W ostatnich dniach na nowo wróciła afera Amber Gold. I być może powoli by o niej przestano mówić, gdyby nie wypowiedzi Donalda Tuska na zjeździe CDU. Jego wiernopoddańczy hołd złożony Niemcom przypomniał, jak funkcjonowało państwo Tuska i układ mafijny w jego rodzinnym Trójmieście.
Donald Tusk stwierdził między innymi, że sposób rządzenia CDU był "dobrodziejstwem, nie tylko dla Niemiec, ale dla całej Europy". Podziękował też za "polityczne przywództwo w dramatycznym momencie historii".
– To wam w dużej mierze zawdzięcza się, że wolność, szczerość, transparencja, prawda i rozsądek nie przegrały w walce z autorytarnymi tendencjami, korupcją kłamstwem i populizmem – mówił po niemiecku do delegatów CDU Donald Tusk. Te słowa brzmią jak żart, gdy wrócimy do wydarzeń z czasów rządów Donalda Tuska . To przecież za jego rządów królowała kłamstwo i korupcja, to za grosze były wyprzedawane kolejne polskie "srebra rodowe" a towarzystwo w kancelarii premiera bezczelnie kpiło z Polaków. Na tej pogardzie i kpinie wyrastali najbliżsi współpracownicy Tuska a sztandarowym przykładem jest Sławomir Nowak, jeden z najbliższych i najbardziej wpływowych urzędników administracji Donalda Tuska. Były minister transportu aktualnie przebywa w areszcie - w minionym tygodniu po raz kolejny sąd przedłużył mu ten środek zapobiegawczy - tym razem do kwietnia. Zarzut: gigantyczna korupcja i udział w zorganizowanej międzynarodowej grupie przestępczej.
Nie bez powodu piszę o Sławomirze Nowaku - to za jego czasów kwitł biznes Marcina P. ( rocznik 1984 ) pod nazwą Amber Gold oraz OLT Express , który - jak wskazuje wiele poszlak - miał doprowadzić do upadku narodowego przewoźnika czyli LOT: polska firma lotnicza miała być za grosze sprzedana niemieckiej Lufthansie.
Pralnia Amber Gold
Blisko dziesięć lat temu na łamach "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" wspólnie z Dawidem Wildsteinem, Wojciechem Muchą i Samuelem Pereirą opisywaliśmy szczegółowo aferę Amber Gold. Wprawdzie każdy, kto się interesował tym przekrętem pamięta, że ze OLT Express, firmą Marcina P., współpracował Michał Tusk, syn ówczesnego premiera, to już mało kto przypomina sobie, że z Amber Gold współpracował m.in. znany warszawski adwokat mec. Paweł Kunachowicz oraz Emil Marat, wieloletni wiceprezes Radia PIN. Dyrektorem Biura Szkoleń Amber Gold był dr Mirosław Ciesielski, wieloletni pracownik GE Money Banku, współpracownik Jana Krzysztofa Bieleckiego w firmie konsultingowej „Doradca”. Z kolei Mirosław Bieliński, także bliski znajomy Bieleckiego i członek Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menadżerów, jako prezes spółki skarbu państwa Energa podjął decyzję o sponsorowaniu filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie. Co ciekawe, drugim sponsorem była spółka Amber Gold.
Korowód ludzi związanych z Amber Gold i jednocześnie z Donaldem Tuskiem oraz jego otoczeniem jest bardzo długi, co pokazuje, jak pewnie czuł się Marcin P., właściciel Amber Gold.: zatrudnienie Michała Tuska było dowodem na to, że ci, którzy stali za Marcinem P. traktowali syna premiera jak swoistą polisę na bezkarność. Słowa Michała Tuska "myśmy z tatą wiedzieli, ze to lipa" są dowodem na cynizm i wyrachowanie Donalda Tuska - wiedział, że w zarządzanym przez niego państwie funkcjonuje mocno podejrzana, szemrana firma, która na dodatek zatrudnia jego syna. Państwo Tuska dało zielone światło i pełne przyzwolenie na działalność 28-letnie oszusta skazanemu prawomocnymi wyrokami.
