Postanowiłem zostać w klimacie Żoliborza, choć w odbyłem ciekawą podróż do Czech (o tym następny wpis będzie – czekajcie cierpliwie proszę ). Z racji swojej pracy mam możliwość aktualnie współuczestniczyć w kilku śmiałych projektach WSM, dotyczących nowych budynków. Domy te mają wspaniałe położenie i korzystają z infrastruktury wokół, zagospodarowywanej od kilkudziesięciu lat (w przeciwieństwie do osiedli tworzonych jak najtaniej przez developerów na peryferiach miast, a umiejscowionych najczęściej w fatalnych miejscach). Wszystko jest ładnie i funkcjonalnie zagospodarowane, z wykorzystaniem dobrych ( o ile nie najlepszych materiałów budowlanych) i cena w stosunku do jakości jest korzystnie umiejscowiona dla klienta. Jak raz wpisuje się to w starą, przedwojenną sprawdzoną koncepcję WSM, a może nawet teraz dodaje to patyny czasu i prestiżu…
Może najpierw o tradycji WSM. Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa powstała na Żoliborzu 11.12. 1921 roku. Została założona przez działaczy PPS i Związku Rewizyjnego Spółdzielni Robotniczych. Wśród założycieli figurują podpisy zupełnie zaskakujące: np. Bolesław Bierut, który wszedł do pierwszego zarządu Spółdzielni, czy brzmiące z innego języka - obrazujące wielokulturowość Warszawy przedwojennej: Stanisław Rotsztajn, czy Michał Feldblum (wybór nazwisk – mój, celowo subiektywny i kontrowersyjny).
Pod koniec 1925 roku wmurowano kamień węgielny pod pierwszy budynek spółdzielczy, przy pl. Wilsona. (Niestety zniszczony w czasie Powstania Warszawskiego). Powstało wtedy wiele nowatorskich rozwiązań, nie tylko własnościowych, ale i architektonicznych. W obrębie IV Kolonii Barbara i Stanisław Brukalscy zaprojektowali galeriowy układ komunikacyjny na piętrach, jakie projektowało się ówcześnie tylko w Niemczech. (Np. ul. Krasińskiego 18, też sobie tamtędy spaceruję). Większość domów powstających wtedy na Żoliborzu miała strukturę własności spółdzielczej, w tym też i jednorodzinne a udział budownictwa jednorodzinnego był niewielki, a proporcje te zaczęły się zmieniać dopiero w drugiej połowie lat 30, co zatrzymała wojna.
Działacze PPS budowali na WSM mieszkania na kieszeń robotniczą – nieduże, lecz funkcjonalne, słoneczne, szybkie do wybudowania. Jest tam kilka nadzwyczajnie prostych ozdobników – po prostu czerwona cegła. Uchwyciłam kilka takich prościusieńkich dekorów, a jakże ożywiających plamę bryły.
Mieszkania WSM były zarządzane na unikalnej zasadzie – samorządu społecznego. Udało się stworzyć „Republikę Żoliborską” z własnym ustawodawstwem i radą mieszkańców. Kto by pomyślał, że wymyślono to przed II Wojną Światową! Urbanistyka była też nowatorska. Myślano w kategorii wietrzenia miasta (przestronne aleje, wiecie o co chodzi..), budowano ścieżki rowerowe ( na ten pomysł w Europie Zachodniej wpadli architekci dopiero przy końcu lat 60-tych!). Mało tego: tak jak w USA, ograniczano dostęp pojazdów do wnętrza podwórzy/dziedzińców kamienic i kolonii budynków. To są pomysły na wskroś nowoczesne dziś.
Jeszcze jedna rzecz zasługuje na podkreślenie : brak przemysłu. Żoliborz i WSM dostarczał przestrzeń między budynkami. Budynki stawiano wtedy dużo dalej od siebie niż dzisiaj. Było więc miejsce na zieleń, parki, skwery. Powstawały przedszkola, szkoły powszechne, gimnazja i licea. Działało kino Tęcza na Suzina 6 i w tej samej Sali Teatr im. Stefana Żeromskiego, którym kierowała Irena Solska.
To na terenach WSM tak naprawdę zaczęło się Powstanie Warszawskie. W kotłowni WSM na rogu Próchnika i Suzina znajdował się punkt zborny i magazyn broni IV Btalionu OW PPS wchodzącego w skład Zgrupowania Żyrafa. O 13.30 wychodząc z kotłowni natknęli się oni na patrol i wywiązała się walka. Zginęło 20 powstańców. Dalej Żyrafa walczyła na WSMie i broniła Twierdzy Zmartchwychwstanek…ale to już inna historia…
Czasy powojenne przyniosły przemianę z jakości w ilość. Ale to dopiero później. Zaraz po wojnie kontynuowano zabudowę wzorcowa, w końcu to PPS tworzył te rejony, A B. Bierut był w zarządzie – to uratowało myśl i koncepcje WSM w następnych latach. Barbara i Stanisław Brukalscy przeprojektowali część osiedla i infrastruktury w stylu socrealizmu. Powstały projekt absolutnie nie zasługuje na potępienie! Wręcz przeciwnie – kilka obiektów, n.p. Dom Kultury na Próchnika zaskakuje pomysłem, koncepcją zagospodarowania, funkcjonalnością i czymś dla mnie najważniejszym – ciekawą ornamentyką. Projekt ten zasługuje w pełni na uwagę i podziw, polecam spacerek wokół będąc w Teatrze Komedia – nie jest to może Dom z Chimerami w Kijowie zaprojektowane przez Władysława Horodeckiego (polecam zajrzeć choćby w Wiki na notkę o tym zachwycającym architekcie, twórcy np. kenesy Karaimów w Kijowie, czy dworca w Teheranie – hmmm…kto by pomyślał, ze tam działali nasi w latach 30-tych…poświęcem mu notkę po wizycie wKijowie). A wracając do WSM…
Kolejnym ważnym i ciekawym okresem rozwoju były Sady Żoliborskie I zaprojektowane przez niedawno zmarłą Halinę Skibniewską. Zadziwiające jest to, że projekt ten powstał w dosyć trudnych czasach PRL 1960-1963, a tak naprawdę, to zachwyca po dzień dzisiejszy szczególnie po remontach i termomodernizacjach dokonanych kilka lat temu. Jest w nim to wszystko, co było najlepsze w okresie międzywojennym w tych okolicach i Sady Żoliborskie nawiązują o tych chlubnych tradycji
Po tym bardzo długim wstępie dochodzę do meritum. Po 1989 r. WSM podzielił się na szereg spółdzielni (również z WSM w nazwie) i zostało wydzielonych ich kilkanaście. Niedaleko gdzie mieszkam powstają aktualnie i powstały jakiś czas temu proste i tanie, ale i inne, piękne projekty nawiązujące do modernistycznych budynków z okresu międzywojennego, czy późniejszych dokonań Haliny Skibniewskiej. Solidna architektura osiedla Piaski E nie trafi może do annałów architektury, lecz nawiązuje do przedwojennych tradycji formą, prostotą i funkcjonalnością. Jest tu czysto, ciekawie jest zagospodarowana zieleń. Jest też stosunkowo niski koszt eksploatacji i czynszów. Osiedle jest profesjonalnie strzeżone.
Budynek na rogu Popiełuszki i Al. Wojska Polskiego jest bardzo udany architektonicznie ze względu na formę, kolor, nawiązanie do okolicy, funkcjonalność i nowoczesność rozwiązania elewacji. W dolnej części budynku wkomponowano poziom handlowo-usługowy. Ze względu na bliskość ruchliwej arterii (ul. Popiełuszki), balkony zostały osłonięte w nowoczesny i lekki sposób, podkreślając modernistyczny szyk budynku. Obok budynek w formie rotundy, równie udany. Miedzy budynkami znajduje się wspólny garaż podziemny, jak przystało na sąsiedztwo.
Kolejny obiekt na rogu Elbląskiej i Przasnyskiej jest prosty i funkcjonalny, prezentuje solidną architekturę nawiązującą do okolicy. W pobliżu jest dobra komunikacja z centrum (Broniewskiego) , szkoły, przedszkola, zieleń. O to chodzi w mieście.
Na koniec zostawiłem prawdziwy rarytas. Dom na rogu Braci Załuskich i Tołwińskiego – Sady Żoliborskie. Śmiała, bardzo nowoczesna elewacja porywa kształtem i nawiązaniem do zieleni parkowej wokół. Łukowata forma budynku nawiązuje do starego, dobrego, przedwojennego WSM na ul. Suzina, czy Próchnika. Nowoczesne przekrycia tarasów porywają formą. To jest już budynek do podręczników architektury nie tylko dotyczącej WSM. Jestem naprawdę pod wrażeniem nowego spojrzenia prezentowanego ostatnio w architekturze WSM. Oby tak dalej, a nasze tak doświadczone historycznie miasto znów będzie ośrodkiem nowych prądów w urbanistyce i funkcjonalności zagospodarowania przestrzennego.
"Nothing in the World is so powerful as an idea. A good idea never dies and never causes changing its form of life". Frank Lloyd Wright.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura