Profesor Witold Kulesza, karnista, nauczyciel akademicki, b. dyrektor Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i b. dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. W opracowaniu "Crimen laesae iustitiae" (Zbrodnie sprawiedliwości), opisującym zbrodnie PRL-u i próby ich rozliczenia, autor stwierdził, iż takie zbrodnie, (na inną skalę), ale z wykorzystaniem takich samych mechanizmów, mają miejsce w Polsce do dzisiaj. A są to; oskarżanie bez lub wbrew dowodom, bezzasadne i absurdalne wnioskowanie, stosowanie aresztów wydobywczych i produkowanie dowodów, a także naginanie prawa. Profesor nazywa to „wypaczaniem prawa" i tak określone przestępstwo proponuje wprowadzić do kodeksu karnego. Przepis ten brzmiałby: "Sędzia, ławnik lub prokurator, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, wypacza prawo i wyrządza poważną szkodę sprawiedliwości, podlega karze od 3 miesięcy do 5 lat”.
"Potrzebne wydaje się wprowadzenie normy, która ma chronić sprawiedliwość jako dobro prawne samo w sobie" - twierdzi prof. Kulesza.
Rozpoczęłam ten tekst od tragicznej w swej wymowie i niezwykle ważnej wypowiedzi prominentnego przedstawiciela korporacji prawniczej, który otwartym tekstem stwierdza, iż zbrodnie sprawiedliwości to nie PRL-owska przypadłość, a kontynuowany do dzisiaj przez organy ścigania i sądy proceder. Ta wypowiedź potwierdza to, czym obywatele, którzy doświadczyli zbrodni sprawiedliwości i ci, którzy walczą o reformę, tak organów ścigania jak i sądownictwa - mówią, piszą, apelulują do władz, protestują i manifestują od ponad dwóch dekad.
W ostatnim tygodniu sądy wydały orzeczenia w dwóch sprawach, o których wcześniej pisałam. Te orzeczenia są asumptem do napisania jeszcze raz o tych sprawach (jak też i innych) w cyklu, w którym przedstawię argumenty, iż są to zbrodnie sprawiedliwości, spełniające definicję prof. Witolda Kuleszy. W pierwszym „odcinku” opowiem o sprawie Anny O., która przegrała apelację w sprawie o nękanie.[i]
Podałam powyżej link, gdzie czytelnicy znajdą więcej informacji o samej sprawie i genezie oskarżenia. Poniżej podam tylko nięzbędne informacje, aby przedstawić w skrócie mechanizmy stosowane w PRL i stosowane dzisiaj, a prowadzące do zbrodni sprawiedliwości.
Sprawiedliwość jako dobro prawne Anny O.
Po trwającym 4 latach procesie o nękanie w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Sródmieście, po 22 dniach procesu[ii] Sędzia Agnieszka Modzelewska uznała Annę O. winną nękania i skazała ją na 10 miesięcy „prac społecznych” po 30 godzin miesięcznie i 5 tys. dla pokrzywdzonej.
Według aktu oskarżenia, nękanie polegało na „waleniu” w drzwi i dzwonieniu do drzwi mieszkania pokrzywdzonej w podanych ściśle datach i czasie. Oskarżona mieszka w tej samej kamienicy co pokrzywdzona. Zgodnie z zasadami rzetelnego procesu, logiką, wiedzą i zdrowym rozsądkiem sędzia miała ustalić;
1. Czy oskarżona przebywała na terenie posesji w dniach i czasie, kiedy zarzucane „walenie” i dzwonienie miało miejsce?
2. Czy zarzucane „walenie” było możliwe?
3. Czy oskarżona miała powody „walenia” i dzwonienia do drzwi mieszkania pokrzywdzonej, czy też „waliła” i dzwoniła li tylko w celu nękania pokrzywdzonej ?
Anna O. złożyła wnioski dowodowe m.inn. o przesłuchanie robotników wykonujących prace remontowe w kamienicy w czasie zarzucanych „nękań” (pkt. 1), przeprowadzenie eksperymentu procesowego „walenia” w ponad stuletnie głęboko rzeźbione dębowe drzwi (pkt.2) i ustalenie gdzie znajdowała się siedziba administracji wspólnoty mieszkaniowej w czasie zarzucanego nękania (pkt.3) i inne. Wszystkie wnioski dowodowe oskarżonej zostały odrzucone z lakoniczną standardową formułką „nie mające znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy”. Wbrew przepisom procedury sędzia nie uzasadniła - dlaczego przeprowadzenie wnioskowanych dowodów nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia.
Anna O. w dniach, które podała pokrzywdzona jako dni nękania, pracowała w miejscu znajdującym się ponad 30 km od miejsca przestępstwa. Ponieważ czasami pracowała sama, a czasami z innymi osobami, złożyła wniosek dowodowy o przesłuchanie robotników wykonujących remont, bowiem przebywali oni w kamienicy w czasie wszystkich zarzucanych w akcie oskarżenia waleń i dzwonienia do drzwi pokrzywdzonej.
