W Polsce mamy co raz mniejszy udział Polaków w wyborach, nie wspominając o nikłym udziale świadomych wyborców. Tak więc, mamy taką a nie inną obsługę. Pozostaje nam czekać na nowy, młodszy turnus, który wreszcie zauważy, że w toalecie zabrakło przysłowiowego papieru toaletowego i to zgłosi administracji, a ta zacznie nadzorować działalność naszego hotelu, a nie tylko starać się błyszczeć w folderach turystycznych i gazetach.
Często się zastanawiam , dlaczego w Polsce mamy tak jak mamy, czyli wszystko jest „niedorobione”. Dlaczego Polacy słyszą podczas kolejnych wyborów, że będzie lepiej, a potem jest po staremu, czyli większość planów pozostało planami. Ostatnio mam nową koncepcję, którą można nazwać „Inspektor”.
Dawno temu oglądałem film dokumentalny o jednym ze szwajcarskich, bardzo ekskluzywnych, bardzo ładnych, bardzo drogich hoteli. Można powiedzieć, że ten hotel działał jak szwajcarski zegarek, wszystko było w nim najlepszym porządku. W hotelu pracowali kucharze, pokojówki, lokaje, portierzy, recepcjoniści, obsługa techniczna… Jednym z pracowników, który mnie zaintrygował był inspektor. Pan, który pracował na tym stanowisku zajmował się wyłącznie wyłapywaniem awarii i niedociągnięć w działaniu hotelu. Całymi dniami chodził i kontrolował czy wszystkie żarówki się palą, czy nie ma kurzu, czy mydło jest w łazience itd. Jak tylko zauważył, że na przykład szyba w windzie jest brudna, natychmiast meldował o tym szefowi i pojawiała się ekipa sprzątająca. Dodam, że głównym zadaniem inspektora nie było znajdywanie argumentów do pozbawiania innych pracowników premii, czy pracy (co pewnie czasami się zdarzało) lecz pewien rodzaju audyt i kontrola jakości działania hotelu. Pracownicy hotelu byli dumni z niego, że w nim pracują, dlatego każdą uwagę – donos inspektora przyjmowali z wdzięcznością. Dumni byli i owszem ze swoich wynagrodzeń.
W Polsce nie ma takiego inspektora - nadzoru, wystarczy rozejrzeć się dookoła jadąc samochodem. Ktoś wpadł na znak drogowy, dalej stoi połamany, w jezdni dziura od grudnia zeszłego roku, na drodze ekspresowej zniknęły ekrany dźwiękochłonne rok temu i dalej ich nie ma. Lekki nieporządek panuje wszędzie. Oczywiście Polska działa, jeśli można tak powiedzieć, pracujemy (jest nas coraz mniej pracujących, ale) jakoś ta maszyna państwowa się kręci, jednak nasz hotel jest ciągle drogi, na korytarzu prześwietliła się żarówka rok temu, woda cieknie w WC, czyli w budżecie (ostatnio rząd uchwalił budżet, żeby zaraz potem szukać w nim oszczędności, nadal nie ma budżetu zadaniowego), w polityce zagranicznej (ostatnio nie mam pojęcia za czym jest Polska, czy R.Sikorski jest popierany na kandydata genseka NATO, czy nie), jaki rząd ma pomysł na kryzys finansowy… itd., itp. . Niczego nie można się dowiedzieć z wiadomości, czyli w recepcji, ciągle słyszymy, że jest kryzys, będzie ekipa remontowa ale nie wiadomo kiedy, a następny hotel (do którego można by było się przenieść jest 200 km stąd). Co jakiś czas dyrekcja-rząd ma jakiś pomysł, ogłasza wszem i wobec i… z niego rezygnuje, właściwie nie wiadomo co robi z tym pomysłem. Koalicja ogłosiła armię zawodową, czyli zawodowo zarabiającą, a potem ograniczyła wydatki na obronę kraju. Miały być autostrady na 2012, nie będzie. Dzieci mają iść wcześniej do szkoły, i… nie wiem. Miało być Euro na 2012, jak powiedział premier . I co ? I nic, przecież to wina poprzedników. Miało być dużo obietnic, i nic. Na tablicy ogłoszeń hotelu jesteśmy zapraszani np. na wieczorek taneczny, aby potem dowiedzieć się, że go nie będzie bo wodzirej nie dojechał i nie ma fordanserów i to z winy, bynajmniej nie ekipy hotelowej tylko grypy…
Nasz hotel wg planów - cudów rządzących jest wspaniały, ale w rzeczywistości nadal mieszkamy w baraku, w którym co jakiś czas wchodzi majster i kombinuje co tu jeszcze zrobić i nic z tego nie wynika, bo znowu idąc po narzędzia wstępuje do baru i tam zasypia pod stołem.
Polsce przydałby się inspektor, który by sprawdzał, czy wszystko w niej działa. Dajmy na to czy Dworzec Centralny w Warszawie jest czysty i pachnący, czy można go pokazać inspektorowi UEFA. Ale „inspektorów” nie ma, albo udają że są nimi. Proszę tylko mi nie pisać w komentarzach, że nie mamy na nich pieniędzy! Polacy naprawdę oddają bardzo dużo z własnych pieniędzy na swój „hotel”. Nawet nasze konta oszczędnościowe są obłożone podatkiem. Płacimy jak „za zboże” za hotel pięciogwiazdkowy, a dalej mieszkamy w szopie. Co cztery lata, w folderze czytamy, że mamy w cenie wliczoną edukację, opiekę społeczną, opiekę zdrowotną, emeryturę i wiele innych opcji a dostajemy to co zawsze, spanie na sianie w szopie.
Co zrobić, żebyśmy mieszkali choćby w hotelu trójgwiazdkowym i żeby był inspektor, który by dbał o nasz pobyt? Musimy zacząć wymagać, mieć świadomość, że można wymagać. Mieć własne zdanie, opinię, a nie jakiejś gazety czy publicysty. Ale jak tu wymagać, gdy większość z gości hotelowych nie szanuje siebie i swoich pieniędzy i nie zna swoich praw. Chce mieć prawo do nie myślenia, nawet kosztem własnych wygód i pieniędzy. Właściciel jest zadowolony, bo ciągle może podnosić ceny i nikt tego nie zauważy, pracownicy nie muszą się wiele starać by zarabiać. Goście zaś płacą i nie wymagają, chyba, że jest to zorganizowana wycieczka, która jak nie dostanie większych pokoi za tą samą cenę co mały, to sam sobie je powiększy, czy jakaś kursokonferencja.
W Polsce mamy co raz mniejszy udział Polaków w wyborach, nie wspominając o nikłym udziale świadomych wyborców. Tak więc, mamy taką a nie inną obsługę. Pozostaje nam czekać na nowy, młodszy turnus, który wreszcie zauważy, że w toalecie zabrakło przysłowiowego papieru toaletowego i to zgłosi administracji, a ta zacznie nadzorować działalność naszego hotelu, a nie tylko starać się błyszczeć w folderach turystycznych i gazetach.
Inne tematy w dziale Polityka