Nowe brzydkie polskie słowa... ale jak bardzo trafnie są niezastąpione w trafianiu w sedno pewnych zjawisk, które dawniej można było określać tylko opisowo. Hejt i politpoprawność to syjamscy bracia. Zamiast wstępu, jak przystało na matematyka, sformułowałem od razu moją tezę. W innym ujęciu teza ta brzmi: Politpoprawność i hejt to dwie strony tego samego medalu.
Model takiego medalu jest taki, że jedna strona jest dobra, a druga zła. Tak więc w tym modelu traktuję politpoprawność jako coś, co ma z założenia dobre intencje. Nie mówimy "ułomny" tylko "wspomagany" lub nawet dłużej "ze specjalnymi potrzebami". Intencją jest unikanie traktowania ludzi tak, żeby czuli się gorsi. Innym przykładem jest unikanie idiomów w rodzaju: "cyganisz!"albo "zapierdzielam jak Murzyn". Zwroty te mogą niechcący obrazić rozmówcę, jako gafa. Może się okazać, że rozmówca jest Cyganem, albo rozmówczyni ma męża Murzyna. Taka żona Murzyna może nie być dość elokwentna, aby odpowiedzieć na to coś w rodzaju: "A mój Murzyn pracuje, jako wielki szef w twojej firmie".
Idea politpoprawności wywodzi się ze zwyczajnej ludzkiej delikatności dla uczuć innych ludzi. Jest więc naturalnym orężem ludzi dobrych w walce z rasistami, czyli ludźmi złymi. Politpoprawność jest metodą pozwalającą demaskować i piętnować rasistów na podstawie języka, którym mówią rasiści.
Ta sama metoda może być też zastosowana po drugiej stronie medalu, w walce po stronie zła przeciwko ludziom dobrym (za pomocą np. nagonki). Jak nazwać tę metodę? Chyba nie ma jeszcze dobrego określenia na ten medal. Z prawej strony mamy eufemizm, z lewej - insynuację. W środku jest ten medal - uogólnienie - jakaś nazwa na nieadekwatność i nieszczerość. Z prawej strony komplement, z lewej szyderstwo, a w środku?
Możliwe, że nie ma na to jeszcze określenia, więc posłużę się słowem "aluzja" tak jakbym przygotowywał słownik do jakiejś umowy lub ustawy: "aluzją, na użytek tej notki, nazwę wypowiedź, który może być odebrana jako politpoprawność lub hejt, w zależności od domniemanej intencji wypowiadającego". Mam nadzieję, że TK nie wykorzysta tej definicji, cytując ją, jako obowiązującą w całej Polsce definicję "aluzji" - że już zrozumieli, iż nie wolno łamać prawa w ten sposób nawet Trybunałowi.
Idea hejtu bierze się z reakcji obronnej. Hejterzy reagują agresją w zetknięciu z delikatnością i szlachetnością innych ludzi. Czują się w ich obecności podli i chcą się mścić za to, że ktoś im przypomina o tym, jacy są podli. W ustach hejterów każdy komplement jest szyderstwem, a każdy eufemizm jest insynuacją. czasem jest to oczywiste, np. kiedy ktoś zamiast "ułomny" mówi "sprawny inaczej", albo dziewczynie z krótkimi i grubymi nogami mówi "ale masz piękne, smukłe nóżki" - człowiek dobry powie takiej dziewczynie komplement na temat włosów lub oczu. Czasem hejterzy udają politpoprawność, przepraszają za niezręczność... formalnie nie można im udowodnić złych intencji. Zwracają innym uwagę na niestosowność, której nikt nie zauważył: "Nie używaj przy niej słowa Murzyna - ona ma męża z Afryki". "Przepraszam za kolegę, on jest z prowincji, jeszcze nie wie, że nie wypada mówić Cyganie" i do kolegi "teraz mówi się Romowie". To są przykłady hejtu, który podszywa się pod politpoprawność. Ja taki hejt nazywam hejtem agresywnym.
Jest też hejt obronny, np. antysemici często udają, że się bronią przed zarzutem rasizmu... i nadal bezczelnie uprawiają swój rasizm opowiadając jakieś anegdoty czy statystyki mające uzasadnić zarzuty wobec Żydów: 'Nie jestem antysemitą, po prostu przypominam fakt, że Żydzi byli nadreprezentowani w bezpiece".
Nie warto używać słowa "hejt" do wszystkiego. Jeżeli dwóch meneli się kłóci i jeden mówi delikatnie: "ty świnio", a drugi "ty gnido", to nie jest żaden hejt, tylko zwyczajne obelgi. Natomiast hejtem jest nazywanie terrorystów "bojownikami", a zbrodniczej dyktatury "rządem" - jest to hejt skierowany przeciwko ofiarom ich zbrodni. Politpoprawność jest wtedy, gdyby zbrodniarzy nazywamy "socjopatami" nie "bojownikami".
Inne tematy w dziale Rozmaitości