Podczas procesu sędzia arbitralnie (bez podstawy w przepisach procedury) w „zmodyfikowała” akt oskarżenia i 6 dni nękania „rozciągneły się” na cały rok 2012 czyli 365 dni. Anna O. nie została powiadomiona przez sędzię o tej zasadniczej „zmianie” w czasie w jakim dokonywała zarzucanych przestępstw, co w sposób fundamentalny utrudniło obronę. Oskarżona trwała w naiwnym przekonaniu, iż sąd jest związany podstawą faktyczną oskarżenia i dopiero na zaawansowanym etapie procesu stało się dla niej jasne, że musi bronić się przed czynami nękania nieopisanymi w zarzucie aktu oskarżenia. W sprawie nie zeznawał żaden świadek walenia i dzwonienia Anny O. do drzwi pokrzywdzonej podczas nie tylko 6 dni przedstawionych w akcie oskarżenia, ale także w pozostałych 359 dniach 2012r. (poza oświadczeniami pokrzywdzonej). Dodać trzeba, iż na 6 dni „nękania” podanych w akcie oskarżenia, świadkowie dali alibi Annie O. w czterech przypadkach.
Przeprowadzenie eksperymentu procesowego wykazałoby, iż „walenie” w głęboko rzeźbione dębowe drzwi gołą ręką (tak zeznała pokrzywdzona) było fizycznie niemożliwe bez poważnego pokaleczenia i stłuczenia ręki.
W mieszkaniu pokrzywdzonej znajdowała się siedziba zarządu i administracji wspólnoty mieszkaniowej, bowiem jej mąż był w tym czasie przewodniczącym zarządu wspólnoty. Jest naturalnym, iż członkowie wspólnoty (którą jest również skazana) przychodzili do siedziby zarządu do przewodniczącego zarządu ze swoimi problemami i dzwonili, a nie walili do drzwi. Anna O. rzeczywiście w ciągu całego roku 2012 kilkanaście razy chciała porozmawiać z przewodniczącym zarządu i dzwoniła do drzwi mieszkania siedziby zarządu/mieszkania. Na rozprawie pokrzywdzona twierdziła, że również dzwonienie do jej drzwi przez oskarżoną brzmiało wyjątkowo natrętnie i zupełnie innaczej niż dzwonienie innych osób, jak np. listonosza, co wywoływało u niej „niepokój”. Podczas rozprawy syn pokrzywdzonej, występujący jako jej pełnomocnik twierdził, iż siedziba zarządu nie znajdowała się w mieszkaniu rodziców, tylko innym mieszkaniu. Skazana wnioskowała, aby sędzia wystąpiła do gminy (która posiadała większość we wspólnocie) w celu ustalenia adresu siedziby zarządu i administracji wspólnoty. Sędzia uznała, iż ta kluczowa okoliczność również „nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy”.
Stąd sędzia nie mogła ustalić;
· - czy w 2012r. mąż pokrzywdzonej był przewodniczącym zarządu,
c - czy mieszkaniu pokrzywdzonej w roku 2012 znajdowała się siedziba zarządu i administracji wspólnoty mieszkaniowej,
· czy Anna O. waliła lub dzwoniła do drzwi pokrzywdzonej,
· jaka częstotliwość walenia i dzwonienia do drzwi siedziby zarządu wspólnoty, spełnia kryteria przestępstwa nękania,
· czy w ogóle walenie w drzwi było możliwe bez uszkodzenia ręki.
Na podstawie jakich ustaleń i dowodów Sędzia Agnieszka Modzelewska uznała Annę O. winną nękania pokrzywdzonej? Ten oczywisty dla każdego średnio inteligentnego człowieka brak jakichkolwiek ustaleń wskazujących na winę Anny O. umknął uwadze sądu odwoławczego i sąd ten podtrzymał orzeczenie sądu I instancji.
W tym miejscu niezbędne jest przedstawienie zachowania Sędzi Modzelewskiej na sali sądowej, aby zrozumieć skalę bezprawia jaka dotknęła Annę O., które uzasadnia w pełni użycie określenia prof. W. Kuleszy – zbrodnia sprawiedliwości.
