"Art. 38. Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia."
Gdzie TK znalazł definicję "człowieka"? Szukał jej w celu badania, czy przepisy ustaw zgodne są z Konstytucją... ale nie znalazł. Zamiast definicji "człowieka" znalazł definicję "dziecka". Ponieważ jest oczywiste, że dziecko jest człowiekiem, TK w definicji dziecka zastąpił słowo "dziecko" słowem "człowiek".
Definicja "dziecka": "dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności". Domniemana definicja "człowieka": "człowiekiem jest każda istota ludzka od poczęcia". Prawda, że to przekonujące rozumowanie? Wiele osób dało się na to nabrać. Nie zauważyli, skąd TK wziął tę definicję dziecka. Fałszywość rozumowania TK widoczna jest dopiero wtedy, gdy popatrzymy na miejsce, skąd TK wziął tę definicję i w jaki sposób ją skrócił. Oto oryginalny zapis źródłowy:
"W rozumieniu ustawy dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności".
Na czym polega różnica między definicją oryginalną, a definicją spreparowaną przez TK? Oryginalna definicja jest specjalną definicją, zdefiniowaną na użytek tylko jednej ustawy. Zapis "W rozumieniu ustawy..."w języku prawa oznacza, że jest to definicja niezgodna z obowiązującą powszechnie definicją i może być stosowana na potrzeby tylko tej jednej ustawy.
Zauważmy, że tego rodzaju definicje wewnętrzne "w rozumieniu ustawy" służą wyłącznie wygodzie redagowania treści. Zamiast definiować "dziecko" ustawodawca mógł w wielu miejscach napisać zamiast "dziecko" - "dziecko, płód lub zarodek". Ustawodawca chciał, aby RPD zajmował się ochroną nie tylko dzieci, ale także zarodków i płodów - żeby ścigał matki, które swoim trybem życia szkodzą zdrowiu zarodka lub płodu.
Ustawodawca sformułował własną definicję "dziecka" dlatego, że obowiązująca definicja "dziecka" jest inna. Pojęcie "dziecka" nie obejmuje zarodka ani płodu. Konstytucja nie zapewnia zarodkom prawnej ochrony życia - zapewnia prawną ochronę tylko człowiekowi.
Dla tych, którzy nie rozumieją prawa, mam wyjaśnienie ogólniejsze, pochodzące z umów. Jeżeli strony zawierają umowę, to mogą dodać do umowy zapis, np.: "w rozumieniu umowy dzieckiem jest każdy uczeń, który nie złożył wcześniej oświadczenia o wymówieniu praw i obowiązków ucznia na podstawie osiągnięcia pełnoletności". Na podstawie takiej umowy szkoła może żądać od rodziców dziecka odpowiedzialności materialnej za szkody wyrządzone przez ucznia.
Albo inny przykład, bardziej przemysłowy: "W rozumieniu umowy dzieckiem jest każdy produkt wytworzony przez Wykonawcę z materiału genetycznego dostarczonego przez Zamawiającego".
I co zrobił TK? Oczekł, że jedna z takich wewnętrznych lokalnych definicji, niezgodnych z definicją powszechnie obowiązującą, zastąpiła definicję powszechnie obowiązującą i wszystkie inne definicje lokalne - że nawet Konstytucja musi stosować nową definicję, skopiowaną przez TK z jakiejś ustawy. Tylko tam, gdzie władzę sprawują bolszewicy, możliwe są takie cyrki prawnicze.
Każdy prawnik, który zgodził się stosować definicję z ustawy o RPD poza obszarem regulowanych przez ustawę o RPD, wycharchnął cnotkę i stanął po stronie bolszewików.
Inne tematy w dziale Polityka