Zamiast wstępu, wspomnienie o Gomułce. Był szanowany, bo był uczciwym komunistą - ideowcem wierzącym w jezuicki raj na ziemi - nie kradł, ani nie zhańbił się żadną spektakularną podłością. Ponadto bronił Żydów przed prześladowaniami zarządzonymi przez Moskwę w 1968 - miał odwagę przeciwstawiać się rządzącym Rosjanom. Został zastąpiony przez Gierka właśnie dlatego, że Gierek był posłusznym ruskim pachołkiem, który nie miał odwagi potępić zbrodniczej działalności Moczara i Jaruzelskiego. Szybko też okazało się, że bierze łapówki.
Najgorsze było to, że Gierek wdrożył program rusyfikacji, którego nie pozwolił wdrożyć Gomułka - program dokładnie opisany przez Sołżenicyna w Archipelagu Gułag - program przemiany ludzi w knajaków. Knajacki terror w szkołach i na ulicach... i to się Gierkowi częściowo udało - gitowcy (młodzi knajacy) opanowali zawodówki i gorsze technika.
Jednak dla osób, które nie czytały Archipelagu, może nie być jasne, czym była w Rosji kasta rządząca, zwana knajakami. Funkcja knajaków odpowiada funkcji żołnierzy mafii. Jeżeli traktować państwo rosyjskie, jako wielką rodzinę mafijną, to knajacy byli żołnierzami właśnie tej mafii, zwanej Rosją. Stalin nieprzypadkowo wybrał ten rodzaj organizacji. Rosja była imperium, więc wzorce imperialne były dla Stalina naturalnym źródłem mądrości. Mafia sycylijska też budowała się w oparciu o imperialne wzorce rzymskie.
W tym momencie nasuwa się naturalne porównanie z USA, gdzie idea milicji obywatelskiej, wpisana do konstytucji (sławna Poprawka II), jest ideą naturalnie piękną i szlachetną, gdyż w narodzie, gdzie większość ludzi jest zainteresowana obroną przeciwko przestępcom, milicja obywatelska naturalnie budowana jest z obrońców ludzi przed bandytami - milicja obywatelska jest samoobroną ludzi dobrych przed przestępcami. Jednak w narodzie rosyjskim idea milicji obywatelskiej została odwrócona - milicja stała się narzędziem do terroryzowania uczciwych ludzi przez przestępców. "Milicja obywatelska" stała się nazwą dla żołnierzy mafii. W czasach Gierka Polacy poczuli to na własnej skórze.
Ale wróćmy do czasów Stalina. Jak wyhodować tylu przestępców, aby stali się oni większością narodu? Wydaje się to niemożliwe, gdyż mafia, jak każde imperium, musi być mniejszością, na którą pracuje większość zwana "frajerami". Nie wiem, kto był tym geniuszem (Sołżenicyn chyba nie wskazał autora albo zapomniałem), więc zgodnie z tradycją "nauk" historycznych geniusz przypisuje się Wodzowi. A Wodzem był Stalin, więc to jemu przypisano autorstwo nowej teorii socjalizacji i resocjalizacji, opartej na modelu "spontanicznej" hierarchii wewnętrznej, która powstaje w grupach chłopców i mężczyzn. Oczywiście ten model był tylko przykrywką - wykładano go na studiach pedagogicznych. W rzeczywistości chodziło o to, żeby w takiej męskiej grupie władzę sprawowali gwałciciele i osobniki najagresywniejsze.
Stalin zbudował jednolitą organizację, której fundamentem były uczelnie pedagogiczne, sierocińce, podstawówki, zawodówki, poprawczaki, więzienia i obozy pracy. Całą tę organizację Sołżenicyn nazwał Archipelagiem Gułag. Kto nie czytał, ten zwykle kojarzy tę nazwę tylko z obozami pracy. Jednak oczkiem w głowie tego systemu były sierocińce i poprawczaki, bowiem właśnie w nich, metodą przecwelania, tworzono pierwsze nowe kadry - najcenniejszy narybek dla kolejnego pokolenia obywateli imperium wychowanych na idei, że tylko gwałciciele i ich wspólnicy zasługują na miano prawdziwych ludzi - tzw. git ludzi. Strach przed przecweleniem paraliżował wielu frajerów. Mamy to w genach - to dziedzictwo po szympansach, u których przecwelanie jest naturalną częścią behawioru.
W połowie lat 70-tych było już w Polsce jasne, że większość dzieci "grypsujących" rodziców idzie do zawodówek, a dzieci wrogów klasowych - do liceów... Naród został podzielony na knajaków (swoich) i na wrogów władzy ludowej... Będąc licealistą nie rozumiałem, czym są gitowcy - znałem ich od lat - spotykałem na podwórku, koloniach, zimowiskach, obozach... Dopiero na studiach ktoś mnie namówił, żebym przeczytał Archipelag... i wtedy zrozumiałem, skąd się wzięli gitowcy i dlaczego rządzą - dlaczego milicja ich wspiera... Wtedy do mnie dotarło, dlaczego gitowcy zawsze wiedzieli, czyi rodzice (którzy sąsiedzi) dzwonili na milicję ze skargami na nocne hałasy, skąd milicjanci i esbecy wiedzieli o naszych wybrykach z dzieciństwa... Zrozumiałem, że Gierek już zaczął budować polski archipelag gułag - że gitowcy, przestępcy i milicjanci to już jest jednolita organizacja knajaków służących sowieckiej władzy.
Warto zwrócić uwagę na kilka drobnych szczegółów, np. na to, że w sierocińcach, poprawczakach i zawodówkach klasy były niekoedukacyjne. Nie da się wyhodować knajaków w klasach mieszanych... pewnie domyślacie się, dlaczego... Innym szczegółem jest repetowanie klasy przez najagresywniejszych socjopatów - starszym chłopcom łatwiej jest sterroryzować klasę. A jak odróżnić kolonie knajackie od kolonii na poziomie? Wysyłając dzieci na kolonie, co jest najważniejsze, co trzeba sprawdzić? Taka drobna ale trudna zagadka - czy zrozumieliście dobrze stalinowski model socjalizacji...
A na koniec drobne dygresje - np. zjawisko fali. W USA zjawisko w zasadzie pozytywne - pozaregulaminowa metoda dyscyplinowania złych żołnierzy - coś w rodzaju tradycyjnego "koca" w XIX-wiecznych więzieniach. W Polsce za Gierka było już jasne, że kiedy rekrut był przyjmowany do jednostki, to sakramentalne pytanie: "regulaminowo czy falowo?" było niemal tym samym, co pytanie "grypsujący czy nie?" zadawane "na dołku". Inna dygresja, jak Rosjanie uczyli w obozach dla islamskich terrorystów metody werbowania wiernych do samobójczych misji - najpierw przecwelenie na dołku, a potem imam pocieszał ofiarę, że Allach nadal go kocha... a wizja raju z haremem hurys jest naturalnie pociągającego dla kogoś, kto ma skłonności samobójcze.
Komentarze
Pokaż komentarze (33)