Pierwszy raz usłyszałam ją z 10-12 lat temu, na koncercie Piwnicy pod Baranami. Śpiewała słynną „Rebekę” i zrobiła to tak sugestywnie, że nie porównywałam jej z wersją Ewy Demarczyk. Ta sama muzyka, ta sama treść, a inne emocje, wydźwięk, w sumie inna piosenka. Beata Czernecka, bo o niej mowa, pozostaje wierna tej zasadzie : być sobą.
Nie jest łatwo zaistnieć w takim zespole, jakim kilkanaście lat temu była i jeszcze jest Piwnica pod Baranami. Tam są same osobowości, oprócz tego jest jeszcze presja, tak właśnie, presja legendy, jaka otaczała kabaret. Każdy nowy twórca musi się zmierzyć z faktem, że to jest to miejsce, w którym występowali Demarczyk, Dymny, Wyrodek, Wójtowicz, Szałapak, Długosz, Maurer, że wymienię tyko niektórych artystów i że zapowiadał ich Skrzynecki. I musi znaleźć w związku z tym swój własny styl, bo podróbki tu wypadają wyjątkowo fałszywie i tandetnie. Beacie Czerneckiej udało się to od początku. Już sam wygląd był pomocny, czarne loki, wyrazista uroda przykuwają uwagę. No i głos, który jest pełen emocji. Duża ekspresja. Pomaga jej też warsztat aktorski. Tylko ją wyobrażam sobie śpiewającą „Idę Eldelman” chociażby. Celowo wymieniam tę właśnie piosenkę, bo Czernecka śpiewa też piosenki z repertuaru szeroko pojętego żydowskiego. Występowała zresztą przez lata z Cracow Klezmer Band – czyli obecnie Bester Quartet, śpiewała w jidysz. To nie wszystko, bo artystka jest też zaangażowana w nurt sztuki chrześcijańskiej i ani się tego nie wstydzi (co dziś jest wyrazem odwagi), ani nazbyt nachalnie nie epatuje.
Słucham właśnie najnowszej płyty Beaty Czerneckiej. „Anioły codzienności” to owoc współpracy z poetą Lechem Tkaczykiem i kompozytorem Jackiem Wanszewiczem. Anioły, o których śpiewa nie są tylko łagodnymi aniołami stróżami. To często zmęczone życiem, smutne anioły. Takie, które są obok nas w trudnych sytuacjach, ale też w tych zwyczajnych, właśnie codziennych. Są niejednoznaczne. I tak też o nich śpiewa Czernecka. Ten, kto spodziewałby się tkliwych ballad będzie rozczarowany. Niektóre z piosenek są wręcz drapieżne. Na pewno nie zostawiają nas obojętnymi. Sprawiają coś jeszcze więcej – zachęcają do tego, by poszukać innych piosenek Czerneckiej i wczuć się w ich klimat. Do czego i Państwa zachęcam :)
Inne tematy w dziale Kultura