doku doku
266
BLOG

Meandry polityki USA

doku doku USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Jedna z taoistycznych mądrości mówi: "Jeżeli coś trudno ci zrozumieć, wróć do podstaw". A może to mądrość uniwersalna, znana też w innych kulturach? To nawet lepiej. Postanowiłem więc odpowiedzieć sobie na kilka trudnych pytań, dotyczących polityki i historii najnowszej USA, korzystając z tej wskazówki. Tylko jak wrócić do podstaw w tym wypadku - w którym kierunku się cofać. I przypomniałem sobie metodę Tołstoja, jak zrozumieć procesy historyczne. Tołstoj opierał swoje rozumowanie na fizyce.

Powiecie, że to oczywiste - przecież to właśnie fizyka jest nauką podstawową... i będziecie mieli rację. Jak już człowiek to sobie uświadomi, to faktycznie staje się to oczywiste. Pierwszą rzeczą, jaką trzeba sobie uświadomić, jest to, że nazwisko ani osoba wodza nie ma znaczenia. Siły kształtujące historię, są siłami fizycznymi, jak wszystkie siły. Niczego się nie zrozumie, jeśli wierzy się w nadprzyrodzone moce przywódców. Naród nigdy nie robi nic pod wpływem jednego człowieka. Myślenie o tym, że Trump postanowił to, Putin postanowił tamto, a Biden owo, jest myśleniem prowadzącym do nierozumienia tego, co robi USA i Rosja.

Dzisiaj, dzięki rozwojowi fizyki statystycznej lepiej rozumiemy termodynamikę i w ogóle łatwiej nam rozumieć zjawiska masowe - łatwiej nam zrozumieć metodę Tołstoja... to w ogóle niemal cud, że ktoś w jego czasach miał tak wielki geniusz, że wymyślił coś takiego. Ale wróćmy do metody.

1. Tołstoj każdemu człowiekowi przypisał wektor siły i twierdził, że w historii zapisuje się tylko siła wypadkowa wielkiej liczby takich wektorów. Jeżeli myślimy o historii USA, to musimy zsumować wektory wszystkich Amerykanów i innych osób, mających wpływ na Amerykanów. Nigdy nie jest prawdą, że prezydent wysyła wojsko amerykańskie, żeby gdzieś walczyło - zawsze wojsko amerykańskie wysyłają Amerykanie siłą wypadkową wszystkich swoich sił składowych.

2. Wódz może jednak być dobry lub zły. Aby to zrozumieć, trzeba spojrzeć na inny aspekt fizyki. Otóż wektor wypadkowy narodu nie zawiera wszystkich szczegółów. Amerykanie po prostu wysyłają armię, np. żeby ta armia dała wolność Afgańczykom. Jednak ważne jest też wykonanie. Jeżeli Amerykanie nie zainteresują się szczegółami, to prezydent rozkaże armii amerykańskiej iść pieszo... zrobi się bałagan, naród opieprzy prezydenta, każe mu wsadzić armię na okręty... Dobry wódz, wg definicji Tołstoja, to taki wódz, który rozumie, czego chce naród - posiada intuicję pozwalającą mu wyczuć dokładnie ten wektor wypadkowy... I wtedy może rozkazywać, a naród wykonuje jego rozkazy, ponieważ i tak by je wykonał, ale gorzej, nawet gdyby prezydent wydał inny rozkaz, armia i tak ruszy w końcu do Afganistanu, a prezydent będzie musiał kłamać, że taki właśnie wydał rozkaz. Tylko że takie działanie jest mniej sprawne i mniej skuteczne. Tołstoj dowodził, że najlepszym wodzem na polu bitwy jest taki wódz, który czuje swoją armię i wydaje tylko takie rozkazu, o których wie z góry, że armia "pragnie" (jako wypadkowa pragnień) zrobić dokładnie to, co będzie w treści rozkazu. Dobry wódz (ale nie najlepszy) nie wydaje rozkazów, tylko potwierdza, że wszystko, co się dzieje, dzieje się z jego rozkazu. Mówiąc krótko - wódz jest dobry wtedy, kiedy nie wkłada kija w szprychy wydarzeń.

3. Trzeba też rozumieć, że wektor wypadkowy narodu nie jest czymś stałym. W czasach Tołstoja to też było trudno zrozumieć, ale my dzisiaj mamy łatwiej, ponieważ poznaliśmy mechanizmy funkcjonowania demokracji. Nie dziwi nas, że wektor wypadkowy może nawet się w ciągu kilku lat odwrócić, szczególnie wtedy, kiedy jest krótki (większość nie jest przytłaczająca). W tym sensie wola narodu może się zmienić. Przed chwilą wysłali wojsko za granicę, chwilę później chcą, żeby wojsko wróciło nie wykonawszy zadania.

Teraz, gdy wróciliśmy do podstaw, możemy zacząć myśleć z sensem. Czego chcieli Amerykanie wysyłając wojsko do Wietnamu czy wydając miliardy dolarów  na pomoc dla Afganistanu, walczącego przeciwko okupacji rosyjskiej. Chcieli upokorzyć Rosję? Wątpię. Chcieli osłabić Rosję, żeby upadła gospodarczo i błagała o pomoc żywnościową? Jeszcze bardziej wątpię. Zwyczajni Amerykanie mają gdzieś samopoczucie Rosjan. Zwyczajni Amerykanie chcą być dumni z tego, że są wielcy, wspaniali i niosą wolność innym narodom. Oto dlaczego Amerykanie wysłali wojsko do wyzwalania Wietnamczyków, Afgańczyków czy Irakijczyków. Co się nie udało? Wietnamczycy nie chcieli wolności - większość z nich walczyła po stronie Rosji. Naród amerykański to wyczuł i przestał pomagać niewdzięcznikom. Afgańczycy i Irakijczycy dostali wolność, więc Amerykanie stracili zainteresowanie tematem. 

Amerykanie tak zaciekle zwalczali terrorystów, więc dlaczego nagle postanowili uratować ISIS przed ostateczną klęską. Nie dlatego, że tak im kazał Putin ustami Trumpa - teraz już rozumiemy, że oni się nie liczą. Amerykanie zadecydowali, że trzeba zdradzić Ukrainę, Kordów i Syryjczyków... Trump zrobił tylko to, czego od niego Amerykanie oczekiwali... a jest jasne, że Putin nie mógł kupić połowy Amerykanów. Odpowiedź teraz jest prosta. Amerykanów nie obchodzi los Ukraińców, Kurdów, Afgańczyków, Irakijczyków ani Syryjczyków. Po prostu nie mają motywacji takiej jak dawniej, kiedy chcieli udowodnić światu i sobie, że są najlepsi - już dawno to udowodnili i mają już spokojną pewność, że tak jest. Po pokonaniu bin Ladena przekonali się, że terroryści już nie zagrażają Amerykanom - dostali nauczkę i już rozumieją, że na Amerykanów ręki podnosić nie wolno. Amerykanom wcale nie zależy na likwidacji terroryzmu gdzieś tam daleko w dzikich krajach. Amerykanie wiedzą też, że Rosja już nie jest żadną konkurencją - nie warto się wysilać, żeby jeszcze bardziej osłabiać Rosję. Amerykanie uznali, że nie warto też marnować pieniędzy na osłabianie wrogów Izraela. Izrael jest na tyle silny dzięki amerykańskiej pomocy, że poradzi sobie ze wszystkimi wrogami.

"...dość pieniędzy dajemy Izraelowi, który świetnie sobie radzi w walce z dzikusami - nie będziemy dawać więcej pieniędzy Syryjczykom, Kurdom, Irakijczykom, którzy nie potrafią sobie zbudować demokratycznego państwa, mimo że od lat im pomagamy, a efektów tej pomocy nie widać - trzeba z tym skończyć... zresztą mamy ważne wydatki u siebie - miliony Amerykanów muszą się przeprowadzić z terenów zalewanych przez ocean na tereny wyżej położone, a niektórzy nie chcą się przeprowadzać, więc musimy dla nich budować coraz wyższe tamy, falochrony i co tam jeszcze. Na to wszystko pójdą tryliony [po polsku - biliony] dolarów, kolejne tryliony musimy...".

Które siły teraz w Ameryce pchają ludzi do działania i gadania, i głosowania? Jak wielkie rzesze Amerykanów mają wektory swoich sił równoległe? Wiadomo, że wypadkowa siła jest tym większa, im bardziej równoległe są wektory składowe. Dobrze spolaryzowana mniejszość jest silniejsza niż chaotyczna większość. Na co liczą Amerykanie popierający Trumpa? Na pewno mają gdzieś fakt, że Trump kręci lody z Putinem. "Niech sobie kręci, kij mu w oko, byle pomógł mojemu pracodawcy, żebym nie stracił dobrze płatnej pracy". Mają gdzieś fakt, że Trump własnoręcznie zarażał Amerykanów covidem - "mnie nie zaraził, ani moich bliskich - a jak zabił kilku czarnych czy innych biedaków o słabej odporności, to tym lepiej - naród się wzmocnił". Mają gdzieś fakt, że Trump uratował terrorystów przed klęską - "ilu ich tam zostało? - zresztą i tak już nam nie zagrażają, po tym, jak dostali od nas po tyłku - teraz niech Izrael z nimi walczy - dajemy im pieniądze nie po to, żebyśmy musieli za nich walczyć". 

Przyszły prezydent musi wyczuć wektor wypadkowy swojego narodu i musi obiecać narodowi, że jego programem jest ten właśnie wektor, bo naród po prostu wybierze tego, kto zgodnie z jego kierunkiem. Kluczowe pytania teraz są np. takie:

Czy Amerykanie chcą mieć więcej dymu i spalin, czy mniej. Wielu Amerykanów wierzy, że im więcej dymu, tym szybciej Amerykanie się bogacą. Niemcy np. wierzą w co innego - wierzą, że im więcej filtrów założą w kominach, tym szybciej Niemcy będą się bogacić. Obie te wiary są fałszywe. A ilu Amerykanów słucha naukowców i im ufa? "Damy więcej pieniędzy na badania kosmosu, czy damy więcej pieniędzy na pomoc dla górnictwa"?

Które wektory składowe decydują o kierunku wektora wypadkowego?

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka