Ponieważ wstęp się należy, przypomnę, że po upadku ZSRR i wyzwoleniu Polski spod rosyjskiej okupacji żaden polski rząd nie miał w programie budowy państwa prawa (ani rządów prawa - niektórzy odróżniają te pojęcia, ale ja na potrzeby tej notki pominę subtelne różnice między tymi pojęciami). Od czasu do czasu jakiś głupi polityk zagalopuje się i rzuci niechcący jakiś tekst w stylu: "w państwie prawa coś takiego jest nie do pomyślenia" albo "to niemożliwe, przecież żyjemy w państwie prawa..." i w tym momencie ten polityk bije się w myślach po pysku, bo przecież wie, że nie żyjemy w państwie prawa i nigdu nie żyliśmy. Żaden polityk nie ma odwagi rzucić hasła, że chce budować w Polsce państwo prawa. Słynne dzieło "Prawem i lewem" jest wciąż aktualne. Polska ma tę ułomność, żę nigdy nie była państwem prawa i nasz naród nie chce mieć państwa prawa - wszyscy politycy doskonale wiedzą, że gdyby powiedzieli, że chcą budować państwa, przegraliby w następnych wyborach.
Jak funkcjonuje państwo bezprawia pokażę na przykładzie najnowszej afery związanej z nadużywanej tzw. klauzuli natychmiastowej wykonalności. Mamy w przepisach naszego "prawa" systemową korupcję - mechanizm pozwalający urzędnikom i biznesmenom (także państwowym) korumpować sądy i bez prawomocnego wyroku grabić Polskę i Polaków, i niszczyć Polską przyrodę. W państwie prawa nie wolno robić takich rzeczy bez prawomocnego wyroku - jeżeli urzędnik chce legalnie ograbić człowieka, musi mieć prawomocny wyrok.
Mieliśmy kiedyś głośną aferę komorniczą, ale przestępcy nie zostali oskarżeni, a przepisy łamiące prawo się nie zmieniły - nadal komornik może bez wyroku grabić ofiary. Teraz, po tamtej aferze, zdarza się to rzadziej, ale nadal sie to zdarza, bo nadal wolno to robić - wystarczy przekupić sąd pierwszej instancji i mimo apelacji można wykonać nieprawomocny wyrok.
Teraz złodzieje, korzystający z klauzuli natychmiastowej wykonalności, skupili się na grabieniu i niszczeniu zasobów naturalnych Polski, co ułatwiły im zmiany prawne wprowadzone przez Szyszkę (najgorętsze życzenia dobrego smażenia!). Mamy coraz więcej bezprawnych aktów niszczenia i grabieży polskiej przyrody. Skorumpowane sądy wydają jak leci klauzule natychmiastowej wykonalności niszczycielom przyrody. Szyszko dał przykład budując nielegalnie kawałek autostrady bez sensu, mimo apelacji od wyroku zezwalającego na budowę, dopiero sąd apelacyjny nakazał wstrzymać budowę i poprowadzić autostradę w prawidłowym kierunku... Dzisiaj coraz częściej przestępcy korzystają ze sposobu Szyszki - zaczynają niby coś budować, wycinają las i sprzedają go na pniu, a kiedy sąd drugiej instancji unieważni zezwolenie sądu pierwszej instancji, las jest już wycięty, a pieniądze zarobione.
Szczególnie perfidne w tym procederze jest to, że klauzula natychmiastowej wykonalności sama w sobie jest dobrym i bardzo potrzebnym rozwiązaniem prawnym w niektórych sytuacjach, np. w przypadku wstrzymania wypłaty wynagrodzenia, alimentów, emerytury lub innych świadczeń. Idea ta ma zabezpieczyć pokrzywdzonego przed bezprawnym pozbawieniem go dochodów. W państwie prawa klauzulę natychmiastowej wykonalności wykorzystuje się tylko w taki sposób, żeby nie było możliwe skrzywdzenie nikogo. Podam przykład z zakresu prawa do alimentów.
Jeżeli płatnik alimentów (np. mąż dla żony) straci pracę i nie ma pieniędzy, żeby nadal płacić alimenty, to sąd pierwszej instancji rutynowo odrzuca prośbę męża, aby zwolnić go z płacenia alimentów. Dodatkowo stosuje klauzulę natychmiastowej wykonalności, aby żona nie straciła źródła utrzymania swoich dzieci. Mąż odwołuje się wyżej, ale dzięki klauzuli natychmiastowej wykonalności żona nadal otrzymuje alimenty. Ponieważ w państwie prawa ten mąż nie może być ograbiony wskutek prawomocnego wyroku, więc alimenty jego żonie wypłaca państwo ze specjalnego funduszu alimentacyjnego. Dlatego właśnie sąd pierwszej instancji musi wydać bardzo szybko wyrok, który nikogo nie skrzywdzi. Żona nadal dostaje alimenty bez opóźnienia, a mąż, który stracił pracę, nie zostaje ograbiony, gdyż sąd drugiej instancji ma więcej czasu na dogłębne zbadanie sprawy i może z całą pewnością ustalić, że mąż naprawdę zbiedniał i trzeba mu stosownie obniżyć wysokość alimentów. Żona tymczasem może się przygotować do zmiany - do niższego poziomu życia po tym, jak mąż zacznie płacić niższe alimenty po wygranej apelacji.
Podobnie doskonale klauzula natychmiastowej wykonalności w państwie prawa spisuje się w wypadku wstrzymania wypłaty wynagrodzenia. Sąd pierwszej instancji natychmiast rozstrzyga na korzyść pracownika, stosując klauzulę natychmiastowej wykonalności - dopiero druga instancja pozwala mu wstrzymać wypłacanie wynagrodzenia, jeśli faktycznie istnieją uzasadnione powody. Pracodawca nie jest krzywdzony, gdyż wynagrodzenie idzie z ubezpieczenia lub jakiegoś funduszu gwarancyjnego.
Najciekawsze jest to, że w państwie prawa urząd podatkowy nie może ograbić swojej ofiary pomocą rygoru natychmiastowej wykonalności, może co najwyżej zabezpieczyć jakiś majątek na poczet przyszłej należności, jednak w taki sposób, aby obywatel lub biznes nie ucierpiał.
Ogólna zasada państwa prawa jest taka, że klauzula natychmiastowej wykonalności działa w taki sposób, że w sporze państwa z człowiekiem lub prywatnym biznesem, im bardziej sprawa się przeciąga, tym większe straty ponosi państwo, a nie druga strona. Natychmiast państwo prawa robi tylko to, co dobre dla człowieka, a nie to, co mogłoby go skrzywdzić, gdyby okazał się, że miał rację. Państwo prawa ma za zadanie chronić obywateli przed krzywdą, a nie ich krzywdzić.
Dlaczego nasz naród nie chce mieć państwa prawa? Może dlatego, że Polak nie boi się, iż ktoś go skrzywdzi... - żyje nadzieją, że uda mu się wzbogacić na krzywdzie innych.
Zakończę wzmianką o innym przykładzie działania państwa bezprawia, aby pokazać, że temat jest ogromny. W państwie prawa obowiązuje zasada ochrony praw człowieka, a nie ich łamania w imię prawa. Oznacza to, że nie wolno łamać praw człowieka w imię "wyższej" konieczności, a jeśli jego prawo zostanie złamane, to musi dostać zadośćuczynienie z nawiązką - nie może na tym stracić. Jeżeli budujemy drogę publiczną i musimy kogoś wywłaszczyć, to ofiara musi dostać tyle, żeby na tym zarobić.
Ale jest w tym pewna subtelność, ponieważ czasem trzeba skrzywdzić wielu ludzi w imię "wyższej" konieczności. W państwie prawa odbywa się to w ten sposób, że państwo wprowadza oficjalnie, zgodnie z prawem, "stan wyższej konieczności". U nas jest on zdefiniowany w Konstytucji, jako "stan nadzwyczajny". W państwie prawa nie wolno ogłaszać godziny policyjnej bez wcześniejszego wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, nie wolno pod żadnym innym ważnym pretekstem, w imię wyższej konieczności, zakazać ludziom wychodzenia z domów czy wcielać ich do wojska. Jeżeli taka wyższa konieczność się pojawi, to państwo prawa wprowadza stan nadzwyczajny, a dopiero potem, robi co musi zgodnie z prawem stanu nadzwyczajnego. Jednak nasz rząd, w sytuacji epidemii, wolał na lewo wprowadzać zakazy i nakazy, bez ogłoszenia stanu nadzwyczajnego... i większośc Polaków poparła tę postawę rządu.
Dlaczego Polacy woleli bezprawnie być więzieni w domach, na lotniskach czy innych miejscach odosobnienia? Dlaczego nie chcieli, żeby rząd robił to zgodnie z prawem? Bo bali się, że rząd będzie zgodnie z prawem sprawiedliwie rozdzielał pieniądze na pomoc dla pokrzywdzonych - Polak w takiej sytuacji liczy na to, że uda mu się załapać na większą pomoc, niż mu się należy - żyje nadzieją, że uda mu się wzbogacić na krzywdzie tych, którym pomoc zostanie odmówiona.
Inne tematy w dziale Polityka