Najważniejszą inwestycją miejską powinna być budowa tanich, komfortowych linii autobusu linowego, który nazwałem "linobusem". Nie wymaga to miejsca, nie wymaga przebudowy ulic, wystarczy zbudować linię linową podczepioną do słupów, ścian budynków, filarów mostów czy innych dostępnych elementów infrastruktury miejskiej. Oczywiście niektóre trzeba będzie wzmocnić, wymienić lub zbudować w tym celu.
Linobus nie ma kół, a kształt ma dostosowany do pobierania, po opuszczeniu się na przystanek, pasażerów, także niepełnosprawnych. Przystanek nie zajmuje miejsca na chodniku, ale rozsuwa się powoli pod wpływem opuszczającego się linobusu - przez chwilę zabiera trochę miejsca na chodniku, podczas wysiadania i wsiadania, ale od razu się składa, gdy linobus unosi się do góry. Linobus jest pudłem tanim, komfortowym, przeźroczystym... Płynna jazda bezkolizyjna, piękne widoki, wygoda... kierowcy samochodów będą zazdrościć, a nie tak jak teraz gardzić stłoczonym motłochem, bo niski koszt linobusów pozwoli dać pasażerom więcej przestrzeni i wygodniejsze fotele niż to jest możliwe w samochodzie. Szybkość linobusu nie będzie zawrotna, ale nie wprowadzimy całkowitego zakazu dla samochodów.
Stacje napędowe będą oczywiście elektryczne, więc może lepsza nazwa byłaby "tramwaj linowy". Oczywiście będzie to transport darmowy, finansowany z budżetu a może nawet docelowo z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży biletów dla kierowców samochodów... tak, to już drugi genialny pomysł mojego autorstwa w tej notce.
Absurdem jest sprzedawanie biletów pasażerom tramwajów. Bilety powinni kupować kierowcy samochodów. Kto generuje koszty i niszczy zdrowie ludzi? Pasażerowie tramwaju czy kierowcy samochodów? To kierowcy samochodów powinni płacić za prawo do zatruwania miasta i niszczenia jego insfrastruktury, powinni płacić za koszty oświetlenia, sygnalizacji, utrzymywania ulic, znaków... Absurdem jest opłata za parkowanie - racjonalnie jest płacić za jazdę po mieście. Na początek wprowadzimy bardzo prosty system - bilety w cenie proporcjonalnej do ilości spalonego paliwa w mieście. Technicznie zrobimy to tak, że cena paliwa na stacjach w mieście będzie wyższa, a kto wjeżdża do miasta, będzie musiał dopłacić różnicę w cenie wwożonego paliwa. Kierowca złapany bez biletu pokrywającego liczbę przejechanych kilometrów, to ktoś, kto wniósł do miasta benzynę w kanistrze. Zapłaci karę w wysokości ceny za tyle paliwa, ile mu brakuje biletów na pokrycie kilometrów. Zanim zbudujemy pierwsze linobusy, znacząco ograniczymy smog samą tylko racjonalizacją biletów.
Inne tematy w dziale Rozmaitości