Od czasów "Nagiej małpy" nieustająco aktualna jest kwestia - czym różni się człowiek od innych gatunków. Tytułem wstępu przypomnę, że teoretycznie najbardziej podobne do ludzkich małp są bonobo, szympansy, goryle, orangutany i gibbony. Oczywiście nie oznacza to, że bardziej "odległe" od nas gatunki nie mogą być do nas podobne. Np. szczury są bardzo podobne do ludzi pod względem zachowań empatycznych i altruistycznych - takie jakby ludzkie dusze w małych ciałkach z sierścią. Niektóre ptaki są monogamiczne, co jest rzadkością wśród ssaków.
Ponadto, od czasu odkrycia "fenotypu rozszerzonego" wiemy i rozumiemy, że organizmami kierują także geny innych organizmów - symbiontów i pasożytów - to teren dla naukowców niemal dziewiczy. Nie będziemy więc teraz kierować się genetycznym pokrewieństwem ani podobieństwami czy różnicami ewolucyjnymi. Skupimy się po prostu na tym co najważniejsze - na rozmnażaniu się - bowiem bez rozmnażania raczej nie może być życia.
Czym się różni prokreacja ludzi od prokreacji innych gatunków. Kiedyś sformułowałem tezę, że monogamia czyni z nas ludzi. Wskazują na to podobieństwa i różnice zachowań prokreacyjnych ludzi, szympansów i bonobo. Jest jasne, że jeszcze niedawno byliśmy podobni do szympansów i bonobo, ale wymyśliliśmy monogamię. Jednak dzisiaj wiem więcej - wiem o zbyt wielu gatunkach monogamicznych, aby uznać w monogamii wyjątkowość człowieka.
Sądzę, że wykombinowałem coś o wiele bardziej ludzkiego - coś, co chyba tylko potrafią bonobo (ale to tylko moje przypuszczenie - nie czytałem tak szczegółowych opisów zachowań bonobo - mogę się tylko domyślać). Otóż, jak pewnie wiecie, zachowania seksualne zwierząt są zachowaniami rytualnymi - jest rytuał zalotów i rytuał krycia, a może jest więcej rytuałów parzenia się, ale nie jestem biologiem, więc mogłem o jakimś rytuale nie przeczytać. To co zauważyłem, to brak rytuałów w zachowaniach seksualnych ludzi. Warto zauważyć, że w innych sferach, mniej ważnych niż rozmnażanie, wciąż stosujemy, jak inne zwierzęta, wiele rytuałów. Jednak nie mamy chyba już gatunkowych wrodzonych rytuałów zalotów i krycia. Mamy zamiast rytuałów ogromną różnorodność inwencji kulturowych i indywidualnych.
Pamiętajmy jednak cały czas, że jesteśmy zwierzętami. To co nas odróżnia od innych zwierząt jest kroplą w morzu tego, co jest w nas zwierzęce. Rytuały są zwierzęce, więc i w ludziach istnieje silna potrzeba pielęgnowania rytuałów. Rytuały upodobała sobie ta najbardziej zwierzęca część natury ludzkiej - sfera religijna. To właśnie religijni agitują za rytualnym seksem i za trzymaniem się rytuałów zalotów.
Uogólniając (troszkę przedwcześnie, muszę przyznać) sformułuję hipotezę, że tym, co jest najbardziej ludzkie w zachowaniach ludzi, to odrzucenie rytuałów naszych zwierzęcych przodków. Ale nie będę bronić tej hipotezy, nie jest mocna. Natomiast mocna jest teza, że człowieczeństwo polega na odrzuceniu rytuałów parzenia się. To odrzucenie rytuałów seksualnych dało nam sukces reprodukcyjny i dzięki temu zapanowaliśmy nad Ziemią.
Zaskocz i zadziw czymś cel swoich zalotów... a potem niech osłupieje ze zdumienia, że można się kochać w TAKIM miejscu i w TAKIEJ pozycji...
Komentarze
Pokaż komentarze (2)