z Warszawą. Są tam też ruiny Rzymskie. Niesamowicie interesującą sprawą są tajemnicze podziemia sięgające czasów pogańskich z klasycznymi malowidłami jaskiniowymi. Tu nasuwa mi się analogia do Wrocławia (choć bez malowideł pogańskich), gdzie może to być niebywała atrakcja turystyczna – Podziemia Hitlerowskie…W Budapeszcie można się zgubić, idąc bez mapy, nie znając języka i nie mogąc się dogadać z mieszkańcami. Jednak zawsze znajdzie się ktoś kto pomoże…
Pokażę parę miejsc z boku, jak zwykle. Zapewne w długie jesienne wieczory zamieszczę parę następnych zdjęć, jak również z innych, ciekawych mist i misteczek, które zwiedziłem przypadkiem …
P.S. Przypominam o zagadce pod jednym ze zdjęć...
P.S. 2 Kilka osób rozwiązało zagadkę. Jako pierwsza zgłosiła otwartym tekstem: JUSTA!!!! Brawo!!!
Nagroda: DOBRE SŁOWO :) ninejszym zostaje doręczona :)
Dziękuję wytrwałym uczestnikom za udział i wielką dozę poczucia humoru :)))
"Nothing in the World is so powerful as an idea. A good idea never dies and never causes changing its form of life". Frank Lloyd Wright.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości