Dowiedziałem się, że szkoła zmusza nauczycieli do udziału w rekolekcjach. Czy Kościół ma za mało katabasów do obsługi lekcji religii? Nie przypuszczam, żeby za tym przymusem stała zła wola, jednak prześladowania ateistów są faktem. W najlepszym przypadku mamy do czynienia z indolencją Kościoła w kwestii zapewnienia opieki dzieciom podczas lekcji religii. Jednak absolutnie niedopuszczalne jest to, że Kościół zmusza nauczycieli (w tym ateistów) aby zastępowali katabasów w ich obowiązkach.
Czy doszło już do tego, że w wypadku nieobecności katabasa w szkole, zwyczajny nauczyciel musi go zastąpić na lekcji religii? Jeśli tak, to nauczyciel prowadzi zastępstwo, prezentując treści bliskie swojej specjalizacji. Kiedy jako matematyk szedłem na zastępstwo, bo nie było lub fizyka, to prowadziłem lekcję z przedmiotu wg planu, ale kiedy szedłem na lekcję polskiego lub historii, to robiłem powtórkę z matematyki lub odrabianie zadań domowych z matematyki. Gdybym musiał iść na religię, zrobiłbym to samo: "chowamy książki i zeszyty religijne, wyjmujemy biologię".
Jeżeli brakuje katabasa, żeby zabrać dzieci na rekolekcje, to idę na zastępstwo i biorę dzieci do parku na oglądanie zwierzątek i roślinek. Jak strasznie niektórzy nauczyciele zostali upodleni przez bolszewików Czarnka, że zgadzają się w zastępstwie katabasa, uprawiać z dziećmi religię?! Co z tym niezbywalnym poczuciem posiadania przyrodzonej godności? Jak musi się czuć nauczyciel w taki sposób upokorzony przy dzieciach przez fanatyczną dyrekcję szkoły?
Jeżeli prawdą jest, co się dowiedziałem, że niektórzy niewierzący nauczyciele zmuszani są do udziału w rekolekcjach, to znaczy, że polska edukacja sięgnęła dna i obecny rząd gronkowców (fanatyków pokroju Gronkowca) wiernie służy Rydzykowi (czyli Szatanowi), tak jak Gronkowiec. Czy Polska ma teraz zasłynąć z prześladowania niewierzących nauczycieli? Czy taka jest wola obecnej ekipy rządzącej? Nowy wizerunek SLD - prześladowca ateistów.
Inne tematy w dziale Polityka