Droga donikąd Droga donikąd
33
BLOG

Panie premierze, zamiast gadać o Euro, proszę pogadać o pomostów

Droga donikąd Droga donikąd Polityka Obserwuj notkę 3

Gdy kolejni związkowcy protestują w sprawie „pomostówek” i tym razem okupują biuro poselskie pana Premiera, uświadamiając Jemu i rządowi, że nie ma mowy o reformie budżetu bez zgody uprzywilejowanych grup społecznych, Donald Tusk pojechał do siedziby Europejskiego Banku Centralnego we Frankfurcie nad Menem i udaje, że jest wszystko jest ok.

Wczoraj mogliśmy usłyszeć z ust Pana premiera, Donalda Tuska we Frankfurcie nad Menem, że Polska pragnie jak najszybszego zastąpienia polskiej złotówki walutą euro. Niestety nie jest to moim zdaniem objaw prawidłowego myślenia z dziedziny ekonomii. Same deklaracje jako takie są zupełnie bez sensu. Zasady wejścia do strefy euro są dobrze znane, nikt nie broni krajom członkowskim Europy przystąpić do  walutowego eurosojuzu.

Obecne wahnięcia na rynku finansów, wręcz są powodem do zachowania naszej waluty. To dolar ma kłopoty i właśnie euro, nie złotówka. Oczywiście prawo rynku poskutkowało skojarzeniem rynku złotówki z forintem, lecz na dłuższą metę złotówka się obroniła, forint nie. Kłopoty forintu to, kłopoty całej ekonomii węgierskiej, spowodowany brakiem reform monetarnych, ekonomicznych. Kryzys dopadł także euro. To Niemcy, Anglicy czy Francuzi musieli wyłożyć dużo pieniędzy, żeby uratować wiele dużych banków, bankrutów. Słowacy ledwo „załapali” się na spokojne czasy i przechodzą na euro od nowego roku. W obecnej sytuacji ekonomicznej Europejski Bank Centralny nie zgodziłby się na taką operację. Dlatego słowa naszego premiera o chęci przystąpienia Polski do strefy euro, brzmią wyjątkowo bezsensownie. Może jest to skutek jakiejś umowy pomiędzy Polską a Komisją Europejską, że Polska pomoże w promocji europejskiej waluty w świecie, jej stabilności?

We wszystkich krajach, nawet stabilnych gospodarczo jak Niemcy, wprowadzenie euro przyniosło krótki okres niestabilności i wzrostu inflacji, nie sądzę by w Polsce było inaczej.

Jaki byłby przelicznik, gdyby dzisiaj euro zastąpiło by złotówkę. Obecny kurs euro to 3,7693  zł za 1 Euro, czy były 0,25 euro za zł? Na pewno, skończyło by się na sporych podwyżkach w sklepach, czytaj zaokrągleniu „w górę” i ciężkim kryzysem społecznym.

 

Mimo wszystko jestem za przejściem do strefy euro, jednak z głową. Po spełnieniu wszelkich wymogów unijnych, tak żebyśmy na tym nie stracili, bo trudno porównywać polską złotówkę do funta, ale samo gadanie o tym nic nie zmieni. Rozumiem, rząd gada, bo lubi dużo gadać, jest świetny z public relations. Opakowania ma boskie. Gorzej z samymi rządowymi prezentami.

Trzeba obserwować Słowację od przyszłego roku, czerpać lekcję od naszych południowych sąsiadów. A panu premierowi radzę zamiast eskapad do Brukseli z deklaracjami, zainteresować się poważnie sytuacją ekonomiczną naszego kraju, zaproponowanie nowej polityki fiskalnej dla naszej gospodarki w raz z reformą budżetu, co tak dzielnie obiecywał wraz z pozostałymi posłami PO w kampanii wyborczej. I jeszcze raz apel o nie zrzucanie wszelkich kłopotów na prezydenta i opozycję czy koalicjanta. Lepiej przyznać się, że rząd nie potrafi przy obecnym podziale mandatów i rozpisać nowe wybory (z takim sondażowym poparciem to wygrana w cuglach chyba, że te sondaże robili wyłącznie w klubie PO), niż brnąć dalej i udawać, że deklaracje same wszystko zrobią, nawet wejście do euro.

 

"Tylko prawda jest ciekawa" J.Mackiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka