Wczoraj minęła czwarta rocznica jednostronnego proklamowania niepodległości Kosowa. W kilku polskich miastach odbyły się manifestacje poparcia dla Serbów. Przy tej okazji po raz kolejny widzę, jak różne środowiska w Polsce w tej jednej sprawie potrafią mówić jednym głosem. Słusznym zresztą.
Już podczas nalotów NATO na Jugosławię w 1999 roku dało się zauważyć, że społeczeństwo polskie było wobec tej agresji bardziej sceptyczne niż rząd. Ale i sama tak zwana klasa polityczna była mocno podzielona, oś podziału zaś nie przebiegała na linii lewica-prawica. Przeciwko nalotom opowiedziały się i środowiska prawicowe, i lewicowe. Był to jeden z niewielu przypadków, że politycy na codzień żyjący na ideowych antypodach stanęli w jednym szeregu. Z różnych rzecz jasna powodów. Pamiętam doskonale, kto już wtedy widział błąd popełniany przez USA i NATO. Wśród przeciwników nalotów znaleźli się m.in. Jan Łopuszański, Marek Jurek, czy Maciej Giertych, ale też Izabella Sierakowska i Piotr Ikonowicz. Warto wymienić też publicystów i naukowców, m.in. Stanisława Michalkiewicza, czy prof. Marka Waldenberga. Podobnie było dziewięć lat później, gdy Kosowo ogłaszało niepodległość. Znów wyrazista lewica i prawica były przeciw. Za był środek sceny politycznej, z natury bardziej koniunkturalnie nastawiony.
Co sprawia, że wielu, naprawdę wielu Polaków w tej sprawie solidaryzuje się z Serbami? Abstrahując oczywiście od samej obiektywnej oceny sytuacji, opartej na znajomości historii. Solidarność słowiańska, poczucie dumy narodowej i przywiązania do własnych korzeni, genetyczna niechęć do rozbiorów krajów, wreszcie w pewnym stopniu poczucie zagrożenia. Bo przecież w tej sprawie nie można mieć pretensji tylko do Albańczyków, którzy chcieli niepodległości, ale w tym samym o ile nie większym stopniu do tych, którzy zachęcali ich do tego, a w końcu ochoczo uznali niepodległość. Serbia w najważniejszej dla siebie kwesti, czyli obronie integralności granic nie miała wiele do powiedzenia. A to oburza. Delikatnie rzecz ujmując.
Cieszę się, że co roku tylu Polaków wychodzi na ulice z serbskimi flagami. Bo pokazuje to, że światopogląd "nasza chata z kraja" nie jest jednak dominujący. I że nie brak w Polsce ludzi świadomych i aktywnych, nieobojętnych. Którzy widzą sytuację w szerszym kontekście. Widzą, że zarówno naloty, jak i ich pokłosie polityczne czyli właśnie proklamacja niepodległości przyniosły opłakane efekty, w postaci mafijnego quasi państwa, w którym nie ma miejsca dla ludzi, chcących żyć uczciwie. Nie mówiąc o efekcie domina.
I bardzo dziękuję wszystkim tym ludziom.
Inne tematy w dziale Polityka