doku doku
141
BLOG

Fundamentalny błąd prawa karnego

doku doku Polityka Obserwuj notkę 1

Napisałem niedawno notkę na ten temat, ale źle rozłożyłem akcenty - skupiłem się na dyskryminacji i na badaniach naukowych. Niby merytorycznie i bezbłędnie, ale zbyt daleko od sedna problemu. Kto pamięta tamtą notkę, niech na chwilę o niej zapomni. Zacznę jeszcze raz od prawdziwych podstaw - od tego, czego uczymy się w dzieciństwie. 

Z jednej strony uczymy się, że zaniechanie jest takim samym grzechem, jak czynne przestępstwo. Jako dorośli sprawdzamy, czy dobrze zapamiętaliśmy tę naukę, bo całe doświadczenie życiowe mówi nam, że dorośli nas okłamali w dzieciństwie. Sięgamy po kodeks karny i w zasadzie od razu widzimy:

"Art. 2. Odpowiedzialności karnej za przestępstwo skutkowe popełnione przez zaniechanie podlega ten tylko, na kim ciążył prawny, szczególny obowiązek zapobiegnięcia skutkowi".

Odetchnęliśmy z ulgą - nie okłamali nas... chociaż sformułowanie jest podejrzanie pokrętne. Dlaczego "podlega tylko ten"? No, ale to drobiazg, dalej znajdziemy wiele artykułów szczegółowych, wskazujących tych, którzy podlegają karze. Rozumiemy, że to formalnie konieczna konstrukcja. - gdzie indziej jest napisane, kto podlega karze, a gdzie indziej, kogo nie można karać. Kojarzymy te zapisy z pojęciem "odpowiedzialności", które też kiedyś poznaliśmy: "nic nie zrobiłem, a czuję się winny". Młodsze lub głupsze dzieci mogą tego jeszcze nie rozumieć: "ale ja nic nie zrobiłem!". Myślą, że to zawsze jest usprawiedliwienie... w końcu się dowiadują, że nie zawsze.

Z drugiej strony od malutkiego uczymy się, że świat jest niesprawiedliwy: "nie ma sprawiedliwości na tym świecie" ("... w tym kraju" - jak lubią myśleć tymkrajanie). Jako dorośli sceptycy sprawdzamy, czy to na pewno jest prawda. Całe doświadczenie życiowe mówi nam, że faktycznie nia ma sprawiedliwości na tym świecie. Okazuje się, że nie ma odpowiedzialności karnej za przestępstwo skutkowe popełnione przez zaniechanie. Art. 2. nie działa! To nie dorośli nas okłamali, ale ktoś okłamał naszych rodziców i nauczycieli. Ktoś napisał kłamstwo w postaci Art. 2...

Ale gdzie tam, przecież już zrozumieliśmy, że to nie jest kłamstwo, ponieważ nie jest napisane "podlega ten", ale "podlega tylko ten". Oznacza to, mówiąc przystępniej, że można ukarać osobę odpowiedzialną za przestępstwo zaniechania, ale nigdzie nie jest napisane, że trzeba ją ukarać. W praktyce prawo karne nie karze osób odpowiedzialnych. I to jest właśnie to, co czyni prawdziwym twierdzenie: "nie ma sprawiedliwości na tym świecie" - wszyscy widzą i wiedzą, że władcy, politycy i urzędnicy pozostają bezkarni, pomimo tego, że są odpowiedzialni - że ciąży na nich "prawny, szczególny obowiązek zapobiegnięcia skutkowi" swojej głupoty lub złej woli.

I tak oto zbliżyliśmy się do sedna - do podstawowego błędu w prawie karnym. Tym błędem jest mówienie o winie i karze, zamiast o odpowiedzialności. Trzeba mówić: "ciążyła na nim odpowiedzialność, więc teraz ją ponosi". Zauważmy, że pojęcie "odpowiedzialności" pasuje zarówno do działania, jak i do zaniechania. 

