Dzieci będą się od samego początku uczyć pisać eseje. Będą się uczyć zasad pisania esejów, a także tego, że tych zasad nie wolno stosować w matematyce i fizyce. Dawne słowo "wypracowanie" ogłupia i wywołuje wiele poważnych szkód.
Przyznam się, że dopiero dzięki dyskusjom z kolegami odkryłem, dlaczego ludzie są tacy głupi pod względem zapobiegania nieporozumieniom. Oto moje odkrycie. Winny jest bezmyślny program nauczania języka polskiego. Dlaczego dzieci uczą się pisać "wypracowania", zamiast uczciwie powiedzieć od razu, że uczą się pisać eseje? Przecież słowo "wypracowanie" jest długie, trudne, mylące i głupie. To słowo bardziej pasuje do robót ręcznych czy jak tam się teraz ten przedmiot nazywa. Dopiero w liceum nauczyłem się, że to nie są żadne "wypracowania" tylko eseje.
Jednym z wielu kanonów eseju, który zapamiętałem z podstawówki (mówili że to zasady pisania wypracowań), jest zakaz powtarzania tego samego słowa w tym samym znaczeniu w kolejnym zdaniu, czyli że jeśli chciałem napisać o czymś w kilku zdaniach i nie mogłem odwołać się do tego poprzez podmiot domyślny lub zaimek. Podam przykład - fragment tekstu esejopodobnego:
"Gdy będę duży, chciałbym pomagać uchodźcom. Nie będzie to dla mnie ważne, czy będą mi (oni) wdzięczni, gdyż liczy się dla mnie tylko zbawienie duszy. Dlaczego wybrałem właśnie imigrantów, a nie sieroty czy wdowy? Sądzę, że uciekinierzy są w najgorszej sytuacji, ponieważ nikt im jeszcze nie pomaga, szczególnie wtedy, gdy nie dotarli jeszcze do obozów dla uchodźców...". Rozumiecie już, o co chodzi. Nawet książki popularno-naukowe z fizyki pisane są taką debilną manierą, że nie wiadomo, o czym autor pisze, bo z nawyku wyniesionego z podstawówki bezmyślny autor pisze raz "planety", drugi raz "globy", potem "ciała niebieskie", potem "gwiazdy" i czytelnik sam musi się domyślać, o czym autor pisze.
Jeżeli jakiś dziennikarz lub polityk rozumie, o czym tu piszę, to mam następującą radę - jak rozmawiać z przeciętnymi głupimi politykami i dziennikarzami. Otóż, drogi polityku lub dziennikarzu, gdy usłyszysz słowo "uchodźca" od razu wpadaj w słowo i upewniaj się, że rozmówca wie, o czym mówi: "rozumiem, że masz na myśli mieszkańców obozów dla uchodźców - no wiesz, takich obozów, tuż za granicą krajów ogarniętych wojną, gdzie znajdują schronienie kobiety i dzieci uciekające przed wojną". Druga rada: zawsze podkreślaj: "W Grecji i we Włoszech nie ma uchodźców, są tylko imigranci, ale np. Polska ma uchodźców z Ukrainy, którzy uciekli przed rosyjskimi kulami, a Jordania ma uchodźców z Syrii, którzy uciekli przez baasistowskimi kulami. Do Grecji i do Włoch przemycani są emigranci z różnych krajów, a nie uchodźcy".
Nie bójcie się oświecać polityków z Europy. Oni nie są nadludźmi. Francuzi i Niemcy są takimi głupkami jak nasze głupki. Zanim zaczniesz z takim rozmawiać, najpierw wytłumacz mu cierpliwie, czym różni się uchodźca od imigranta, i nie zaczynaj żadnych negocjacji, dopóki nie upewnisz się, że zrozumiał i potrafi ze zrozumieniem używać tych słów. Najlepiej go poprosić, żeby ułożył sensowne zdanie ze słowem "uchodźca", które będzie bez sensu, gdy spróbujemy zastąpić je jednym ze słów: "emigrant", "migrant" lub "imigrant"...
Aż stanie się jasne dla rozmówcy, że temat "relokacji uchodźców przebywających w Grecji i we Włoszech" nie istnieje - nie można o tym ani dyskutować, ani się skarżyć na to, ani oddalać skarg... bo to jest przykład zdania ze słowem "migranci", które traci sens, gdy zastąpi się je słowem "uchodźca".
Musi być jasne dla dzieci, że kanony eseju uczone w podstawówce nie mają zastosowania w negocjacjach i są szkodliwe dla myślenia. Kanony eseju stosujemy tylko w esejach, nowelach, powieściach, ... - nie wolno ich stosować w pismach urzędowych, prawniczych, popularnonaukowych, naukowych, dokumentacji technicznej, instrukcjach obsługi, umowach, notatkach z negocjacji, planach, programach...
Komentarze
Pokaż komentarze (15)