Wracam do cyklu notek o podstawach etyki. Na początku przypomnę o tym, co już omówiłem. Mamy gmach etyki zbudowany na fundamencie zwanym przyrodzoną godnością, którą ja nazywam po prostu Godnością. Na tym fundamencie stoją cztery filary - najwyższe wartości, które wymienię w porządku historycznym: Własność, Wolność, Równość, Solidarność. Każdą z tych wartości można łatwo wyprowadzić z Godności. Na tych czterech filarach tworzymy definicję dobra i zła - złem jest każda idea lub działanie sprzeczne z przynajmniej jedną z czterech najwyższych wartości. Dobrem jest wszystko inne.
Bardzo wiele czasu zajęło ludziom zbudowanie tego gmachu etyki. Przez tysiące lat etyka opierała się tylko na na jednym filarze - na Własności. To były czasy barbarzyńskie, kiedy człowiek mógł być własnością innego człowieka. Teraz wśród narodów cywilizowanych jest to nie do pomyślenia. Filozofowie przez tysiące lat miotali się, pozbawieni świadomości istnienia trzech pozostałych filarów. Porównajcie ten czas z czasem jaki minął od ogłoszenia Wolności, Równości i Braterstwa filarami etyki. Niedawno nazwa czwartego filaru zmieniła się z Braterstwa na Solidarność - to najsłabiej rozumiana wartość.
Niestety, nie mamy przed sobą kolejnych tysięcy lat, żeby oswoić się z nową etyką. Musimy rzucić się nieprzygotowani na głęboką wodę. Przed nami najtrudniejsze zagadnienie etyki - zagadnienie o wiele głębsze niż Godność. Zaczynamy sobie uświadamiać, że Godność sama w sobie nie jest fundamentem. Pod Godnością leży w głębi fundament jeszcze bardziej podstawowy... i wcale nie nowy.
Już w czasach barbarzyńskich ludzie mieli wątpliwości, których nie potrafili trafnie zwerbalizować. Przykładowo ludy nordyckie rozróżniały cztery stopnie obcości. Nie wiedzieli świadomie, o czym myślą, więc werbalizowali to nieporadnie (tak jak Orson Scott Card) - nie będę tego rozwijał, gdyż notka ta nie jest o historii, ale o przyszłości. Od razu więc zwerbalizuję zagadnienie w sposób ścisły. Chodzi mianowicie o najważniejsze pytanie: Czego atrybutem jest Godność? O kim możemy powiedzieć, że posiada Godność, a o czym mówimy, że jej nie posiada?
Przez tysiąclecia etyka nie potrzebowała takich akademickich rozważań, gdyż z założenia nieświadomie wszyscy przyjmowali, że tylko ludzie mogą mieć Godność. W tym przypadku warto zauważyć, że kościelni wyprzedzili filozofów. Jak pewnie wiecie, w średniowieczu zdarzało się, że sądy kościelne sądziły i skazywały zwierzęta na kary więzienia lub śmierci, tak jak ludzi. Jakieś intuicje na temat zbrodni, odpowiedzialności i kary już wtedy przewijały się w mrokach chrześcijańskich umysłów. Jednak z upływem wieków tego typy "heretyckie" podejście do człowieczeństwa zanikło. Zwierzę nie mogło być traktowane jak człowiek w ramach etyki - nie mogło mieć praw wyborczych, obywatelstwa, immunitetu poselskiego... i nadal nie może.
Dzisiaj jednak sytuacja jest inna, ponieważ zaczęła się już przyszłość. Przyszłość atakuje nas z trzech stron. Astronomowie mogą w każdej chwili odkryć planetę zamieszkałą przez obcą cywilizację. Biologowie odkrywają coraz więcej przejawów Godności w zachowaniu niektórych gatunków zwierząt. Informatycy tworzą komputery, którymi straszy się nas, że mogą stać się inteligentne i świadome. Nie mamy tysiąca lat na to, żeby zdolność odróżniania ramenów (posiadających Godność) od verelse (istot bez Godności) pojawiła się sama w miarę dojrzewania ludzkości. Jestem przekonany, że trzeba pilnie rozwinąć etykę w głąb - wejść pod fundamenty Godności i zdefiniować metody odróżniania ramenów od verelse.
Aby zejść tak głęboko, musimy dokonać ścisłej analizy pojęcia "podmiot". Intuicja mówi nam, że odpowiedź na najważniejsze pytanie brzmi: Godność jest atrybutem podmiotu. Tę notkę zakończę więc tym co najłatwiejsze - podstawową implikacją pojęcia "podmiot", którą podsuwa nam najogólniejsza interpretacja Zasady Komplementarności Bohra. Otóż podmiot nie może istnieć sam we Wszechświecie, gdyż nikt nigdy nie mógłby rozpoznać w nim Godności, ponieważ nikt poza nim nie istnieje. Idąc tym tropem dochodzimy do wniosku, że Godność mogą posiadać tylko podmioty zdolne do porozumienia z innymi podmiotami.
Zrobiliśmy więc pierwszy krok na drodze do zdefiniowania nowej etyki - etyki uniwersalnej. Ustaliliśmy, że osiowym pojęciem nowej etyki będzie "porozumienie". W następnej notce skupimy się na zdefiniowaniu tego pojęcia, abyśmy byli świadomi, kiedy porozumienie uznamy za satysfakcjonujące na tyle, żeby verelse uznać za ramena.
Inne tematy w dziale Polityka