Słup na salonach
Marcin P. i jego zona Katarzyna nie sprawiali wrażenia tuzów intelektu i wizjonerów biznesu. Gdy późnym latem 2012 roku spotkaliśmy się z nimi w Gdańsku tuż przed ich aresztowaniem wyglądali raczej na drobnych cwaniaczków a nie na autorów jednego z największych przekrętów w III RP. Jak pisaliśmy w "Gazecie Polskiej" Po wybuchu afery media skrupulatnie policzyły, że Marcin P. ma na swoim koncie dziewięć wyroków, z czego pięć jest już zatartych. Pierwszy raz Marcin P. jako Stefański został skazany w 2005 r. na rok w zawieszeniu na trzy lata. Później w kolejnych latach były wyroki za oszustwa i przywłaszczenie pieniędzy z „Multikasy” – wszystkie w zawieszeniu na kilka lat. Marcin P. ma też na swoim koncie wyroki za wyłudzenie kredytów – ostatni wyrok zapadł w 2010 r. Sprawa jest o tyle ciekawa, że ani bank, ani sąd nie nakazały zwrócić Marcinowi P. wyłudzonych pieniędzy. A kwota była niebagatelna – ponad pół miliona złotych. Śledczy ustalili, że przy pomocy tzw. słupów (ludzi, którzy za drobną opłatą brali kredyty na swoje nazwisko, bez zamiaru oddania) Marcin P. wyłudził z GE Money Banku 57 kredytów. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że w Amber Gold do momentu likwidacji pracowali ludzie, którzy wcześniej przez wiele lat byli zatrudnieni w GE Money Banku. Mimo wcześniejszych wyroków za popełnienie przestępstwa z tego samego artykułu kodeksu karnego Marcin P. nigdy nie otrzymał wyroku bezwzględnego więzienia – zawsze był to wyrok w zawieszeniu. Przez lata komornicy, którzy starali się od Marcina P. ściągnąć należności, odchodzili z kwitkiem. Powodem był brak majątku i dochodów. Należności Marcin P. zaczął spłacać w 2010 r., kiedy klienci Amber Gold zwabieni zyskami, zaczęli inwestować swoje pieniądze w złoto. A Marcin P. o stworzeniu Amber Gold mówił już w więzieniu - firma ruszyła, gdy Marcin P. wyszedł na przerwę w odbywaniu kary.
Sprzedać LOT Niemcom
Marcin P., Amber Gold i OLT Express będzie się kojarzyć nierozłącznie ze zdjęciem, na którym przyodziani w żółte uniformy czołowi pomorscy politycy Platformy Obywatelskiej "przeciągają" po zaśnieżonym lotnisku samolot OTL. 12 grudnia 2011 r. na płycie lotniska uroczyście, niczym egzotyczni tragarzeprzeciągali samolot należący do firmy Marcina P. OLT Express. Całej akcji patronował Lech Wałęsa, a linę z uczepionym Fokkerem targał również prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, marszałek Mieczysław Struk i senator Roman Zaborowski. Syn byłego premiera Michał Tusk mówił później „Gazecie Wyborczej”, że „maszynę napędzała siła mięśni prezydenta Gdańska, wiceprezydentów Sopotu i Gdyni oraz marszałka województwa”.
Gdy po kilku latach od tego wydarzenia ruszyły prace sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold na światło dzienne zaczęły wychodzić informacje, które wskazywały jednoznacznie na działania mające doprowadzić do upadku LOT i sprzedaniu go za grosze Lufthansie. Pojawienie się powiązanych z Amber Gold linii lotniczych OLT było jedną ze składowych złej kondycji LOT, który poniósł utratę w przychodach w wysokości do 35 mln zł. Tego typu zeznania pojawiły się podczas prac sejmowej komisji śledcze; inne mówiły o całkowitej obojętności urzędników państwowych, którzy w żaden sposób nie reagowali na doniesienia dotyczące przestępczych działań Marcin P. i jego spółki. Służby, prokuratura i policja były głuche i ślepe zaś Sławomir Nowak - ówczesny minister transportu nie widział niczego niepokojącego - nic takiego przynajmniej nie zanotował w swojej pamięci, jak zeznał podczas przesłuchania przez sejmową komisja śledczą. Z kolei z przesłuchań wielu świadków przed sejmową komisją śledczą w sprawie Amber Gold wynikało, to właśnie niemieckie linie lotnicze miały przejąć polski rynek lotniczy a na rozmowy z nimi do Berlina osobiście latał Marcin P. Już po aresztowaniu zeznał on przed sejmową komisją śledczą, że "wiele osób wiedziało, że LOT w 2012 r. ogłosi upadłość; mieliśmy propozycję zakupu LOT-u. Dostaliśmy nawet częściowo księgi handlowe LOT-u do zapoznania się, w sprawie przeprowadzenia takiego pseudo audytu, żeby zobaczyć, co tam jest. Po analizie tych ksiąg, ja stwierdziłem osobiście, że oprócz 800 mln długu, marki, ta spółka nic nie ma, totalnie nic, jeszcze związki zawodowe do tego dochodziły. Ja odmówiłem jakichkolwiek rozmów na temsa możliwości przejęcia LOT-u przez OLT czy Amber Gold". Propozycje doprowadzenia do upadku LOT przedstawił Marcinowi P. jeden z jegpo partnerów biznesowych - nigdy nie ustalono, który konkretnie urzędnik złożył taką propozycję.
https://studio.youtube.com/channel/UCMrVl0BayeHHj1JPjEBJiYw
Dziennikarka, pisarka ( "Resortowe dzieci" i nie tylko), scenarzystka, reżyser
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka