Ostatnie posty, które pisałem były ponoć „zbyt czarne”, dlatego postanowiłem przyłączyć się do rzeszy 60% Polaków odczuwających miłość do siebie, rządu (pomimo tego, że wielu z nich nie ma pracy i nie ma pieniędzy) do naszego kochanego liberalnego Słoneczka Peru.
Nie wiem co jest w tym dziwnego, że firma żony ministra wygrywa większość przetargów rządowych. To proste, po prostu jest dobra. Jest najlepsza, najlepiej zna zamawiającego, jego złe i słabe strony. No bo niby dlaczego nie? Nie sądzę, żeby minister Julia Pitera musiała budzić się do pracy, po co? Wszystko jest okej. Panuje miłość! Kochajmy się! Darzmy się miłością, jaką darzą inni członkowie rządu, np. premier Waldemar Pawlak, kochający swoją rodzinę strażacką i naturalną. Instytut Pamięci Narodowej powinniśmy od razu przenieść na ul. Czerską 8/10 i od razu był by spokój i opanowanie, a nie jakaś tam historia! Liczy się przyszłość, choćby na gruzach, ale liczy się MAKE LOVE PEACE and PO! Prezesem Instytutu Amnezji i Miłości, mianujmy szefa Naczelnego Organu Proletariatu, zlikwidujmy wszystkie media z wyjątkiem TVN, GW i ONET.pl Od razu lepiej. Lepszy świat, Jeden świat, Jeden światopogląd, Jedna miłość, Jedna Kasa (co prawda u NICH, nie u NAS ale NASZA – oni lepiej wiedzą!)
Zły Prezes J.Kaczyński straszy, że rezygnuje z polityki miłości. Bardzo źle Panie prezesie! Powinien się Pan poprawić, pokochać Posła Janusza Palikota, przyznać się, że te jego gagi Pana i Pana brata rozbawiają, w końcu, to takie fajne rubaszne dowcipy, nie? Po prostu trzeba przyjąć do wiadomości, że My Polacy nie powinniśmy się wysilać, żeby myśleć, lepsze są dla nas gagi i kawały, to może jakoś lepiej przetrwamy do 2012, przynajmniej w lepszych humorach.
Pani Ewie Milewicz, dajmy order uśmiechu. Prezydencie, powinien Pan wić się ze śmiechu, pod hasłem „ale dowcip, ja jej order, a ona nie, he he he. Czy Pani redaktor nie rozumie, że order przyznaje naród za pośrednictwem Prezydenta, nie prezydent.
Jeżeli nie podejdziemy na luzie do wszystkiego, to nie zrozumiemy wielu rzeczy, choćby jawnej kpiny czy żartu z chłopaków, którzy chcieli zostać zawodowymi podchorążymi. Po prywatyzacji armii, do jednego z punktów uzupełnień zgłosiło się 2500 myśląc o jednym z …80 miejsc…
Traktujmy wszystko na luzie, z miłością i uśmiechem, nawet ostatni sondaż partyjny (PO 59%), to jakoś dotrwamy w zdrowiu do wyborów. Potem znowu, ktoś będzie nas rozśmieszał. Chyba lepiej śmiać się niż płakać?
Inne tematy w dziale Polityka