Znacie zasadę prawną: "za winy dzieci odpowiadają rodzice". Zauważmy, że sprawca nie podlega karze, mimo że to było działanie. Widzimy więc, że rozróżnienie między działaniem a zaniechaniem nie jest potrzebne, a często wprowadza w błąd. Właściwym rozróżnieniem jest rozróżnienie między odpowiedzialnym a kimś, na kim nie ciąży odpowiedzialność. Prawo karne powinno karać odpowiedzialnych, a nie - winnych. 

Dualizm "wina i kara", to nie jest kategoria Kanta - to jest tylko zwyczajny kant. Prawdą jest tylko odpowiedzialność i odpowiedzialność - czyli żaden dualizm. Fundamentalną ideą prawa karnego powinna być:

"Ciąży na nim brzemię odpowiedzialności, więc jeśli postąpi nieodpowiedzialnie, to poniesie tę odpowiedzialność".

Zauważmy, że takie prawo karne staje się proste, sprawiedliwe i intuicyjne. Z jednej strony mamy jasny przekaz - władca musi się starać, bo jeśli coś mu się nie uda, to poniesie odpowiedzialność. Z drugiej strony nie można go ukarać, jeśli nie udowodnimy mu, że się nie starał. Jeśli postępował odpowiedzialnie, np. konsultował się z ekspertami, to popełnił błąd, ale nie popełnił przestępstwa. Nie jest ważne, czy to było działanie (wydany rozkaz), czy zaniechanie (brak rozkazu) - zawsze trzeba władcy udowodnić działanie nieodpowiedzialne w obszarze, gdzie ciąży na nim odpowiedzialność - "prawny, szczególny obowiązek zapobiegnięcia skutkowi".

Inna intuicja też jest znana. Za co człowiek na stanowisku bierze dodatkowe pieniądze (wyższe wynagrodzenie)? Za to, że dźwiga brzemię odpowiedzialności. Jeśli więc osoba odpowiedzialna nie ponosi odpowiedzialności, to znaczy, że jej wynagrodzenie jest niesprawiedliwie zawyżone.

Podsumowując, prawnicy są źle uczeni prawa od pokoleń. Sędziowie nie rozumieją, że powinni skupiać się na odpowiedzialności, a nie na "winie". Nie powinni wymierzać kar, ale wymierzać sprawiedliwość - wymuszać poniesienie odpowiedzialności przez odpowiedzialnego. Na tym świecie może być sprawiedliwość.

A na koniec próba diagnozy: Jak to się stało, że prawo karne jest niesprawiedliwe u podstaw? Dlaczego na tym świecie nie ma sprawiedliwości? Jest tyle kar, a nie ma sprawiedliwości... Moja diagnoza jest taka, że pojęcia "winy" i "kary" ukształtowały się wokół pierwotnych pojęć "sprawcy" i "zemsty". To dlatego mamy świat pełen zemsty, ale mało w nim sprawiedliwości. Oto dlaczego tak trudno prawnikom zrozumieć, jaką odpowiedzialność powinien ponieść urzędnik - prawnicy nieświadomie myślą o tym, jak by się zemścić na urzędniku za niedopilnowanie jakiejś procedury, której zlekceważenie doprowadziło do katastrofy ekologicznej - np. ścieki wylały do rzeki, ale nikt się nie zatruł - nikt nie czuje potrzeby zemsty - sędzia uniewinnia urzędnika, mimo że ciążył na nim "prawny szczególny obowiązek zapobiegnięcia skutkowi" - nie udowodniono mu, że wziął łapówkę; nie udowodniono mu premedytacji... A to, że udowodniono mu nieodpowiedzialne postępowanie, nie wystarcza w naszym systemie prawnym do skazania. Co prawda w niektórych artykułach można znaleźć sformułowania w rodzaju "niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku" opisujące ten typ przestępstwa, ale prawo to nie działa - prokuratorzy są ślepi na takie zapisy - zresztą jest tych zapisów o wiele za mało... ale jednak istnieją, więc może istnieją też nieliczni prawnicy, którzy rozumieją to, o czym tutaj piszę. Tym optymistycznym akcentem kończę.

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka