Nigeria – przemoc kontrolowana?
Podczas, gdy Europa zajmuje się swoimi własnym problemami, w Nigerii kontynuowane są zbrodnie na chrześcijanach. Wpisuje się to w szerszy problem – prześladowania chrześcijan. Co robić?
Pisałam, przypominałam niedawno sprawę Asii Bibi, pakistańskiej chrześcijanki, która została skazana na karę śmierci za bluźnierstwo. Pomimo interwencji wielu instytucji i organizacji międzynarodowych – także Parlament Europejski zabrał głos (pod listem Pawła Kowala podpisało się wielu europosłów) Asia Bibi dalej przebywa w więzieniu. Podobnie, jak i wielu innych pakistańskich chrześcijan.
Na całym świecie rozmaitym prześladowaniom podlega około 100 mln. chrześcijan rocznie. W łagodniejszych przypadkach polegają one na restrykcjach finansowych, czy wyrzucaniu z pracy. W najbardziej skrajnych na mordowaniu niewinnych ludzi. Jak to ma miejsce na przykład w Nigerii.
Od czasu Świąt Bożego Narodzenia regularnie dochodzi do ataków na chrześcijan. Atakowane są kościoły, podkładane bomby, ostrzeliwane miejsca zgromadzeń. Pod wszystkimi tymi zbrodniami podpisuje się organizacja islamska – Boko Haram. Nigeryjscy chrześcijanie zapowiedzieli, że będą się bronić sami.
A jaka jest reakcja międzynarodowa? Poza Watykanem większość innych stolic dyskretnie milczy. A przecież w sposób jaskrawy łamane są prawa człowieka. Gdzie są teraz obrońcy praw człowieka?
Zastanawiam się często nad mechanizmem wojen i agresji. Na Bałkanach miałam najbardziej dosłowny przykład reakcji łańcuchowej i nakręcania spirali nienawiści. Jedna zbrodnia wywoływała pragnienie odwetu i w efekcie kolejną zbrodnię. Zresztą na Bałkanach jest to akurat wpisane w niechlubną tradycję, w Czarnogórze i w Kosowie do dziś istnieją resztki krvnej osvety (krwawej zemsty) – nakazu dokonywania zemsty na mordercach krewnych i przodków. Znają to zresztą i nasi, polscy górale. Nic więc dziwnego, że abstrahując od podsycania konfliktu przez czynniki zewnętrzne, przemoc nakręcała się w czasie także ostatnich wojen w sposób symetryczny. Każde zabójstwo wywoływało żądzę zemsty i następne zabójstwo.
Piszę o tym, także w kontekście także Nigerii. Co mają robić atakowani chrześcijanie? Nadstawiać policzek? Bronić się? Ale obrona własna zakłada także w niektórych przypadkach zabicie agresorów. Łatwo jest pisać, że napadani chrześcijanie wzorem tych pierwszych chrześcijan powinni z pokorą przyjmować śmierć. Ale kto z nas zgodziłby się na coś takiego, na pokorne przyjęcie ataku, bez możliwości obrony? Co zatem robić? Co mogłoby zatrzymać lawinę przemocy? Może naiwnie zakładam, że zdecydowanie potępienie tych zbrodni przez duchownych muzułmańskich mogłoby mieć jakiś oddźwięk. A co możemy robić my? Poza pomocą finansową. Czy wysłanie wojsk/policji międzynarodowej pomogłoby czy zaogniłoby tylko sytuację? Na ile zwyrodnialcy, zakrywający się nazwą organizacji, słuchają kogokolwiek? Sama czuję się bezradna w obliczu skrajnej nienawiści i przemocy. I im dłużej zastanawiam się nad sposobami walki z przemocą, tym większą czuję bezradność.
Inne tematy w dziale Polityka