"Obowiązkiem praworządnego państwa jest niepraworządność naprawić". Niektórym się wydaje, że właściwym rozwiązaniem jest idea "zwrotu w naturze". Pominę problem znany i oczywisty - wyrzucania chorych staruszków z ich mieszkań, czy problem bliźniaczy - zwracania "w naturze" lokatorów wraz z kamienicami, gdy tymczasem lokatorzy są już nie ci sami, co 80 lat temu - teraz są biednymi emerytami, a wtedy właściciel kamienicy miał bogatych mieszczan.
Spójrzmy na rzadziej dyskutowany problem zwrotu parku lub ogrodu, który został przez czerwonych zagrabiony i teraz stoi na tym terenie piękna fabryka, kopalnia, oczyszczalnia ścieków czy cokolwiek innego. Jak zwrócić w naturze ogród, kiedy teraz stoi tam cokolwiek? Oczywiście możemy się śmiać z praktycznych trudności realizacji idei "zwrotu w naturze", ale po co, skoro ta idea jest prawnym absurdem z punktu widzenia idei dobrego prawa. Przecież ideą dobrego prawa jest "niepraworządność naprawić". Rozwińmy tę ideę.
Zacznijmy od tego, co trzeba naprawić. Prawo wskazuje, że naprawić trzeba szkodę. A co to jest szkoda? Najprościej opisuje to fraza "uszczerbek wbrew własnej woli", chociaż dla naszej dyskusji możemy przyjąć za oczywiste, że mówimy tylko o uszczerbkach wbrew własnej woli. Tak więc, upraszczając, szkoda to uszczerbek, strata, krzywda itp. Samo to pojęcie "szkoda" pokazuje jasno, że zwrot szkody w naturze jest w ogólności absurdem, ale może w pewnych, szczególnych sytuacjach idea zwrotu w naturze nie jest absurdem. Wyobraźmy sobie taką sytuację:
Wybiorę idealny przykład rzeczywisty, park w Natolinie, własność Potockich, potem Branickich (legalnie) i od 1945 sowietów (nielegalnie). 80 lat temu to był park i dzisiaj to też jest park. Wciąż jest on własnością sowietów. Powiedzmy, że mamy dobre prawo i bierzemy się do oszacowania wartości szkody Branickich, czyli, upraszczając, wartości tego parku w 1945 roku. Istnieją różne szkoły takich szacowań. Najprościej byłoby wziąć cenę parku z 1945, zanim został zagrabiony przez komunę, i urealnić tę cenę do aktualnej. Niestety, pewnie nie znamy ceny.
Inną metodą jest oszacowanie aktualnej "rynkowej" ceny (C) nieruchomości oraz urealnionych kosztów (K) amortyzacji, utrzymania i rozwoju tej nieruchomości, jakie poniósł obecny bezprawny właściciel. Zwrot w naturze będzie oznaczał konieczność zwrócenia przez Branickich pieniędzy pokrywających koszty K, jakie polscy sowieci ponieśli w latach 1945-2018. Jeśli Branickich nie stać na zapłacenie K, wtedy zamiast zwrotu w naturze mogą zażądać różnicy C - K. Ale to już nie byłoby "w naturze", tylko w naturze zamienionej na pieniądze. Zresztą to wszystko jedno, bo kluczowe jest co innego. Kto jest w stanie policzyć koszty amortyzacji parku w Natolinie na przestrzeni 73 lat?
Wyobraźmy to sobie dokładniej. Gdybyśmy przyjęli model amortyzacji liniowej, musielibyśmy mieć zdefiniowany okres amortyzacji. Trzeba poszukać, jakie są przyjmowane typowe okresy amortyzacji dla nieruchomości o standardzie "zespół pałacowo-parkowy typu leśnego"? Jeżeli okres amortyzacji jest krótszy niż 73 lata, musimy przyjąć inny model amortyzacji - np. algorytmiczny lub jeszcze lepiej - hiperboliczny. W takim modelu odpisy amortyzacyjne są z roku na rok mniejsze. Poszukajmy gdzieś takiego parku, który leżał bez opieki 73 lata. Są to oczywiście ruiny zarośnięte lasem, pełnym śmieci i meneli (znamy takie miejsca w Warszawie, Konstancinie i innych miastach), których nikt nie chce kupić. Umieśćmy gdzieś pod taką krzywą amortyzacji oś X z datami i oszacujmy, ile wart był ten park w 1945, porównajmy go z oszacowaniem wartości tych ruin zniszczonych przez Niemców, aby uniknąć absurdalnego przebiegu tej krzywej (całka pod krzywą to wartość nieruchomości).
Macie już dość? Nie dziwię się, nawet ja mam dość. Oto do czego prowadzi idea "zwrotu w naturze". A taki park jest idealnym, najprostszym przykładem. Wyobraź sobie najprostsze komplikacje - cenny komplet chińskiej porcelany. Złodzieje ukradli m.in. ten komplet i wywieźli zrabowane przedmioty do kryjówki w stodole sąsiada. Potem umarli. Za kilka lat w trakcie remontu stodoły jej właściciel odkrył łup - wśród znalezionych przedmiotów były jakieś potłuczone skorupy. Naukowcy zbadali je i ustalili, że to komplet naczyń Branickich z Pałacu w Natolinie - niestety nie wiadomo, kto ukradł ani kiedy. Teraz Branickim mamy zwrócić w naturze jakieś zmielone skorupy?
Oczywiście można by przeprowadzić śledztwo i ustalić, które przedmioty zostały ukradzione przez kolejnych gospodarzy Natolina od 1945 roku i kto osobiście kradł dobra Branickich, ale czy obecni władcy i ich kolesie-złodzieje zgodzą się ujawnić i oddać ukradzione przedmioty? Wcale nie sugeruję, że polscy sowieci byli jakimiś szczególnie złymi ludźmi - w socjalizmie każdy w końcu staje się złym - chodzi mi o to, żeby uświadomić sobie, że koszty amortyzacji muszą naturalnie uwzględniać niszczenie i grabież majątku niczyjego (państwowego).
Nasza partia usunie z prawa pojęcie "zwrot w naturze"
Inne tematy w dziale Polityka