Od kilku dni obóz rządzący i jego zwolennicy z radością czekali na pewną chwilę - a mianowicie na taką, w któej policja, zgodnie z wyrażoną wówczas wolą sądu, capnie za kark byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę - i zawlecze go na przesłuchanie przed komisją (najlepiej publicznie i w kajdankach).
Ich życzenia spełniły się tylko w części - policja z telewizji (a konkretnie z TV Republika, gdzie Z.Ziobro udzielał wywiadu na zywo) dowiedziała się gdzie on jest, przyjechali po niego - ale żadnej siły stosować nie musieli, były minister się grzecznie podporządkował. Został więc zawieziony do gmachu sejmu, którego próg przekroczył około godziny 10.40. Zanim wszedł na salę, w której obradowała komisja okazało się, że ta obrady już skończyła.
Nie miałem okazji oglądać tego na żywo - ale jadąc samochodem słyszałem w radiu opis zdarzenia: policja namierzyła Z.Ziobrę, przyjechała po niego, obyło się bez konieczności siłowej interwencji - po czym zawiozła posła do sejmu celem przesłuchania, ale komisja, z racji na brak stawiennictwa świadka który miał być przesłuchany zakończyła obrady, wcześniej uchwalając wniosek o 30-dniowy areszt dla niego. Miało to wywołać wrażenie, że Z. Ziobro tak się spóźnił, że komisja, będąc "na prawie" postanowiła na niego nie czekać - ale zakończyć posiedzenie - i w zamian za kolejny brak stawiennictwa ukarać go aresztem
Sprawa już na początku zdała się być jednak podejrzana: przecież tak bardzo chcieli go przesłuchać! Więc dlaczego nie poczekali? Mieli od policji informację, że już ez-ministra wiozą - czyż nie? Takie pytanie zadał potem na konferencji dziennikarz z TVN... Odpowiedź, jaka pierwsza przychodzi na myśl? Tak naprawdę wcale nie chcieli go przesłuchać, chodziło o polityczną szopkę i igrzyska dla wyznawców.
Znacznie szerszej odpowiedzi na pytanie udzieliła bomba, jaką po posiedzeniu komisji odpalił niezbyt lubiący PiS poseł Konfederacji, Przemysław Wipler. W materiałąch filmowych mówi on wprost: gdy się komisja dowiedziała, że Z.Ziobro jest już w budynku sejmu, zaczęły się pospieszne działania żeby przegłosować wniosek o jego 30-dniowy areszt, po czym o zakończenie obrad. Wedle słów ww. posła posłanka J.Kluzik-Rostkowska wręcz poganiała słowami: "no kończ już, bo on zaeaz może tu wejść!".
W socialmediach, zwłaszcza na tt/X, pełno było buńczucznych wypowiedzi polityków obecnej władzy oraz wspierających ich róznych ludzi w stylu: koniec z cyrkiem Ziobry! Prawo obowiązuje wszystkich! On już nie dyktuje warunków! Sprawiedliwości stanie się zadość! Rozliczymy, osądzimy i wsadzimy za kratki" Itede, itepe, et caetera. Teraz idzie narracja, że zaraz trafi on za kratki na 30 dni - bo tak orzekła komisja, że nie ucieknie przed prawem etc. - co mu się, zresztą, słusznie należy.
A jak wyglądają fakty?
Primo: 10 września 2024 roku skład orzekający TK w tej sprawie orzekł jednogłośnie, że "Artykuł 2 uchwały sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 17 stycznia 2024 ws. powołania komisji śledczej (...) jest niezgodny z artykułem 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Ponadto TK postanawia umorzyć postępowanie w pozostałym zakresie". A art. 190. p. 1. tejże Konstytucji mówi wyraźnie, że orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne. Na to orzeczenie właśnie powoływał się Z.Ziobro unikając stawiennictwa na przesłuchania przed komisją.
Secundo: propaganda uprawiana w przestrzenipublicznej przez przedstawicieli obecnej władzy oraz wierne jej media i ich zwolenników to w sumie gra wg jednej melodii: Ziobro jest winny (choć na pytanie o konkrety słychać najczęściej echo, czasem jakiś propagandowy bełkot bez śladu merytoryki), trzeba go rozliczyć, osądzić i wsadzić za kratki. Tyle, że ex-minister nie ma postawionych żadnych zarzutów, a na przesłuchanie przed komisją był wzywany w charakterze świadka, nie oskarżonego.
Tertio: choć może mało kto o tym wie, ale na wniosek komisji sąd wydał nakaz rewizji w mieszkaniu rodziców Z. Ziobry - oczywiście w związku ze sprawą. Czy ktoś może pokazać podstawę prawną takich działań? Że wydaje się nakaz rewizji w domu członków rodziny świadka w danej sprawie? Pytam z ciekawości.
Quattro: w gdudniu 2024 roku obecna władza i jej media oraz zwolennicy zwiastowali Polsce i światu wieść radosną: Zbigniew Ziobro stracił immunitet! Będzie go można doprowadzić siłowo na posiedzenie komisji!. Cóż - to nie było do końca tak: sejm zgodzil się na uchylenie ex-ministrowi immunitetu - ale tylko w tym zakresie, tzn. możiwości doprowadzenia na przesłuchanie przed komisją przez służby. Zbigniew Ziobro nadal jest objędy poselskim immunitetem, bez zgody sejmu nie można go będzie aresztować. Informacyjnie: do tej pory aresztowany nie jest, nawet prewencyjnie (a można byłoby taki środek zastosować wobec przeciętnego zjadacza chleba), dziś nawet złożył na policję doniesienie o nękaniu go przez TVP, których wozy stały pod jego domem.
Quinto: policja wprost mówiła, że w sytuacji, kiedy mają kogoś doprowadzić na jakieś przesłuchanie, to nie ma wymogu ścisłego przestrzegania godziny. A o praktyce w tej sprawie mówił, w wywiadzie odnośnie tej sprawy, marszałek senior obecnego sejmu, Marek Sawicki: "Bez przesady, komisja miała kontakt z policją i wiedziała rano, że polityk już z nimi jedzie. Nie wiem, co to za problem poczekać kwadrans. Nie raz się zdarzało na różnych posiedzeniach komisji, że sekretarz stanu czy inna osoba upoważniona nie mogła przyjechać, przez co posiedzenie opóźniało się o godzinę czy dwie. Wówczas zarządzaliśmy przerwę, rozmawialiśmy w gronie prezydium komisji, wysłuchiwaliśmy ekspertów, uzgadnialiśmy dalszą strategię i wracaliśmy z koncepcją. I tak powinno być tym razem. Ziobro by sobie posiedział na korytarzu dwie godziny i nic by się nie stało."
Jak zatem powinni postąpić członkowie komisji? Sawicki nie ma wątpliwości.W Polskę przekaz poszedł jeden: ex-ministra przed komisję doprowadzono, ale komisja nie chciała go przesłuchiwać. Oczywiście przedstawiciele władzy, wierne jej media oraz zwolennicy próbują odwracać kota ogonem i udowadniać kwadraturę koła - ale nie robią tego na jakąś masową skalę; nawet politycy koalicji rządzącej potrafili ocenić tę sytuację tak, jak widzi ją zdecydowana większość Polaków: komisja uciekła przed posłem PiS, totalna kompromitacja etc. "Swoich" nie oszczędził np. wyżej cytowany Marek Sawicki: "Mówię to z ogromnym żalem, ale dziś to Ziobro i jego środowisko ma powody do zadowolenia. Ograli większość parlamentarną. Prezydium Sejmu, na czele z marszałkiem Hołownią, musi się zastanowić nad dalszym funkcjonowaniem tej komisji i jej rolą."
Sprawa ma jednak drugie dno - i to więcej niż jedno.
Jak wyżej stoi - TK orzekł, że komisja jest nielegalna - i zarządził umorzenie postępowania. Komisja jednak działa dalej, co stoi w sprzeczności z prawem. Na jakiej więc podstawie sąd wydał nakaz doprowadzenia Z. Ziobry na przesłuchanie?
Wniosek może być tylko jeden. Nie wiem kto, konkretnie, ze składu sędziowskiego wydał taką decyzję - ale należałoby sprawdzić, czy ta osoba nie należy np. do Iustitii. Wówczas sprawa nabiera ewidentnie politycznego wymiaru - dla nikogo nie jest tajemnicą czyje polityczne interesy zdaje się reprezentować to "niezależne" stowarzyszenie sędziów. Gdybym ja był sędzią - to albo powołałbym się na wyrok TK, albo złozył formalny wniosek o odsunięcie mnie od orzekania w tej sprawie z przyczyn prawno - etycznych.
Jak znów wyżej stoi - Z. Ziobro nie ma uchylonego immunitetu w całości, ergo: nie można go aresztować. A cała infobańka obecnej władzy jedzie z propagandą, że on za chwilę trafi za kratki. Ciekaw jestem jak to zrobią? Po raz nie wiadomo który działając na rympał? Idąc przebojem przez prawo? Stosując je tak, jak je rozumieją? Cóż - mogą nie mieć wyjścia. Nakłamali w tej sprawie tyle, że będą musieli dokonać tego aresztowania - działając w sprzeczności z jakimkolwiek prawem. Jeśli to zrobią - to będzie jasny sygnał: czują się absolutnie bezpieczni, wiedząc, że władza w Polsce się nie zmieni, że ją utrzymają wszelkjimi dostępnymi środkami. Oczywiście - przy jeszcze większej propagandzie jaka to w Polsce jest demokracja pod ich rządami. Cóż - PRL się przypomina. Tym bardziej, że mając kilkanaście miesięcy na "rozliczenie" ludzi z PiS, nie rozliczyli nikogo. Nie wpłynął nawet jeden formalny akt oskarżenia. Liczy się medialny szum, igrzyska i propaganda - tyle, że tę ostatnią kupuje już coraz mniej wyznawców. Ich wyborcy zaczynają wprost pytać: "no ale co z tymi rozliczeniami? Czekamy na nie - i nic się nie dzieje!". Nawet oni zaczynają widzieć, że to para w gwizdek - i nic więcej. A za pasem wybory prezydenckie. Fakt - ktoś powiedział o Donaldzie Tusku, że to najlepszy człowiek na świecie w działanu, polegającym na wywołanie w ludziach najgorszych emocji. Tyle, że emocje mają do siebie jedno: po jakimś czasie wygasają...
Istotną kwestią jest też to, co dzieje się w polskim sądownictwie.
Otóż od orzekania w sprawach karnych zostało, przynajmniej w warszawskich sądach, odsunięte ponad 50% składu sędziowskiego. Powód? Bo to, rzekomo, neo-sędziowie. Oczywiście - decyzje w tej sprawie podejmują kierownictwa sądów, na siłę zmieniane przez obecnego ministra sprawiedliwości (choć raczej powinno się pisać "sprawiedliwości"), Adama Bodnara. Co ciekawe - w sprawach cywilnych czy rodzinnych status "neo-sędziego nie przeszkadza absolutnie w wykonywaniu pracy przez takiego człowieka, chodzi jedynie o sprawy karne, czyli o takie, gdzie kogoś można skazać na karę więzienia czy przepadek mienia. I to jest bardzo ciekawa sprawa - bo przecież, jeśli chce się kogoś rozliczać politycznie, to potrzeba do tego odpowiednio nastawionych sędziów, rzecz jasna "niezależnych" - nie?
Wyrok na Zbigniewa Ziobrę już został wydany - i podpisany. Teraz zacznie się hucpa, której wielu wyznawców obecnej władzy przyklaśnie. Na eympał go aresztują> Czy jeszcze poczekają na wyrok wiernego sądu?
Problem w tym, że jednak to, co się u nas dzieje, obserwują czynniki zewnętrzne.
Mocodawcy obecnej władzy z UE przyklasną wszelkim nielegalnym działaniom - pod pozorem przywracania praworządności.
Ale jak zareaguje nasz główny sojusznik? NATO i USA?
Wiceprezydent USA się nie szczypał - w swoich tekstach o demokracji w Polsce.
Obecna ekipa rządząca chyba nie powinna mieć złudzeń co do nadziei, że Donald Trump kiedykolwiek zaprosi premiera Donalda Tuska do złożenia wizyty w Białym Domu. A przypomnę tylko, że wg amerykańskiego systemu, prezydent jest, jednocześnie, premierem - więc takie nie-zaproszenie bardzo wiele by powiedziało. D. Trump szybciej zaprosi Andrzeja Dudę, ustępującego Prezydenta RP. I ten gest będzie wiele znaczył - choć, jak mniemam, obecna włądza i jej wyznawcy totalnie na to naplują.
Trwa kampania wyborcza. Ta akcja z komisją Rafałowi raczej nie pomoże. Ale zobaczymy...
Bardziej na prawo niż na lewo. Korporant. Ojciec. Fan WOW, OZE i historii. Wypowiadam się w swoim imieniu - starając się unikać chamstwa i agresji (typu wyzwiska), aczkolwiek nie zawsze się to udaje...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka