Nagle, dzięki doświadczeniom życiowym informatyka, skojarzyłem, że w znanych mi definicjach nauki brakuje jednego istotnego warunku koniecznego. Ale najpierw przypomnimy sobie dotychczasowe składniki tej definicji: uczciwość, racjonalność, (samo)krytycyzm, matematyka (z logiką), obserwacje, eksperymenty, powtarzalność, weryfikowalność, podstawy, jedność, objaśnialność... Te wszystkie warunki konieczne dotyczą oczywiście tylko "nauki" rozumianej w jeden sposób - jako wiedza naukowa. W tym ujęciu warunki konieczne nauki można nazywać też "kryteriami naukowości wiedzy".
Wiedza nienaukowa to wiedza łamiąca jedno z tych kryteriów. Najprostsze kryterium to "podstawy", więc najbanalniejszy przykład wiedzy nienaukowej to wiedza czarnoksięska, łamiąca zachowanie energii - wiedza o tym, jak przywoływać nową materię z niebytu jest wiedzą nienaukową, gdyż ma w sobie treści sprzeczne z prawami fizyki. Inny przykład to psychologia klasyczna, czyli zaprzeczająca sterowaniu (niektórymi) zachowaniami przez geny. Psychologia naukowa uznaje fakt, że jesteśmy zwierzętami, a więc łączy zoopsychologię i psychologię w jedną dyscyplinę, uznając człowieka za naturalny przedmiot badań (zoo)psychologii. Podobnie socjologia jeszcze do niedawna nie była nauką, gdyż zaprzeczała genetycznym podstawom niektórych zachowań społecznych.
Gdyby któreś kryterium wydało się Wam niejasne lub go nie skojarzycie, to pytajcie śmiało, co mam na myśli.
Zauważyłem najpierw, że informatyka różni się od dyscyplin naukowych. Od dawna już widzę, że środowiska akademickie są zapóźnione w rozwoju. Tworzymy nowe metody, standardy, teorie... a profesorowie i studenci nie nadążają. Pamiętam czasy powstania inżynierii systemowej. Ponad 10 lat trzeba było czekać, żeby weszło to do programu studiów, a my już od dawna stosowaliśmy "naukowe" metody w praktyce, np. normalizacja informacji do standardu encji.
A wczoraj uświadomiłem sobie, że nauka jest inna. Nauka rozwija się głównie w środowiskach akademickich. Przykładowo, absolwent fizyki zna najnowsze odkrycia i teorie swojej dyscypliny, natomiast pracownik naukowy w jakimś instytucie może ich nie znać. Proponuję więc dodać do definicji nauki warunek, który nazwałem roboczo: "akademickość".
Inne tematy w dziale Technologie