Jest coś, co łączy Boga z nauką. Tym wspólnym punktem jest to samo, co jednoczyło te dyscypliny w czasach starożytnych Greków. To dlatego dyscyplina filozofii, zwana Fizyką (to były czasy, kiedy wszystko mieściło się w czterech szufladkach: Fizyka, Logika, Etyka i Estetyka), obejmowała wiedzę o ludziach, Bogach i innych obiektach. Dzisiaj znów jest to aktualne. Dzisiaj naukę i Boga łączy coś, co nazywamy Naturą.
Kiedy mówimy "prawa natury" mamy na myśli to samo. Nawet najwięksi mędrcy (chociaż nie wszyscy) i najgłupsi fanatycy (też nie wszyscy) są zgodni co do tego, czym są prawa natury. Nie są zgodni co do tego, skąd się wzięły, ale poza tym wiedzą, o co chodzi. A chodzi oczywiście o nasz stosunek do Natury, pełen szacunku i pokory. Religijni mają go z powodu czci do dzieła Stwórcy, Naukowcy czczą Naturę po prostu jako Stwórcę. Gdyby naukowcy zdefiniowali Naturę, jako byt osobowy, religijni otrzymaliby w darze zrozumiałą definicję Boga.
Jak widać, pomijając kosmetyczne szczegóły otrzymujemy niemal pełną zgodność między nauką a religią, tak jak to było w czasach starogreckich, gdzie Bogowie byli po prostu ludem górali zamieszkujących Olimp.
A co wynika z tej jedności w praktyce? Pewnie zauważyliście, że coraz lepsza zgodność panuje np. w kwestii tzw. praw naturalnych, czyli praw człowieka. Dla religijnych przyrodzona godność i wolna wola, to dary Boże. Dla naukowców to są po prostu immanentne cechy podmiotowości: obserwatorów fizycznych, czyli istot rozumnych, czyli istot czujących. Obie strony są zgodne co do tego, że prawa naturalne nie powinny być nieodpowiedzialnie łamane.
Z punktu widzenia wierzących podstawowym argumentem jest to, że prawa naturalne, jako dzieło Boże, wymagają poszanowania, więc grzechem jest ich łamanie. Z naukowego punktu widzenia mamy argumenty ewolucyjne - skoro Natura tak to urządziła, to jest mało prawdopodobne, żeby działanie wbrew Naturze było bezpieczne i skuteczne.
Dawniej nie było tutaj zgody między religijnymi a naukowcami. Naukowcy nie szanowali natury, bo wydawało im się, że nowe technologie i wynalazki są skuteczniejsze od Natury... i nie martwili się o bezpieczeństwo. Nadeszły jednak czasy, kiedy naukowcy świadomi są nie tylko skuteczności i wydajności nowych technik, ale (dzięki rozwojowi informatyki, nie chwaląc się) stali się też świadomi zagrożeń, a nawet jeśli nie są ich świadomi, to pamiętają o tym, żeby przynajmniej spróbować wyobrazić sobie zagrożenia.
Dzisiaj naukę i religie zbliża to wspólne podejsze z szacunkiem do tego, że Ona tak chciała i tak to urządziła (Natura lub Bogini). Nie jest już popularny wśród religijnych XIX wieczny dogmat, że: "Bóg dał nam świat we władanie, więc eksploatujmy go, zniszczmy wszystko, zabijmy wszystko, co Bóg dał nam do zabicia". Dzisiaj religijni zmienili ton - mówią: "Szanujmy i pielęgnujmy dary Boże, ponieważ Ona wcale nie chciała, żebyśmy wycięli wszystkie lasy i zabili wszystkie zwierzęta".
A więc widzimy, że dawne błędne stanowiska nauki (nieodpowiedzialnych technik) i religii (świat oddany w nasze władanie) zbliżyły się do siebie: nauka stała się odpowiedzialna, a religia zaczęła szanować dary Boże.
A teraz czas na nieco przydługie zakończenie - na konkretny przykład dyscypliny idealnie łączącej odpowiedzialną naukę z odpowiedzialną religią. Pokażę jak genetyka łączy obydwa podejścia.
Religia mówi: "Ostrożnie z inżynierią genetyczną, bo Bogini stworzyła zwierzęta świadomie i na pewno bezbłędnie - spróbujecie coś poprawić - na pewno to zepsujecie"
Nauka (i informatyka) mówi: "Ostrożnie z inżynierią genetyczną, bo Natura stworzyła zwierzęta za pomocą miliardów lat ewolucji, bilionów pokoleń prób i błędów, więc jej dzieło niemal na pewno jest prawie doskonałe - spróbujecie coś poprawić - na pewno przy tym o wiele więcej zepsujecie".
I na sam koniec kwestia już bardzo konkretna i bardzo szczegółowa - tajemnica. Religia po prostu zaleca szacunek dla Boskiej tajemniczości: "Skoro Bogini nie dała nam tej wiedzy, nie szukajmy jej". Nauka mówi: "Natura sprawiła, że nie jesteśmy świadomi naszych celów i motywów, więc bądźmy ostrożni z ujawnianiem tajemnic ewolucji, bo świadomość prawdziwych celów może utrudnić nam realizację zadań, jakie Natura nam wyznaczyła". Jako zwolennik nauki jestem więc przeciwnikiem badań genetycznych na ojcostwo. Natura nie chciała, żeby wiedza, kto jest ojcem, była dostępna dla ludzi. Natura chciała, aby rodzice żyli w zgodzie i troskliwie opiekowali się dziećmi.
Mógłbym podać dziesiątki przykładów tajemnic strzeżonych przez Naturę, np. po co ludzie się onanizują. Natura zadbała, żeby ludzie byli głupi i myśleli, że onanizują się dla przyjemności. Tymczasem onanizm jest czymś w rodzaju zagrania nie fair - uzyskania podstępem przewagi nad konkurencją... Religijni od dawna przeczuwali, że z onanizmem jest coś nie w porządku, ale dopiero Baker precyzyjnie opisał nieświadomy, podstępny spryt onanistów(ek). Podobnie biseksualizm też jest chwytem poniżej pasa, ale Natura chciała, aby biseksualiści byli świadomi. Oni doskonale rozumieją, że grają nie fair, dlatego starannie zatajają swoje preferencje - ich świadomośc wspiera cele ich genów. Natura chciała, aby biseksualiści skutecznie trzymali w tajemnicy swoje preferencje. Dzisiaj już chyba każdy rozumie, jak niebezpiecznym błędem jest ujawnianie takich skłonności. Jawne, zorganizowane, publiczne gejostwo jest wielkim zagrożeniem dla biseksualistów.
Kochamy Ją, szanujmy Ją, pielęgnujmy Ją... i bądźmy bardzo ostrożni, próbując naprawiać Jej dzieło. To hasło łączy wszystkich ludzi dobrej woli, wierzących i niewierzących.
Inne tematy w dziale Technologie