Ponieważ temat jakości nauczania, w kontekście upadku polskiego systemu edukacji, jest ostatnio tematem aktualnym, dzięki niedawnemu strajkowi nauczycieli, warto więc przypomnieć o najważniejszej dacie w historii edukacji i wychowania. W roku 1919 w Stuttgarcie powstała pierwsza Wolna Szkoła Waldorfska. To był największy skok chyba w całej historii nauk o edukacji, rozwoju i wychowaniu. Kto nie wie, jak powinien wyglądać nowoczesny system edukacji, niech zajrzy na początek do Wikipedii na "pedagogika waldorfska" - jak na Wikipedię opis jest całkiem sensowny.
Ogólne idee pedagogiki waldorfskiej dopiero od niedawna stały się podstawą wykształcenia pedagogicznego nauczycieli, gdyż wciąż jeszcze są przez ciemniaków odbierane jako zbyt nowoczesne. Wielu nauczycieli starej daty czuje opór przed traktowaniem dziecka jako człowieka - podmiotu prawa do edukacji i wychowania. Tradycja traktowania dzieci jako tresowanych zwierząt wciąż jest silna w ciemnogrodzie - dlatego z takimi oporami idee pedagogiki waldorfskiej wprowadzane są do szkół przez skostniałą biurokrację. A przecież 100 lat, to wydaje się dużo. Cztery pokolenia nauczycieli, wykładowców i wychowawców powinno chyba wystarczyć, aby wszyscy przekonali się o wyższości szkoły waldorfskiej nad szkołami tradycyjnymi...
W Polsce dopiero po upadku ZSRR zaczęły powstawać pierwsze szkoły waldorfskie. To akurat jest łatwo zrozumieć, dlaczego socjaliści byli naturalnymi wrogami prawidłowego rozwoju dzieci. Socjaliści zawsze chcieli mieć ludność posłuszną, bezmyślną i upodloną, bo takimi "obywatelami" najłatwiej jest rządzić - doskonale pamiętamy, jak byliśmy, jako dzieci, traktowani przez nauczycieli i rodziców - dokładnie tak, jak chciały tego stalinowskie władze. Pedagogika oparta na szacunku i wszechstronnym rozwoju dziecka była dla stalinowców największym zagrożeniem.
Warto jeszcze zwrócić uwagę, że wciąż istnieją wyższe szkoły pedagogiczne i wydziały na uniwersytetach, na które zasady pedagogiki waldorfskiej jeszcze się nie przebiły - gdzie wciąż pedagogika traktowana jest jak sztuka tresowania dzieci. A najgorsze jest to, że w ostatnich latach zdaje się sztuka pedagogiczna cofać w rozwoju. Przykładem jest zmuszanie rodziców do kupowania co roku coraz większej liczby coraz gorszych podręczników. To oczywiście jest skutek korupcji i rządów mafii wydawniczej, wykorzystującej prawo autorskie do nieuczciwego zarabiania pieniędzy, ale boję się, że to coś więcej - że to jest jakieś szersze zjawisko, jakby jeden z kierunków kontrofensywy ciemnogrodu w reakcji na rozwój nauki i cywilizacji z końca XX w.
Mija 100 lat od kiedy wynaleziono pierwszy dobry system wychowawczy, a wciąż się wydaje, że te idee bardziej są przyszłością pedagogiki, a nie przeszłością - jakby to, co wymyślono 100 lat temu, wciąż jeszcze było za trudne, żeby pojęli to współcześni nauczyciele i ich nauczyciele na studiach pedagogicznych. Dlaczego na świecie przez te 100 lat powstało dopiero raptem 3000 przedszkoli i szkół waldorfskich? I to nie jest jakiś regres - cały czas mamy postęp - z roku na rok takich placówek przybywa. Jest postęp, ale jakiż powolny! Co jest takiego trudnego w pedagogice waldorfskiej?
Apeluję do środowiska nauczycieli: Wykorzystajcie tę rocznicę, żeby zrobić coś extra dla dobra swoich uczniów! Zróbcie także coś extra dla rozwoju swojej profesji i dla podniesienia swoich kompetencji!
Inne tematy w dziale Społeczeństwo