Czas letni jest czasem w Polsce złym, bo niefizjologicznym - po prostu niezdrowym. Wstawanie po ciemku do pracy jest czymś bezdyskusyjnie dołującym - pogłębia depresję, a zdrowemu człowiekowi psuje nastrój na cały dzień, gdy musi wstać po ciemku obudzony budzikiem. Na szczęście nigdy w Polsce nikt nigdy nie przedłużał czasu letniego ponad tę granicę - czas letni organizm toleruje bez większych szkód tylko w lecie.
Proponowanie przez niektórych czasu letniego na cały rok uważam więc za skutek zwykłego nieporozumienia - komuś kiedyś się pomyliło i odwrotnie sobie wyobraził godzinę w odwrotnym kierunku. Dla tych, którzy nie rozumieją, albo którzy mają trudności z intuicyjnym myśleniem i odczuwaniem różnicy między czasem letnim, czasem normalnym (i czasem zimowym, którego nigdy nie mieliśmy, a może warto by go wprowadzić), podaje proste rozróżnienia:
1. Czas normalny dla Polski, czyli czas wczesnego południa - to czas, gdy rano, gdy wstajemy, zwykle jest już jasno i przyjemnie, już zaczyna robić się ciepło i miło. Południe jest przed 12-stą, a wieczorem szybko robi się ciemno.
2. Czas letni - to czas, który tylko na lato się od biedy nadaje - stąd jego nazwa: "letni". To czas, gdy rano jest jeszcze ciemno i zimno, a już trzeba wstawać i iść do pracy ciepło ubranym ze świadomością, że gdy będziemy z pracy wracać, będzie upał i całe to ubranie trzeba będzie nieść w torbie lub w ręku. Wieczorem, gdy rozkręciło się już życie wieczorne i zaczyna się nocne, gdy chcemy odpocząć przy ognisku, na prywatce, potańczyć, posiedzieć w knajpie przy nastrojowym dyskretnym oświetleniu, kiedy każda kobieta wydaje się ładna (jak siedząca przy ognisku) - w taki wieczór, w ten czas wypoczynku i relaksu, w ten czas towarzysko-społeczny... wciąż jest jasno, jakby jeszcze był dzień, a my już zmęczeni, bo zbyt wcześniej wstaliśmy, nie mamy ochoty się mobilizować dla towarzystwa, zaniedbujemy przyjaciół i rodzinę.
3. Czas zimowy. Jak wskazuje nazwa - idealny na zimę. W Polsce jednak zbyt nienaturalny, bo Polska ma takie położenie względem stref czasowych, że naturalnie doświadczamy ułamka (miejscami sporego) zalet czasu zimowego. Jednak dla porządku warto te zalety omówić, żeby każdy miał jasne intuicje. Otóż, gdyby wprowadzać na zimę czas zimowy, to także w środku zimy wstawalibyśmy dopiero wtedy, kiedy robi się już jasno - nawet zimą poranne wstawanie do pracy byłoby przyjemnością. Wieczory były jeszcze dłuższe - zaczynałyby się wcześniej, jeszcze w czasie pracy. Na imprezy towarzyskie można by jeździć prosto z pracy, bez marnowania czasu na jeżdżenie do domu i z domu na imprezę.
Nie mylcie więc lewego z prawym. Jak mawiają niektórzy dla ułatwienia: "lewa ręka to ta z zegarkiem". Tak ja wam dla ułatwienia podpowiem: "czas letni to ten czas, kiedy wstajemy rano do pracy po ciemku".
Nigdy więcej czasu letniego! To jedna z niewielu rzeczy, za które wdzięczny jestem obecnemu rządowi - już nie boje się wiosny, nie boje się przymrozków, nie boje się złego samopoczucia... nie będzie więcej zmiany czasu na letni. Radujmy się!
....
A może by tak spróbować, choćby na grudzień i styczeń, wprowadzić czas zimowy - tak dla zdrowia i z ciekawości, jak by to było...
Inne tematy w dziale Rozmaitości