Styl Igi nie pasuje do kortów trawiastych. Forhend Igi jest zbyt topspinowy - główka rakiety leci w kierunku głowy zamiast w kierunku ramienia, czyli Iga gra forhend za bardzo pod górę. Gra też za mało slajsa i za mało skrótów. Udaje jej się pamiętać tylko o tym, żeby więcej serwisów dawać ściętych, ale w czasie wymian nawyki z kortów ziemnych zwyciężają - Iga po prostu zapomina, żeby dostosować swój tenis do trawy. Przegrana z Putincewą nie jest żadną niespodzianką. Komentatorzy mówiący o sensacji po prostu nie rozumieją tenisa - wydaje im się, że nr 1 jest liczbą magiczną.
Moim zdaniem jest bardziej prawdopodobne, że Iga najpierw pobije największy rekord Federera (237 tygodni bez przerwy nr 1) a dopiero potem wygra swój pierwszy Wimbledon, czyli za 5 lat.
Melbourne wygra wcześniej, gdyż tam będzie jej łatwiej się dopasować. Może grać swoje - wystarczy, że będzie grać metr dalej za linia końcową kortu. Zauważyłem że Iga już to wie i stara się, ale w czasie wymian z nawyku zbliża się do linii i gubi timing forhendu.
Wracając do Wimbledonu - korty trawiaste na początku turnieju są idealne - jak najlepszy dywan. Jednak w miarę upływu czasu stają się coraz bardziej suche i twarde - piłka się wyżej odbija i jej podskok zaczyna przypominać ten z Melbourne. W każdym kolejnym meczu Idze coraz trudniej jest dobrze zagrać forhend gdyż nakładają się dwa błędy: za bardzo pod górę i spóźniony timing.
Wiele lat pracy jest przed Igą, żeby dostosować się do gry na trawie. Musi nauczyć się grać innym chwytem, dostosowanym do slajsa i płaskich ataków. Zwykłe skróty zamiast dropszotów. Dużo ataków przy siatce... zresztą pewnie każdy wie, jak trzeba grać na trawie i każdy widzi, że Iga na Wimbledonie jest jak z innej planety... albo jak juniorka, która jeszcze nie wie, co zrobić z niektórymi piłkami.
Ale, po leku, jak mówią Ślązacy. Najpierw utrzymać nr 1 przez 5 lat, a potem, już z pozycji największego tenisisty w historii, spokojnie przygotować się do Wimbledonu
Inne tematy w dziale Sport