Przez prawie cztery lata trwania procesu Anna O. była pozbawiona jakichkolwiek praw człowieka gwarantowanych przez Konstytucję i umowy międzynarodowe obowiązujące w Polsce. Jej godność czyli fundament powinności prawa wobec człowieka wymagała, by była traktowana przez sędzię w sposób sprawiedliwy, czyli bezstronnie i według jednakowej miary. Godność Anny O. nie mogła się urzeczywistniać na sali sądowej Sędzi Modzelewskiej, bowiem Sędzia pozbawiła jej bezpieczeństwa prawnego poprzez ciągłe naruszanie prawa do rzetelnego procesu - jak brak bezstronności sędzi w jej zachowaniu, mimice, decyzjach i otwartej dyskryminacji oskarżonej. Skazana była sterroryzowana krzykami sędzi, ciągłymi (kilkukrotnymi na każdej niemal rozprawie) groźbami kar porządkowych - za prośbę o głos, prośbę o pozwolenie wniesienia wniosku dowodowego lub protest podczas słuchania świadków. Po wymierzeniu skazanej kilku kar porządkowych wysokich grzywien i zapowiedzi, iż następna kara to będzie 14 dni aresztu, Anna O. praktycznie nie miała prawa głosu i bezsilnie przyglądała się procesowi inkwizycji. Skargi i wnioski o „zdyscyplinowanie” członkini kasty nadzwyczajnej były ignorowane przez innych członków tej kasty. Na ostatniej rozprawie sędzia ogłosiła wyrok po czym oświadczyła, iż „utajnia” ustne uzasadnienie wyroku i wyprosiła publikę oraz ...skazaną. W protokole nie ma ani słowa o tej nieznanej prawu decyzji utajnienia ustnego uzasadnienia wyroku, a żądania o sprostowanie protokołu rozprawy spotkały się z „rżnięciem głupa” i robieniem ze skazanej awanturnicy, pieniaczki i osoby upśledzonej na umyśle przez główną przedstawicielkę kasty nadzwyzajnej w tym sądzie i przez wyższe czynniki. Gdyby nie świadkowie – publika na rozprawie, sama skazana chyba uwierzyłaby, że coś z nią nie tak.
22 rozprawy „rozłożone” na niemal cztery lata w relatywnie nieskomplikowanej sprawie - posłużyły sędzi zamieszać, zaciemnić i ukryć brak rzetelnego rozpatrzenia sprawy w masie nie mających żadnego znaczenia dla rozpatrzenia kwestii winy lub niewinności - „ustaleń i dowodów”. I tak np. pokrzywdzona składała swoje wyjaśnienia przez 5 dni - czyli ca 16-17 godzin - siedząc wygodnie w foteliku, nie niepokojona przez sędzię plotła trzy po trzy o historii rodziny, kto kiedy się urodził, kto był ślubnym, a kto nieślubnym dzieckiem, co robił dziadek i tatuś pokrzywdzonej, plotek o historii mieszkańców kamienicy itp. Na przedstawienie przypadków nękania – czyli jedynych kwestii, którymi winien być zainteresowany sąd - przypadło max 2-3 godziny i oprócz walenia i dzwonienia okazało się, iż były inne nieprawdopodobne przypadki nękań jak np; - Anna O. „któregoś dnia opluła pokrzywdzoną na ulicy i jej sukienka była cała mokra, wróciła więc do domu i zmieniła spódnicę”.
Dla porównania 84 letniej matce Anny O. podczas składania zeznań, sędzia nie zaproponowała krzesła i leciwa kobieta z trudem stała przez ponad godzinę składania wyjaśnień. Sędzia krzyczała na nią „milczeć” „ nie odzywać się” i straszyła karami porządkowymi, łącznie z aresztem, kiedy świadek nie dosłyszała pytania sędzi i odpowiadała nie na temat. Sędzia doprowadziła starszą panią do łez. Płakała też zrozpaczona skazana, a sędzia nie krzyczała a darła się „milczeć, to oskarżona wnioskowała tego świadka”.
[i] https://faxe1.blogspot.ca/2016/05/do-czego-pani-ani-potrzebna-konstytucja.html
[ii] dla porównania; sprawę o podwójne zabójstwo A.Sobocińskiego Sąd Okręgowy w Olsztynie rozpatrzył w 2 lata na 32 rozprawach, a sprawę Jacka Wacha i dwóch innych oskarżonych o porwanie i zabójstwo Tomasza S. Sąd Okręgowy w Suwałkach rozpatrzył w ciągu 9 miesięcy na 28 rozprawach
Jestem świadoma odpowiedzialności karnej z art. 212 & 1 i 2 Kk i oświadczam, iż informacje na tym blogu podlegają ochronie art. 213 & 2 Kk. Jestem świadoma, że niepoparte żadnymi dowodami pomówienia, nie podlegają również ochronie art. 10 Europejskiej Konwencji Prawa Człowieka.
Badania Worldwide Press Freedom Index wskazują, że Polska z punktu widzenia wolności prasy jest na ostatnim miejscu spośród krajów Unii Europejskiej i na 58 w rankingu światowym .
„...Osoby wykonujące funkcje publiczne- ze względu na swą pozycję i możliwość oddziaływania zachowaniami, decyzjami, postawami, poglądami na sytuację szerszych grup społecznych - muszą zaakceptować ryzyko wystawienia się na surowszą ocenę opinii publicznej...” SK 43/05 12.05.2008
W interesie demokratycznego państwa prawa leży, aby wyroki sądowe podlegały nie tylko ocenie i kontroli instancyjnej, ale by mogły podlegać ocenie i krytyce ze strony opinii publicznej.
Wszystkich czytelników informuję, że wolność wypowiedzi i swoboda wyrażania swoich poglądów jest zagwarantowana art. 54 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Artykuł ten gwarantuje również prawo do informowania o działalności osób pełniących funkcje publiczne.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo