Rok 2010, katastrofa polskiego samolotu
Donald Tusk:
"Nie dam się namówić na to, żeby z tego powodu wypowiadać polityczną wojnę. Na pewno nie. (...).
Polskiemu rządowi zależy na dobrej współpracy z Rosją przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy, choć możliwości oddziaływania na zachowania strony rosyjskiej mają swoje ograniczenia."
Rok 2014, katastrofa malezyjskiego samolotu
Donald Tusk:
"Tragedia, ze względu na jej cywilny charakter, rozmiar, fakt, że ofiary pochodzą z różnych krajów, niezaangażowanych w żaden sposób w konflikt na Ukrainie, jest szczególnie bolesna i wstrząsająca (...) Musimy pamiętać, że zawieszenie broni, tak potrzebne, nie może być w żadnym przypadku sposobem na utrzymanie status quo, na utrzymanie sytuacji, w której separatyści, wspierani przez obce państwo, de facto okupują terytorium Ukrainy. Ta świadomość musi towarzyszyć wszystkim decyzjom Unii Europejskiej i całego świata zachodniego wobec tego dramatycznego zdarzenia (...) wnioskiem z katastrofy malezyjskiego samolotu powinna być konsekwentna presja na separatystów, a także na Rosję, aby zaprzestać wspierania tych, którzy odpowiadają najprawdopodobniej bezpośrednio za tę straszliwą tragedię".
Uderzejąca różnica w reakcji premiera na te dwie tragedie.
Wyjaśnienie katastrofy polskiego samolotu nie jest warte pogorszenia relacji z Rosją, zaś o pamięć ofiar samolotu malezyjskiego warto walczyć.
Być może dlatego, że w tej pierwszej zginęli Polacy (część z nich zwolniła miejsca w ważnych instytucjach - NBP, IPN, RPO, które zostały bez żenady przez stronę rządzącą "odzyskane"), zaś w druga, "ze względu na fakt, że ofiary pochodzą z różnych krajów jest szczególnie bolesna i wstrząsająca".
„Ci którzy decydują nie są wybierani, a ci co się ich wybiera nie mają nic do decydowania”.
Horst Seehofer
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka