Dzisiejsza wiadomość w obliczu troski Jarosława Kaczyńskiego o rolnictwo polskie może być potraktowana jako przykład niebywałej intuicji szefa najważniejszej opozycyjnej partii. Jak na zawołanie, tuż po opublikowaniu słynnego już listu do premiera zawierającego troskę o rolnictwo polskie, Rosja zezwoliła na wwóz polskich warzyw.
Otóż szef rosyjskiej służby ds. nadzoru w sferze praw konsumentów – Rospotriebnadzor potwierdził podpisanie wczoraj dokumentu znoszącego takie embargo. Przyznał też, że Rosja była gotowa do podpisania takiego dokumentu tydzień wcześniej, jednak biurokracja Komisji Europejskiej stanęła na przeszkodzie wcześniejszej możliwości eksportu polskich warzyw do Rosji. Jak tłumaczy wiceminister rolnictwa – Jarosław Wojtowicz, informował on, że podpisał dokumenty wykazujące ilość laboratoriów do kontroli produkcji rolnej i sposób ich organizacji oraz rozesłał je do Moskwy i KE jakiś czas temu. Przypominam też sobie, że strona polska dosyłała też uzupełnienie tego spisu. To jest charakterystyczne dosyć w stosunkach z instytucjami, czy firmami rosyjskimi, że swoją zwlokę lubią często tłumaczyć niedopatrzeniami i niedociągnięciami drugiej strony i trzeba o tym pamiętać w kontaktach z byłymi krajami ZSRR. Tutaj po raz kolejny rosyjski bardak spotkał się z polskim bałaganem, tak jak w pewien straszny poranek….
Ale może jestem zbyt ostry w tej sprawie. W końcu najważniejsze, ze znów można eksportować produkty i nie grozi nam katastrofa wynikająca z nadmiaru podaży za przyczyną braku sprzedaży na wielki i chłonny rynek dla naszej produkcji rolnej. A przypomnę, że do Rosji w 2010 eksport warzyw wyniósł €114,3 mln, a w 2009 - €72,5 mln. Jest wiec o co zabiegać, eksport tych produktów wzrasta bardzo dynamicznie w ostatnich latach…
P.S. w pierwszych 4 miesiącach tego roku na rynek rosyjski trafiło polskich warzyw za €58 mln.
"Nothing in the World is so powerful as an idea. A good idea never dies and never causes changing its form of life". Frank Lloyd Wright.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka